Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Chemia budowlana – rola badań i rozwoju w kształtowaniu rynku - Debata: chemia budowlana

2020-02-13

Przedstawiamy zapis debaty, która odbyła się 3 grudnia 2019 r. podczas VII Konferencji Przemysłu Chemii Budowlanej, zorganizowanej przez EPS Media, wydawcę magazynu „Chemia i Biznes”. W debacie uczestniczyli Michał Modrzejewski (Euler Hermes), Grzegorz Nieradka (Flukar) oraz Bartłomiej Cholewa (Lakma Sat). Moderatorami byli Ewelina Płońska-Stepulak i Dominik Wójcicki (oboje „Chemia i Biznes”).

W swoim expose z 19 listopada 2019 r. premier Mateusz Morawiecki pytał „Jakie będzie miejsce Polski w świecie, który właśnie przechodzi czwartą rewolucję przemysłową? Jaką pozycję zajmie nasza ojczyzna w sieci powiązań, w świecie opartym na wiedzy i innowacjach? Czy produkty i rozwiązania „made in Poland” dotrą do każdego zakątka globu?”. Jeśli zatem mamy rozmawiać o badaniach i rozwoju, czyli podstawie innowacji, to proszę odpowiedzieć na to pytanie z sejmowego expose.

Michał Modrzejewski: Odpowiadając na to pytanie, trzeba wytłumaczyć, w jakim strategicznym miejscu znajduje się chemia budowlana i cały polski przemysł chemiczny na tle Europy i na tle krajów, z których importujemy produkty do własnej produkcji. Najważniejszymi surowcami są tutaj naturalnie ropa naftowa, gaz ziemny i wszystkie surowce mineralne, które to nasz kraj posiada.

Ropę sprowadzamy do siebie natomiast na warunkach międzynarodowych i w tym zakresie nasza pozycja jest całkiem dobra.

Trwa proces dywersyfikacji dostaw. Gdy chodzi z kolei o gaz ziemny, to jeszcze przez trzy lata będziemy w mało konkurencyjnym położeniu w stosunku do krajów z Europy Zachodniej, które to kupują gaz znacznie taniej niż my i dlatego produkcja chemiczna może być u nich tańsza.

Na szczęście polityka wszystkich rządów, jeśli chodzi o gaz, jest spójna i to zresztą chyba jedyna polityka energetyczna, o której można tak powiedzieć. Wystarczy wspomnieć tylko gazoport w Świnoujściu, plany budowy pływającego gazoportu w Gdańsku, czy też fakt, że dość niedawno podpisany został kontrakt przez PGNiG na prowadzenie gazoportu pływającego w Kłajpedzie. Rura na Litwę jest budowana nie po to, żeby gaz stamtąd odbierać, tylko po to, aby tłoczyć gaz, który będziemy kupowali z kierunku norweskiego. Podstawowa informacja w odniesieniu do surowców jest jednak taka, że za trzy lata upływa nam kontrakt gazowy z Rosją i nie będziemy go przedłużać. Tym samym objawia się szeroka możliwość do działania przy posiadaniu dostępu do gazu po znacznie niższej cenie niż obecnie. Będzie to mogło wpływać na innowacyjność, bo ona nie wynika tylko z tego, że powstają nowe technologie, ale także z tego, że ma się dostęp do surowców, dzięki którym można zwiększyć własną konkurencyjność.

Jeśli chodzi natomiast o samą innowacyjność, to tutaj nie możemy powiedzieć niczego optymistycznego. Na 500 złożonych patentów w Europejskim Biurze Patentowym, firmą która złożyła najwięcej był Synthos. Ale było to tylko 12 patentów. W Europie trend jest taki, że to przedsiębiorstwa dominują, gdy mowa o liczbie składanych patentów. Tymczasem w Polsce jest to domena uniwersytetów i jednostek naukowych. W efekcie tych patentów złożyliśmy 500, podczas gdy sam tylko chiński Huawei złożył ich 2,5 tys.

Polska plasuje się na 10-16 miejscu w Europie, w zależności od roku, w liczbie złożonych patentów i wydaje się, że jest to w miarę dobry wynik. Jeśli jednak przeliczymy to na liczbę mieszkańców, wówczas spadamy w okolice 30 miejsca. Będąc na 16 miejscu, musimy mieć równocześnie świadomość, że 42 globalne firmy składają więcej patentów niż nasz kraj. W tym gronie znajdują się również giganci z przemysłu chemicznego. Zatem tej innowacyjności w naszym kraju wciąż brakuje, tak samo jak brakuje patentów od firm.

Aby w ogóle rozmawiać o innowacyjności potrzebne są pieniądze. Ostatnie lata to przełom w innowacjach, przynajmniej wskazują na to statystyki GUS. W 2018 r. nakłady na badania i rozwój wzrosły w stosunku do wcześniejszego roku o prawie 25% i wyniosły ponad 1,2% PKB. To największy wzrost, kwotowo i procentowo w ostatnich 20 latach. Wzrost jest zatem bardzo duży, jednocześnie do średniej unijnej nam brakuje, bo wynosi ona 1,7% PKB, a w Niemczech np. nieco ponad 3%. Czy zatem polska branża budowlana dobrze korzysta z tych pieniędzy, które są już do wzięcia na B+R?

Michał Modrzejewski: Znam wiele firm, które korzystają z funduszy inwestycyjnych, prowadzą badania i starają się rozwijać w tej dziedzinie. Zatem przykłady pozytywnego działania w tym obszarze na pewno są. Ale jest też inna ciekawa rzecz, o której chciałbym wspomnieć. Przywołano w pytaniu przykład Niemiec. Otóż Niemcy w ciągu roku składają 25 tys. patentów w stosunku do 500 naszych. To, co przyświeca niemieckim, ale też i innym największym firmom świata, to gotowość do podejmowania ryzyka. Te firmy składają wnioski patentowe, licząc się z tym, że nie uzyskają ochrony patentowej. Sprawdzają w ten sposób, czy rzecz, którą chcą opatentować podlega jeszcze patentowi. Tymczasem w Polsce wniosek o ochronę patentową jest najczęściej składany dopiero wtedy, gdy udało się już coś wyprodukować, nie zaś na wcześniejszym etapie pomysłów i badań, tak jak czynią to najwięksi na świecie, akceptując okoliczność, że oto procedura uzyskania patentu przed Europejskim Biurem Patentowym niekoniecznie musi się skończyć powodzeniem. Polskim firmom brakuje kultury porażki. Kiedy próbujemy coś zbudować i opatentować, to zawsze ma się to skończyć sukcesem. Tymczasem porażka jest warunkiem rozwoju.

Przenieśmy zatem tę dyskusję na poziom firm. Jak Państwo podchodzicie do innowacyjności w swoich działaniach i czy były jakieś porażki, które po drodze zostały poniesione, tak by finalnie uzyskać innowację?

Grzegorz Nieradka: Firma Flukar działa na rynku od 2011 r., a w 2014 r. zarząd spółki postawił na badania i rozwój. Gdy zaczynaliśmy naszą działalność, to koncentrowała się ona wyłącznie na branży środków smarowych i to jest w dalszym ciągu nasz podstawowy biznes. Posiadamy zakład produkcyjny w Jaśle na terenie tamtejszej rafinerii. Przełomem było rozszerzenie naszej działalności o szeroko pojęty sektor budownictwa. Wielu naszych pracowników wywodzi się z jednostek naukowych, jako byli pracownicy albo obecni współpracownicy np. Politechniki Krakowskiej, więc to dało nam podstawę do działalności badawczo-rozwojowej.

W 2014 r. zrealizowaliśmy pierwszy projekt badawczo-rozwojowy, współfinansowany ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na kwotę ok. 8 mln zł, z czego 40% było objęte dofinansowaniem. Aktualnie, jeśli chodzi o prace badawczo-rozwojowe, to zrealizowaliśmy projekty na łączną kwotę 35 mln zł, co, gdy weźmie się pod uwagę, że jesteśmy firmą z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, jest osiągnięciem całkiem przyzwoitym. Wielkich porażek przy tym nie zanotowaliśmy.

W pełni się jednak zgadzam z twierdzeniem, że polscy przedsiębiorcy nie mają nawyku patentowania swoich rozwiązań. Jako Flukar, możemy być wyjątkiem. Współpracując z naukowcami z Politechniki Krakowskiej, przejęliśmy ich sposób funkcjonowania. Naukowcy mocno zabiegają o patentowanie własnych osiągnięć, bo gdy są autorami patentów, rośnie zarówno ich wartość naukowa, jak i biznesowa. Dobry naukowiec to ktoś, kto potrafi nie tylko opracowywać dane rozwiązanie, ale także je skomercjalizować, sprawdzając się w ten sposób we współpracy z przemysłem. Dzisiaj, jako Flukar, mamy na swoim koncie dwa patenty. Pierwszy odnosi się do separatora fazowego do usuwania wody z zawodnionych cieczy, drugi zaś to proekologiczna technologia do produkcji emulsji asfaltowych.

Jak natomiast firma Lakma Sat w praktyce podchodzi do kwestii innowacyjności? Co w takiej codziennej pracy z klientami innowacyjność oznacza?

Bartłomiej Cholewa: Wszystko tak naprawdę zaczyna się w dziale marketingu, bo on ma najszybciej informacje zwrotne pochodzące z rynku. Przedstawia swoje sugestie do laboratorium badawczo-rozwojowego, które następnie rozpoczyna pracę nad danym produktem. Sama innowacyjność wydaje się być jednak dzisiaj w dużej mierze hasłem. Firmy chwalą się oczywiście innowacyjnymi produktami, pytanie jest tylko takie, czy to są na pewno innowacyjne produkty? Dużo w tym reklamy, a kolorowe ulotki mogą przyjąć dowolną treść. Nie zawsze jednak produkt będzie się wyróżniał faktyczną innowacyjnością. To jest dzisiaj bardzo modne słowo, choć także niezwykle ważne, bo czymś przecież trzeba się na rynku wyróżniać.

Innowacyjność i związane z nimi badania i rozwój są wypadkową trendów panujących na rynku. Co w takim razie kształtuje trendy na rynku chemii budowlanej: pomysłowość producentów, czy potrzeby konsumentów?

Bartłomiej Cholewa: Od klientów takie pomysły wychodzą znacznie rzadziej. W przeważającej części pochodzą one od producentów. Odbiorcy mają po prostu mniejsze możliwości, żeby wypowiedzieć się w kwestii tego, czego potrzebują. Kupują to, co aktualnie oferuje producent.

Czy rzeczywiście to właśnie producent odpowiada za innowacyjność? A może jednak odbiorcy przywiązują rolę do tego, czy oferowany im produkt wyróżnia się na tle innych?

Grzegorz Nieradka: Chciałbym podjąć polemikę z moim przedmówcą. Moim zdaniem, marketing ma ogromne znaczenie. Zgadzam się naturalnie ze stwierdzeniem, że przeciętny odbiorca detaliczny akceptuje to, co jest na półce, gdyż nie ma wiedzy, co w danym produkcie mogłoby być ulepszone. Natomiast moje odmienne zdanie pojawia się wtedy, gdy mówimy o klientach profesjonalnych. Oni już posiadają swoje działy weryfikujące jakość produktu. Tacy klienci podkreślają, że oczekują produktu bardziej konkurencyjnego.

Co to oznacza w praktyce? Oznacza taką samą, albo wyższą jakość, ale przy niższej cenie. Tutaj pojawia się miejsce dla innowacji. Jak pogodzić wysoką jakość produktu z jego niższą ceną? Innowacje przecież są droższe niż standardowy produkt.

Trzeba zatem stworzyć na bazie surowców, wiedzy, technologii, własnych możliwości produkcyjnych wyrób, który pomoże osiągnąć założony cel. Przed zainicjowaniem takich prac jest jednak zawsze presja rynku, jako czynnika, który motywuje producenta do prowadzenia działań badawczo-rozwojowych.

Macie Państwo, jako Flukar, doświadczenie w dwóch sektorach: motoryzacyjnym – jako producent środków smarnych oraz budowlanym. Która z tych dwóch gałęzi przemysłu wymaga większych innowacji?

Grzegorz Nieradka: Jednoznacznie odpowiedzieć się na to pytanie nie da. Chcąc jednak wejść do branży budownictwa, wiedzieliśmy że musimy to uczynić na dużą skalę. Nie mieliśmy w tej branży doświadczenia, dlatego rozumieliśmy, że skoro mamy się zająć ofertą dla szeroko pojętego sektora budowlanego, to nie może to być standardowy produkt, bo wtedy nikt nie zwróci na nas uwagi. Musieliśmy wdrożyć rozwiązanie, którego na świecie nie ma. W ten sposób narodziła się technologia produkcji emulsji asfaltowych z wykorzystaniem odpadowych tworzyw polimerowych.


CAŁĄ DEBATĘ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 1/2020 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.


 


chemia budowlanabadania i rozwójEuler Hermes CollectionsLakma SATFlukar

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie