Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Wciąż będziemy stawiać na rosyjską ropę

2016-04-07  / Autor: Dominik Wójcicki

Końcówka minionego roku i początek bieżącego postawiły w polskim przemyśle rafineryjnym pytanie o strategię firm co do zakupów ropy naftowej od partnerów rosyjskich.

W branży od dawna mówi się o potrzebie dywersyfikacji zakupów ropy naftowej. Tymczasem PKN Orlen i Grupa Lotos związały się długoterminowymi kontraktami z dostawcami ze Wschodu.

Skąd ropa?

2015 r. to kolejne załamanie cen ropy naftowej. Jeszcze na początku drugiego kwartału za baryłkę płacono 60 dolarów, podczas gdy na koniec roku było to tylko 36 dolarów. Powodem takiej dramatycznej obniżki była przede wszystkim strukturalna nadpodaż surowca. Bez wątpienia kwestie cen obijają piętno na zachowaniu się głównych graczy, także na krajowym rynku. Przy okazji warto pamiętać, że to właśnie ropa zajmuje najważniejsze miejsce spośród wszystkich importowanych do naszego kraju surowców. Wynika to w dużej mierze z niewielkich zasobów własnych. Ogromna większość surowca trafia do nas z Rosji (90- 95%), co powoduje naturalne głosy o potrzebie dywersyfikacji, także z geopolitycznego punktu widzenia. Mniej podejmuje się przy tej okazji wątku pragmatycznego – cały polski przemysł rafineryjny zbudowany jest właśnie wokół ropy ze Wschodu. System oparto przecież na rosyjskim wsadzie, choć prawdą jest też, że instalacje w Płocku i w Gdańsku od wielu lat są przystosowane również do przerobu innej ropy. Także infrastruktura służąca importowi preferuje Rosję. Odbywa się on głównie poprzez Odcinek Wschodni rurociągu „Przyjaźń” i tylko w niewielkim zakresie drogą morską poprzez Naftoport w Gdańsku.

Rosnieft preferowanym dostawcą

W listopadzie minionego roku do portu w Gdańsku przypłynęła pierwsza partia ropy naftowej pochodzenia saudyjskiego. Koncern Saudi Aramco dostarczył do rafinerii w Płocku 100 tys. ton surowca sprzedanego w oparciu o umowę spotową. To oczywiście mikroskopijna ilość, biorąc pod uwagę moce przerobowe PKN Orlen, które sięgają ok. 17 mln ton rocznie. Zawarcie umowy wystarczyło jednak do wzniecenia sporego ożywienia w branży.

Po pierwsze pojawiły się sugestie, że w ten sposób płocka firma chce sobie przygotować grunt pod decyzję o fundamentalnej wadze, jaką byłaby pierwsza w historii polskiej petrochemii długoletnia umowa z producentem oferującym ropę inną niż rosyjska. Przekaz ten wzmacniał moment, w którym do zdarzenia doszło. Dobiegała końca umowa między PKN Orlen a rosyjskim Rosnieftem i było wiadomo, że strona polska musi niebawem wybrać głównego dostawcę na kolejne lata.

Zakup przez PKN Orlen symbolicznych ilości ropy od Saudyjczyków urósł nagle do nieproporcjonalnie dużych rozmiarów i z tym większym zdziwieniem w niektórych kręgach przyjęto informację, że PKN Orlen kilka tygodni po tym, jak odebrał ropę od Saudi Aramco, podpisał ostatecznie aneks do umowy z Rosnieftem, na mocy którego zapewnił sobie do 31 stycznia 2019 r. dostawę w ilości 18-25,2 mln ton ropy za cenę ok. 26 mld zł. W ciągu roku będzie to zatem 6-8,4 mln ton. Dostawy będą realizowane do zakładu w Płocku, ale spółka będzie także posiadała opcję odbioru ich części w Naftoporcie w Gdańsku lub w terminalu w Butyndze na Litwie, co już jest swoistego rodzaju zaskoczeniem i może sugerować, że Rosjanie musieli iść na pewne ustępstwa.

Ponadto pod koniec 2015 r. PKN Orlen zawarł jeszcze jeden kontrakt na dostawy ropy z kolejnym rosyjskim przedsiębiorstwem, jakim jest Tatnieft Europe. Porozumienie zastąpiło obowiązujący wcześniej kontrakt ze spółką Mercuria Energy Trading. Po podpisaniu tych dwóch kontraktów Orlen będzie kupować od rosyjskich państwowych kompanii naftowych 7,2-10,8 mln ton ropy rocznie.

– Jest to w miarę typowy kontrakt rynkowy. Z punktu widzenia Orlenu dostawy ropy rosyjskiej na warunkach, które zostały ogłoszone, wydają się rozsądne. Trudno sobie wyobrazić lepszą infrastrukturę dla dostaw niż rurociąg biegnący do samej rafinerii, a tak jest w przypadku Orlenu i ropy rosyjskiej. Warto przy okazji zwrócić uwagę na warunki kontraktu, które z punktu widzenia odbiorcy są dość elastyczne i zostawiają miejsce na ewentualne transakcje na rynku spotowym, gdyż takie okazje mogą się w przyszłości pojawić i być dla Orlenu interesujące, szczególnie w kontekście wejścia Iranu na globalny rynek. Ilość zamówionego surowca od Rosnieftu gwarantuje Orlenowi możliwość korzystania z takich sposobności. Poza tym ceny ropy mogą być w przyszłości wyższe, więc wówczas będzie istniała możliwość sprowadzenia od Rosjan, na podstawie podpisanej umowy, ilości bliskiej maksymalne mu przedziałowi zapisanemu w kontrakcie, co z uwagi na cenę wydaje się być opłacalne. Ponadto kontrakt gwarantuje stabilność dostaw surowca, a to jest wartością dodaną – ocenia Paweł Nierada, ekspert ds. energetyki w Instytucie Sobieskiego.

 

Podobną drogą co spółka z Płocka poszedł także Lotos. W rafinerii w Gdańsku całkowity przerób ropy wyniósł w poprzednim roku 10,2 mln ton, co stanowiło najwyższy wynik w dziejach spółki. Oczywiście dominującym gatunkiem przerabianego surowca była tam rosyjska ropa REBCO, ale w 2015 r. jej udział w całości rafinowanej ropy sięgał ok. 76,6% i był zdecydowanie niższy niż w latach wcześniejszych, kiedy to oscylował powyżej 90%. Pozostałą część zakupów dla gdańskiej instalacji stanowiły inne gatunki, w tym ropa wydobywana w kraju przez Lotos Petrobaltic oraz na Litwie przez AB Lotos Geonafta.

W styczniu br. Lotos podpisał aneks do umowy z Rosnieftem, na mocy którego w latach 2016-2017 zakupi 5,4-6 mln ton ropy naftowej z Rosji. Dostawy będą przychodziły rurociągiem „Przyjaźń” lub drogą morską. Wartość kontraktu to ok. 5 mld zł.

Czy zatem decyzje polskich firm oznaczają, że zamiast dywersyfikacji stawiamy na ściślejszy sojusz z partnerem rosyjskim? Na pierwszy rzut oka tak to wygląda i tak to zostało odebrane. Trudno w pierwszym odruchu połączyć dwie wydawałoby się sprzeczne tendencje. Pierwsza oznacza, że spółki zaopatrują się w rosyjską ropę, natomiast w ramach drugiej przedstawiciele Lotosu, w trakcie konferencji wynikowej przedstawiającej dokonania w 2015 r. podkreślali, że cały czas kontynuowane są działania związane z dywersyfikacją kierunków i źródeł dostaw. Dzieje się to poprzez regularne kontraktowanie dostaw różnych gatunków ropy z morza z jednoczesnym stworzeniem możliwości zwiększenia ich udziału w całości dostaw do rafinerii w przypadku zagrożenia ciągłości dostaw z Rosji. Na pozór jedno przeczy drugiemu.

Mówiąc o dywersyfikacji dostaw ropy, przede wszystkim uwzględnić trzeba jednak sprawy podstawowe, czyli kwestie technologiczne, logistyczne i handlowe.

Jak tłumaczy Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen, polskie rafinerie w niewielkim stopniu wykorzystują inne gatunki ropy niż rosyjska z oczywistych względów. Oto bowiem ropa rosyjska jest dla nich atrakcyjna z powodów technologicznych (instalacje są najlepiej dostosowane do przerobu akurat takiej ropy) i logistycznych (bezpośrednie połączenie rurociągowe). To wszystko sprawia, że ropa ze Wschodu jest także korzystna cenowo, tym bardziej, że jej notowania odbywają się na ogół z dyskontem do ropy Brent (tzw. dyferencjał Ural/Brent).

– Można więc powiedzieć, że rafinerie przerabiały rosyjską ropę z wyboru, a nie ze względu na brak alternatyw czy też ograniczenia logistyczne. Od wielu lat rafineria PKN Orlen w Płocku jest przystosowana do przerobu różnych alternatywnych gatunków tego surowca, które są dostępne na rynku. Pełna lista jej gatunków, których przerób został przez nas przetestowany, obejmuje blisko 100 pozycji i nie jest to lista zamknięta. Przestawienie się na przerób innych gatunków rop, dostarczanych drogą morską, nie wymaga zatem wielkiego wysiłku i dzięki temu możemy produkować z nich potrzebne ilości paliwa w racjonalnych granicach kosztowych – przyznaje Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen.

Dodaje przy tym, że prawdą jest, iż rosyjska ropa REBCO jest najbardziej efektywna w przerobie oraz, że na wyższe koszty związane z przerobem rop alternatywnych składa się cena samej ropy i koszty transportu.

Rafinerie Grupy Orlen przerabiają rosyjską ropę, bo tak chcą, a dzieje się tak z powodu niższych kosztów transportu rurociągiem. Przestawienie się na inne gatunki sprowadzane drogą morską jest naturalnie w praktyce możliwe i zostało już przez płocki koncern przetestowane. Rafineria na Litwie w Możejkach jest od początku swego istnienia w strukturach PKN Orlen zaopatrywana właśnie w ropę drogą morską przez terminal w Butyndze na Bałtyku. W analogiczny sposób można zaopatrywać drogą morską port w Gdańsku, a następnie rurociągiem Pomerania rafinerię w Płocku.

Nie odpowiada zatem prawdzie przekonanie, że skoro po wyborach do sejmu doszło w PKN Orlen do zmiany prezesa – to za kadencji odwołanego Jacka Krawca nawiązano relacje z Saudi Aramco – to wraz z nadejściem nowej ekipy rządowej i nowego prezesa Wojciecha Jasińskiego zmieniła się strategia zaopatrywania się w ropę naftową i podejście do dywersyfikacji dostaw zainicjowane przez poprzednie władze koncernu.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 2/2016 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY


 


PKN Orlenropa naftowaprzemysł petrochemicznyGrupa LotosRosnieft

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie