2022-03-11 / Autor: Dominik Wójcicki
Kłamstwem jest przekonanie, że ruchy ekologiczne dbają o środowisko. Prawda jest za to, że ruchy ekologiczne opowiadają się za działaniami, które nie tylko odwracają naszą uwagę od rzeczywistych problemów związanych z ekologią, ale wręcz – jak udowodniono – szkodzą środowisku” – tak brzmi podsumowanie jednego z rozdziałów książki „The Plastics Paradox”, autorstwa Chrisa DeArmitta (polskiego wydania nie ma, więc podajemy tytuł anglojęzyczny). Prezentujemy omówienie fragmentów lektury, bo włącza się ona w trwającą na świecie debatę o znaczeniu i wpływie tworzyw sztucznych na środowisko. A ponieważ prezentuje pogląd będący w mniejszości – broni tworzyw sztucznych – to tym bardziej zasługuje na przedstawienie. W naszym kraju książkę promuje m.in. Polski Związek Przetwórców Tworzyw Sztucznych.
Kłamstwa…
W swojej publikacji autor, doktor nauk chemicznych, członek Królewskiego Stowarzyszenia Chemików, poddaje krytycznej analizie dzisiejszą narrację względem tworzyw sztucznych, które w opinii publicznej uznawane są za materiał szkodzący środowisku. Mnóstwo miejsca poświęca dyskursowi o tworzywach, wskazując na to jak bardzo światowa debata jest zniekształcona nie tylko przez niewiedzę, stereotypy, ale także pospolite kłamstwa i korupcję, czy nawet brak logiki. Z tym ostatnim trudno zresztą się nie zgodzić, obserwując np. działania legislacyjne, odnoszące się do tworzyw sztucznych. Oto przykład, skądinąd nieujęty w książce: podstawowa filozofia, na której opiera się cała współczesna polityka unijna względem tworzyw to doprowadzenie do sytuacji, w której będzie ich używanych mniej, zwłaszcza w jednorazowych zastosowaniach. Temu zresztą służyć ma dyrektywa Single – Use Plastics. Tymczasem jednym z postanowień tej dyrektywy jest choćby to, że już niedługo opakowania PET będą musiały być tak konstruowane, by ich zakrętka stanowiła jedność z butelką, a nie jak dotychczas dwie odrębne części. Przemysł słusznie przekonuje, że to doprowadzi jedynie do wzrostu zużycia tworzyw, bo opakowania automatycznie staną się cięższe. No, ale taki to paradoks współczesnej legislacji tworzywowej.
„Społeczeństwo zostało poddane praniu mózgu zestawem kłamstw. Teraz już wiemy, że są to kłamstwa, ponieważ przytłaczające dowody naukowe mówią dokładnie odwrotnie niż się nas przekonuje. Mówi się nam, że tworzywa sztuczne szkodzą środowisku, podczas gdy wielokrotne analizy cyklu życia (LCA) pokazują, że są one zwykle najbardziej ekologiczną opcją i że ich zamiana na inne materiały byłaby szkodliwa. Mówi się nam, że tworzywa sztuczne powodują problem z odpadami, podczas gdy tak naprawdę stanowią one tylko 13% odpadów stałych. Co więcej, tworzywa sztuczne drastycznie ograniczyły ilość odpadów, a ich wymiana wymaga cztery razy więcej materiału, co prowadziłoby do znacznie większej ilości powstających odpadów, większej ilości emitowanego dwutlenku węgla i większego zużycia energii. Powtarzane kłamstwa są postrzegane jako prawda, ale to nie czyni ich prawdziwymi. Rozwścieczona opinia publiczna domaga się za to na podstawie tychże kłamstw działań politycznych, i te żądania zostały spełnione zarówno przez firmy, jak i polityków. Za sprawą takiej presji powstało ustawodawstwo uderzające w tworzywa sztuczne. Jednak teraz wiemy, że schlebianie źle poinformowanej opinii publicznej zaszkodziło środowisku, a nie pomogło. Czas zmienić kurs i zacząć od nowa, dokonując mądrych wyborów w oparciu o solidne dane. Musimy również rozprawić się z organizacjami, które rozpowszechniają kłamstwa bez niczyjego sprzeciwu, ponieważ odciągają nas od zadania, jak naprawdę służyć środowisku naturalnemu” – tłumaczy Chris DeArmitt, autor „The Plastics Paradox”.
Zły Greenpeace
Podmiotem, który doktor chemii krytykuje najbardziej jest Greenpeace. Jak przekonuje, ta globalna organizacja konsekwentnie zajmuje stanowiska, które sprzeciwiają się najlepszej nauce i szanowanym naukowcom z całego świata, jednocześnie uchodząc za światowego eksperta od spraw ekologii, zasilanego potężnymi darowiznami, obliczanymi na ok. 400 mln dolarów rocznie. Pieniądze te pochodzą często od firm, instytucji i prywatnych darczyńców, będących przekonanymi, że w ten sposób pomagają chronić planetę.
W swojej książce DeArmitt przywołuje postać Patricka Moore’a, jednego z założycieli Greenpeace, a jednocześnie naukowca – chemika, który już rozstał się z organizacją, zarzucając jej nieetyczne działania.
Moore jest zdania, że wiele lat temu Greenpeace zaczynał z pasją i dobrymi intencjami. Odniósł sukcesy dzięki swoim prowokacyjnym demonstracjom przeciwko wielorybnictwu, co przełożyło się na pierwsze potężne wpłaty rzędu 100 mln dolarów rocznie. Jednocześnie sprawiło to, że szybko zaczął szukać nowych pól dla swojej aktywności. Jedną z nich był potężny sprzeciw względem żywności genetycznie modyfikowanej.
Tymczasem GMO została stworzona, aby poradzić sobie z suszami, powodować mniejsze zużycie pestycydów i generować dodatkowe składniki odżywcze, jak witamina A. Głównie zaś po to, aby zapobiec niedożywieniu w krajach rozwijających się.
– Od prawie 15 lat posiadamy wiedzę, jak wyeliminować niedożywienie na świecie, zwłaszcza w kulturach jedzących ryż, gdzie niedobory składników odżywczych dotykają dziesiątki milionów ludzi. Jednak takie grupy, jak Greenpeace i World Wildlife Fund zablokowały te postępy, promując strach w społeczeństwie i wspierając przepisy, które tłumią badania, rozwój i przyjmowanie genetycznie zmodyfikowanych upraw. Skutecznie skazują miliony ludzi na cierpienie i śmierć z powodu własnych przesądów. Z pewnością nie można tego nazwać ekologizacją – ocenia Patrick Moore, założyciel Greenpeace.
DeArmitt dodaje przy tym, że genetycznie modyfikowany złoty ryż to tylko jeden z przykładów GMO, któremu sprzeciwia się Greenpeace, choć udowodniono, że taka żywność jest bezpieczna i zdanie takie podziela ponad 150 laureatów Nagrody Nobla, a stanowiska Greenpeace nie wspiera żaden z nich. „Nawet jeśli Greenpeace nie ma nikogo, kto mógłby oceniać zalety nauki, to jak może być na tyle arogancki, by myśleć, że jego opinia jest warta więcej niż opinia ponad stu laureatów Nagrody Nobla? Nie ma usprawiedliwienia dla blokowania wszelkich form postępu, gdy przetrwanie ludzkości zależy od takich przełomów” – czytamy w omawianej książce.
Przykład GMO jest czytelny o tyle, że zdaniem autora publikacji, dokładnie wedle takich samych nienaukowych, a emocjonalnych strategii projektuje się globalne myślenie przeciwko tworzywom sztucznym.
Kolejny fragment omawianej książki: „Kilka lat temu odwiedziłem dużego producenta polietylenu i polipropylenu. Pijąc kawę przed spotkaniem, ludzie z tej firmy wspomnieli, że Greenpeace opublikował w dużej gazecie artykuł, w którym twierdzi, że ten producent tworzyw sztucznych zanieczyszcza środowisko. Firma była zszokowana i zaprosiła Greenpeace do rozmowy. Przedstawiciel Greenpeace nie był w stanie wymienić nawet jednego ze swoich profesorów – chemików. Niemniej producent tworzyw wyraził podczas spotkania obawę, że zrobił coś złego. Przedstawiciele firmy zapytali, co skłoniło organizację do przygotowania artykułu, a Greenpeace odpowiedział, że w rzeczywistości brak im dowodów na popełnienie przestępstwa ze strony firmy. Artykuł powstał natomiast po to, aby zobaczyć, jaką społeczną reakcję wywoła. Firma była pod wrażeniem takiej bezczelności. Wskazywała, że zaatakowana fabryka tworzyw jest źródłem utrzymania setek pracowników i ich rodzin i wymyślanie takich historii jest głęboko nieodpowiedzialne”.
Wygląda na to, że Greenpeace nie zmienił swojego postępowania, ponieważ firma z branży leśnej Resolute pozwała niedawno organizację za niesłuszne atakowanie jej i szerzenie kłamstw. Jaka była obrona Greenpeace w sądzie? Nie próbował poprzeć swojego twierdzenia dowodami ani nauką, zamiast tego tłumaczył, że ich stanowiska nie powinno traktować się poważnie. Problem polega na tym, że opinia publiczna traktuje wypowiedzi ekologów bardzo poważnie. Greenpeace otrzymuje setki milionów darowizn od osób i firm, które wierzą w dobrą wolę organizacji. Niemniej niektóre rządy zaczynają powoli reagować na zachowanie Greenpeace, której to status organizacji non-profit został cofnięty w Indiach, Nowej Zelandii i Kanadzie.
Atak na tworzywa
Z książki wybrzmiewa pytanie o to, dlaczego ludzie tak chętnie zaakceptowali fałszywą narrację względem tworzyw i tak chętnie sprzeciwiają się im, nawet bez twardych dowodów? Wytłumaczeniem jest – za przywoływanym w lekturze psychologiem – przyjmowanie przez wielkie grupy społeczne pseudo-moralistycznych postaw, tak aby dobrze prezentować się na zewnątrz. Chodzi po prostu o sygnalizowanie własnych cnót, dzięki czemu wygląda się lepiej na tle pozostałej części społeczeństwa.
Sygnalizowanie własnych cnót polegać ma jednocześnie na nieskrywanej niechęci względem czegoś.
Gdyby chciało być się szczerym i powiedzieć, że dba się o środowisko bardziej niż większość ludzi to czyni, to reakcją otoczenia byłoby uznanie takiego kogoś za próżnego pyszałka. Tymczasem walka z czymś – w tym wypadku tworzywami sztucznymi – uchodzi za postawę bohaterską.
„Wydaje się więc, że wyznajemy wzniosłe moralistyczne cele, aby dobrze wyglądać dla innych. Oczywiście może to być w porządku, o ile nie wyrządzimy krzywdy. Ale tutaj jest krzywda. Jako konsumenci domagamy się używania mniejszej ilości tworzyw, ponieważ powiedziano nam, że to dobra rzecz. Żądamy zakazów, mówimy, że wydamy więcej na „zielone” produkty. Problem polega na tym, że wszystko to wyrządza więcej szkody niż pomocy środowisku. Ludzie, którym naprawdę zależy jednak na środowisku, sprawdzą fakty, aby podjąć mądre decyzje na rzecz zrównoważonej przyszłości. Uważam, że do wielu ludzi można dotrzeć za pomocą dowodów i logiki. Jest tylko mały ułamek fanatyków, którzy głośno krzyczą, że nigdy nie zmienią zdania na temat złych tworzyw sztucznych. Dokonują namiętnych, pełnych nienawiści ataków na wszystkich, którzy kwestionują ich poglądy, ale absolutnie odmawiają rozważenia jakichkolwiek przedstawionych im dowodów. Gdyby ci ludzie, którzy twierdzą, że są ekologami, naprawdę uwierzyli w to, co mówią, to oddaliby swoje plastikowe komputery, plastikowe telefony komórkowe, samochody z plastikiem i zamieszkaliby gdzieś w jaskini. Bez prądu nie mogliby zamieszczać swoich pełnych nienawiści komentarzy w Internecie, ponieważ przewody potrzebują plastiku, aby je zaizolować. Nie mieliby bieżącej wody, ponieważ dostarczają ją plastikowe rury. Czy widzimy tych zacietrzewionych ludzi, którzy to robią? Nie, ponieważ są oni sygnalizującymi cnotę kłamcami” – dowodzi w swojej publikacji Chris DeArmitt.
Autor mierzy się z poglądem, że oto warto prawnie zakazywać niewłaściwych zachowań konsumenckich, w tym właśnie stosowania niektórych wyrobów z tworzyw sztucznych. Argumentuje, że kiedy wprowadzono samochody, było wiele wypadków. Jednak nigdy nie zakazano używania aut, a skupiono się na opracowywaniu odpowiednich zasad w ruchu drogowym oraz poprawie infrastruktury drogowej. Problem został rozwiązany bez zakazu. Tak samo było z początkiem używania elektryczności czy promieni rentgenowskich. Obydwie te technologie w pierwszej fazie pochłonęły życie niewinnych osób, ale dzisiaj elektryczność i RTG to technologie oczywiste i nie budzące emocji. Każda nowa technologia, łącznie z tworzywami sztucznymi, ma zatem początkowe problemy, ale rozwiązaniem nie jest jej eliminacja.
Postęp dokonuje się poprzez tworzenie ram, aby można było z osiągnięć cywilizacji odpowiedzialnie korzystać. Podobna logika powinna obejmować odpady tworzyw sztucznych. W krajach wysokorozwiniętych właściwie nie ma już problemu odpadów w środowisku wodnym.
Jest to problem wyłącznie państw rozwijających się. Tymczasem zakazy nie pojawiają się w trzecim świecie, tylko w Europie, która nauczyła się gospodarować tworzywami. Dlatego podejścia, które są znane na naszym kontynencie trzeba implementować tam, gdzie jest to konieczne, bez odgórnego wycofywania wyrobów z tworzyw.
Jak czytamy: „Przykładowy zakaz stosowania plastikowych toreb ma poważne konsekwencje zdrowotne, ponieważ alternatywne materiały na torebki są mniej ekologiczne, a torby wielokrotnego użytku mogą zostać skażone śmiercionośnymi bakteriami. Słomki zostały zakazane i zastąpione słomkami papierowymi, które są gorsze dla środowiska, a także słomkami bambusowymi, które uwalniają toksyczne chemikalia oraz słomkami metalowymi. Podobnie jest z zakazami używania mikroplastikowych granulek w produktach do higieny osobistej".
Takie mikrogranulki to zwykle polietylen. W ostatnim czasie wiele państw zakazało jednak stosowania mikrogranulek. Powodów było wiele. Jednym z nich miało być, że mikroplastiki nie ulegają biodegradacji. Tymczasem autor dowodzi, że są one wykonane z polietylenu, więc siłą rzeczy badania naukowe muszą pokazać, że ulegają biodegradacji, a także rozkładowi chemicznemu poprzez utlenianie. Zatem jeden z powodów wprowadzenia zakazu jest sprzeczny z faktami naukowymi. Autor poszukał także informacji na temat filtracji mikroplastików i znalazł prezentację Centrum Ekologii i Hydrologii pt. „Mikroplastiki w systemach słodkowodnych”. Na tej podstawie przekonuje, iż „skuteczność usuwania mikrodrobin plastiku w trzech oddzielnych recenzowanych badaniach wyniosła 99%, 95% i 97%”. A to także powinno oddalić istniejące obawy. Inne powody, dla których wprowadzono zakaz zakładały, że mikroplastik może przenosić toksyny. Jednak przywołane w książce badania pokazują, że mikrodrobiny plastiku sekwestrują toksyny i zatrzymują je w środku, oczyszczając w ten sposób wodę i chroniąc organizmy wodne. Jeśli plastik zawierający toksyny zostanie połknięty przez rybę, to właściwie nic się nie stanie. Zostało to zbadane i wykazano, że 90-100% toksycznych chemikaliów pozostaje wewnątrz mikroplastikowych cząstek.
The Plastics Paradox:
Facts for a Brighter Future
Autor: Chris DeArmitt
Rok wydania: 2020
WięcejSklep
Książka: Surfaktanty i ich zastosowanie w produktach kosmetycznych
95.00 zł
Książka: Atlas Mikrobiologii Kosmetyków
94.00 zł
Książka: Zagęstniki (modyfikatory reologii) w produktach kosmetycznych
78.00 zł
“Chemia i Biznes” nr 6/2025
30.00 zł
"Kosmetyki i Detergenty" nr 4/2025
30.00 zł
Emulsje i inne formy fizykochemiczne produktów kosmetycznych. Wprowadzenie do recepturowania
108.00 zł
WięcejNajnowsze
WięcejNajpopularniejsze
WięcejPolecane
WięcejW obiektywie
Chemika Expo o wodorze
Tematem wiodącym tegorocznej konferencji Chemika Expo, organizowanej w Szczecinie przez Klaster...
HPCI idealne dla profesjonalistów
Targi HPCI Central and Eastern Europe to najważniejsze w regionie Europy Środkowo-Wschodniej wydarzenie...
Merytoryczne konferencje podczas Sepawy
Kongres SEPAWA 2025 w Berlinie skupił się na innowacjach w sektorze detergentów,...
Wiodące targi transportu i logistyki w Europie Środkowo-Wschodniej
TransLogistica Poland 2025, dwunasta edycja międzynarodowych targów transportu i logistyki, odbyła się...