Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Przemysł chemiczny musi postawić na badania i rozwój - Andrzej Krueger

2013-03-13

O innowacyjności polskiej branży chemicznej i niezbędnych dla jej dalszego rozwoju relacjach między nauką a przemysłem rozmawiamy z Andrzejem Kruegerem, dyrektorem Instytutu Ciężkiej Syntezy Organicznej Blachownia.

Czy relacje pomiędzy nauką i przemysłem są w Polsce wystarczająco dobre w kontekście działalności branży chemicznej?
Na pewno mogłyby być lepsze. Chociaż współpraca pomiędzy przedsiębiorstwami a instytutami badawczymi i innymi jednostkami naukowymi istnieje, to nie można jej uznać za wystarczającą. Sama liczba inwestycji w branży pokazuje, że wyniki tej współpracy nie są zadowalające. Dominują inwestycje odtworzeniowe, brakuje natomiast odważnego inwestowania w nowe technologie i produkty.

Największy chemiczny koncern świata, BASF, wydał w 2012 r. na badania i rozwój 1,6 mld euro. Grupa Azoty przeznaczy na ten cel w bieżącym roku 100 mln zł. Czy, biorąc pod uwagę takie różnice "startowe", polski przemysł chemiczny może być w ogóle innowacyjny?
Sytuacja krajowego przemysłu chemicznego wygląda nienajlepiej, gdy analizujemy bilans w handlu zagranicznym. Jesteśmy importerem głównie bazowych chemikaliów, a nadwyżka importu nad eksportem jest zbyt duża. Głównie z powodu niedoboru surowców rozwój tego sektora jest ograniczony.

W branży kończy się proces konsolidacji. Grupa Azoty stała się drugim w Europie, po norweskim koncernie Yara, producentem nawozów. Potrafiła zatem uzyskać pozycję bez porównania mocniejszą niż dotychczas. Aby być konkurencyjnym w dłuższym okresie czasu należy jednak dalej inwestować w rozwój technologii produkcji chemicznej. To jest kierunek, w którym innowacyjność powinna być najmocniej eksponowana.

Czy jest to realne? Przecież przemysł chemiczny będzie w coraz większym stopniu inwestował poza Europą.
Zgadza się. Będzie się tak działo głównie z powodu większej dostępności surowców. Dlatego ważne w przypadku Grupy Azoty będzie ustalenie kierunków rozwoju, obranie strategii w zakresie nowych produktów i przeprowadzania inwestycji w sytuacji, w której należy raczej myśleć o inwestycjach poza Europą. Nie jest to perspektywa korzystna dla przemysłu chemicznego i krajowych jednostek badawczych, działających na jego rzecz.

Problem braku konkurencyjności nie bierze się jednak wyłącznie z niewystarczających nakładów na badania. Przede wszystkim potrzebne jest przekonanie, że w Polsce można z powodzeniem opracować i wdrożyć nowe technologie. Nasz Instytut od zawsze współpracował z przemysłem – tę formułę współpracy ciągle jeszcze udoskonalamy. Jednak, aby sytuacja uległa poprawie, to w skali całego kraju znacznie więcej jednostek badawczych powinno dobrze rozumieć przemysł i jego potrzeby.

Funkcjonowanie jednostek badawczych to jedna strona medalu, ale jest i druga. Czy innowacyjność stanowi dla jakiejkolwiek firmy chemicznej w Polsce podstawę rozwoju?
Do tej pory bywało różnie. Grupa Azoty doszła już jednak do takiego momentu, że aby umacniać swą pozycję rynkową, to musi myśleć o nowych produktach, technologiach i inwestycjach. Etap, w którym wykorzystywano efekt synergii wynikający z samej tylko konsolidacji już się niedługo skończy. Dla tej grupy chemicznej przyszedł czas, w którym właśnie innowacyjność powinna stać się podstawą rozwoju, a więc głównym elementem strategii.

Relacja nauki z przemysłem zawsze była trudna. Przedstawiciele firm twierdzą, że nauka w Polsce nie nadąża za biznesem. Z kolei przedstawiciele instytutów badawczych są zdania, że to biznes nie stworzył przez lata nauce warunków, oszczędzając na badaniach i rozwoju. Która z tych opinii jest bardziej prawdziwa?
Obydwie są w równym stopniu prawdziwe, a opisana sytuacja przypomina błędne koło. Jeśli przedsiębiorcy nie mają przekonania, że nauka w Polsce stoi na wysokim poziomie i potrafi im szybko dostarczyć wymagane technologie, to szukają ich poza krajem. W efekcie nie angażują lokalnie środków na działalność B+R.

Największym problemem nie jest już obecnie znalezienie funduszy na inwestycje. Dla zarządu polskiej firmy, podejmującej decyzję o inwestycjach, dużo bezpieczniejszy jest jednak zakup licencji na technologię już sprawdzoną. Firmy mają świadomość, że taka technologia nie jest rozwiązaniem najnowszym. Godzą się z faktem, że skoro technologia jest licencjonowana, to jej właściciel już na niej zarobił, odzyskał poniesione nakłady, a teraz chce dodatkowo powiększyć własne korzyści. Takich technologii w Polsce jest coraz więcej. Jednakże oprócz technologii licencyjnych powinno się wdrażać w Polsce innowacyjne technologie powstałe w wyniku prac badawczych. Mogą one zapewnić większą przewagę konkurencyjną.

Niestety skłonność do dobrze rozumianego ryzyka u krajowych przedsiębiorców nie jest zbyt duża. Częściej decydują się na uzyskanie mniejszych, ale gwarantowanych korzyści, niż na finansowanie badań, co do których trudno przewidzieć, jaki będzie ich końcowy rezultat. Ponadto coraz częściej pojawiają się oczekiwania przedsiębiorców dotyczące gwarancji finansowych, które miałyby być udzielane przez jednostki badawcze.

Patrząc z perspektywy takich jednostek, jak ICSO Blachownia, jest to zapewne wykluczone?
Oczywiście. Zawsze powtarzam przedsiębiorcom, z którymi Instytut rozpoczyna współpracę, że opracowujemy daną technologię według naszej najlepszej wiedzy. Jesteśmy gotowi tak długo nad nią pracować, aż przyniesie deklarowane przez nas wyniki. Nie mogę jednak przystać na to, że jeśli mimo wszystko coś się nie uda, to zwrócimy np. część nakładów inwestycyjnych. Zresztą takich gwarancji nie można oczekiwać dla technologii wdrażanych po raz pierwszy i przedsiębiorcy powinni to zrozumieć. To pokazuje, że w relacjach nauki z przemysłem musimy osiągnąć większe zaufanie.

Niedawno członek zarządu Synthos publicznie skarżył się, że firma próbowała znaleźć w kraju partnera do rozwijania technologii produkcji kauczuków płynnych, ale niestety nie miała o tym z kim rozmawiać. Brakuje zatem w Polsce specjalistycznej wiedzy?
Wiedzy nam na pewno nie brakuje, bo polska chemia jest na świecie oceniana bardzo dobrze. W niektórych rankingach jest notowana najwyżej spośród wszystkich polskich nauk. Jeżeli w przeszłości brakowało kontaktów przemysłu z nauką to trudno się dziwić, że takie relacje teraz nie istnieją. Nie można wyciągać pochopnie wniosków, że nauka jest nieprzygotowana, bo często nie stworzono jej takiej możliwości.


CAŁY WYWIAD ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 2/2013 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



Synthosprzemysł chemicznyBASFGrupa Azotybadania i rozwójICSO Blachownia

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie