Magazyny firm chemicznych kryją wiele niespodzianek, a my chcemy je wydobyć na światło dzienne - Aneta Mielewczyk, Waltoria
2023-07-14
Rozmawiamy z Anetą Mielewczyk, prezes zarządu spółki Waltoria.
Pozycjonujecie się Państwo, jako spółka, która chce proponować nowe spojrzenie na gospodarkę nadwyżkami magazynowymi i zapasami. Dzięki specjalistycznej platformie sprzedażowej chcecie umożliwić firmom produkcyjnym sprzedaż nadwyżek magazynowych i zapasów surowców podstawowych, które nie rotują, a mogłyby zostać ponownie użyte do produkcji przez inne przedsiębiorstwa. Na czym polega istota tego podejścia?
Problem braku komponentów chemicznych i produktów dostarczanych przez firmy z tej branży w różnym stopniu może dotykać praktycznie każdy rodzaj aktywności produkcyjnej i budowlanej. A przecież identyczne problemy występują w wielu innych sektorach gospodarki. Nikt nie ma dokładnych danych, ale przygotowując projekt, przewertowaliśmy setki różnych zestawień i analiz, które dodatkowo weryfikowaliśmy w firmach z branży. Według szacunkowych danych, w różnych magazynach w skali kraju zamrożone są setki milionów złotych, które w skali Europy zmieniają się w miliardy euro. Stąd pomysł na uruchomienie specjalistycznej platformy handlowej.
Zacznijmy więc od początku. Nie ulega wątpliwości, że bez względu na obszar prowadzonej działalności przedsiębiorstwa muszą gromadzić zapasy. Więc to chyba naturalny element prowadzenia działalności produkcyjnej i handlowej?
Pełne magazyny nie powinny nikogo dziwić. I tak, i nie. W przypadku firm handlowych mówimy o gotowych artykułach, z kolei w przypadku firm produkcyjnych obok najpopularniejszych wyrobów niezbędne jest posiadanie także zapasu części, półproduktów i surowców do ich wykonania. Od 2020 r. przemysł i handel funkcjonują w rzeczywistości narastającej niestabilności popytu i podaży – najpierw spowodowanej ciągle trwającą pandemią, teraz zaś wojną w Ukrainie. Konsekwencją obu tych wydarzeń była konieczność poszukiwania nowych dostawców i budowania nowych łańcuchów logistycznych. W wielu branżach zaczęły pojawiać się nieobserwowane w minionych latach poziomy zapasów.
Czy branża chemiczna jest w tym zakresie, czyli stanów magazynowych, wyjątkowa na tle innych branż?
Niekoniecznie. Zarówno branża chemiczna, jak i inne obszary przemysłu, gdzie wykorzystywane są m.in. wyroby hutnicze, materiały spawalnicze, tworzywa sztuczne, czy też ogromny obszar, jakim jest utrzymanie ruchu, posiada materiały, które w ogóle nie rotują. Powodem takiego stanu rzeczy są najróżniejsze czynniki, m.in. pozostałości po zakończonych projektach, zakupione większe ilości niż było to wymagane, błędy w zakupach, zmiany w trakcie projektów dokonywane przez klientów lub po prostu pomyłki w trakcie procesu produkcji. Każda z branż może posiadać różne powody powstawania nadwyżek, które finalnie kumulują się i z czasem tworzą koszt.
Czy w zakresie tych produktów pojawiły się, czy też uważacie, że pojawią się jakieś specyficzne produkty chemiczne, których zdecydowanie brakuje na rynku?
Zauważyłam, że ostatnio jest spory deficyt specjalistycznych farb, których producenci zgłaszają duży problem w zakresie pozyskiwania surowców do produkcji. Wciąż informują o kolejnych podwyżkach, a proces produkcyjny jest jeszcze bardziej wydłużony niż zazwyczaj. Ten stan znacząco utrudnia firmom zachowanie ciągłości dostaw i dotrzymywanie terminów zleceń. W przypadku, gdy powstaje nowe rozwiązanie, w którym firmy mają możliwość wystawienia na sprzedaż swoich nadwyżek, inne firmy mają zupełnie nowe miejsce pozyskiwania materiałów do produkcji.
Często mamy do czynienia z sytuacją, gdy pozostaje nam puszka lub kilka puszek farby po projekcie. Może inna firma na drugim końcu Polski akurat takiej farby potrzebuje i z chęcią odkupi taki „leżak magazynowy”. Jedni odzyskują pieniądze i miejsce na magazynie, drudzy zyskują materiał od ręki, niezbędny do dalszej produkcji.
Możemy zaryzykować twierdzenie, że produkty chemiczne wypełniają magazyny?
Z naszych obserwacji i rozmów z klientami rysuje się właśnie taki obraz. Podczas produkcji konstrukcji stalowych, instalacji przemysłowych, statków, dźwigów, żurawi, pojazdów i części do nich, armatury przemysłowej, hal fabrycznych i magazynowych czy różnego rodzaju zbiorników przemysłowych używa się określonego typu farb. Część z nich jest produkowana w Polsce, natomiast wiele trzeba sprowadzać. Trudno dokładnie przewidzieć, jaką ilość tych produktów zużyjemy na dany projekt, co często generuje braki na ostatnim etapie produkcji. Niekiedy zaś okazuje się, że kupiliśmy za dużo, co później skutkuje pozostawieniem farb na stanie magazynowym.
Jednym słowem, koniec tej historii to zamazany opis na etykiecie, a puszki – przestawiane coraz dalej na magazynowych półkach – czekają już tylko na minięcie daty ważności i przydatności do wykorzystania.
Data ważności jest tutaj kluczowa. Bo wraz z jej upływem pojawią się wysokie, nieplanowane koszty i konieczność tworzenia dodatkowej dokumentacji związanej z utylizacją niewykorzystanych substancji. Mając na uwadze powyższe problemy, uznałam, że warto byłoby stworzyć narzędzie, za pomocą którego przemysł może odsprzedawać specjalistyczną chemię przemysłową innym firmom, które aktualnie jej potrzebują. Jedni sprzedają to, co im zalega, odzyskując pieniądze i miejsce, drudzy zyskują w dobrej cenie farbę, która jest trudno dostępna lub której zakup wiąże się z długim terminem realizacji.
Ten problem dotyczy różnego rodzaju farb przemysłowych, w tym m.in. alkidowych, epoksydowych, poliestrowych, poliuretanowych, proszkowych. Nieobcy jest też firmom stosującym farby dekoracyjne, lakiery przemysłowe, rozcieńczalniki, rozpuszczalniki i utwardzacze.
No dobrze, ale czasem po prostu kupujemy więcej, żeby było taniej.
Ależ oczywiście, że tak jest. Kluczowa zasada handlu mówi, że kiedy kupujesz ilości hurtowe, zawsze płacisz mniej. Robisz tak i już odniosłeś sukces. Zaoszczędziłeś. W pierwszym momencie widzisz niższą cenę kilograma czy metra – dopiero po czasie zauważasz, ile to zajmuje miejsca w magazynie. Bywa też tak, że kupujesz materiał praktycznie taki sam, ale w czasie realizacji projektu okazuje się, że „podobny” nie znaczy „identyczny”, więc upychasz go na półkach, bo co innego ci pozostało? Albo gdzieś pojawiło się więcej odpadu, bądź ktoś przyciął za mało lub za dużo, a na końcu jest jeszcze klient, który też miewa szalone pomysły. Ponieważ jednak „klient to nasz pan”, to kupuje się nowe blachy, farby, lakiery, a stare lądują w głębokich czeluściach magazynów. Po jakimś czasie może się okazać, że jeden magazyn to już stanowczo za mało. Niemniej, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że to „coś” się przyda, więc firmy wynajmują kolejne powierzchnie. I tylko czasem, po remanentach, ktoś chwyta się za głowę, patrząc na cyfry.
A czasem również zastanawiając się nad zutylizowaniem. Kilka dni później byłby to odpad.
Pamiętam, gdy kiedyś usłyszeliśmy, że ktoś na Pomorzu szuka dosłownie jednej tylko puszki specyficznej farby. Zabrakło jej do projektu, który finalnie rozrósł się, a sprowadzenie od producenta wiązało się przynajmniej z kilkunastotygodniowym oczekiwaniem i koniecznością zamówienia kilkunastu litrów. Nawet nie od razu przyszło nam do głowy, że mamy taką farbę. Po kilku dniach ktoś sobie przypomniał, że przecież kupiliśmy ją już jakiś czas temu. Dogadaliśmy się z szukającym – choć to prawie, że konkurent – i sprzedaliśmy dosłownie w ostatniej chwili.
Dwa miesiące później upływała data przydatności do użycia tejże farby. Odblokowaliśmy nie tylko półkę, ale i kilka tysięcy złotych, bo ta firma kupiła od nas całość naszych zapasów. Chyba wtedy po raz pierwszy pomyślałam, dlaczego nie robić tego na większą skalę?
"Chemia i Biznes” to dwumiesięcznik biznesowo-gospodarczy, stworzony z myślą o firmach poszukujących rzetelnej, aktualnej i profesjonalnie przygotowanej informacji na temat rynku chemicznego i sektorów powiązanych.
Waltoriamagazynyprzemysł chemiczny
Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!
Oddaj swój głos
Średnia ocen 1/5 na podstawie 1 głosów.