Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Sytuacja na rynku energii spędza sen z powiek branży chemicznej

2018-10-11  / Autor: Dominik Wójcicki

Przemysł chemiczny należy do najbardziej energochłonnych branż gospodarki, nic więc dziwnego, że wszelkie kwestie związane z rynkiem energetycznym są dla branży kwestią priorytetową.

Przemysł chemiczny w coraz większym stopniu zmaga się z rosnącymi cenami energii. Przykładowo w lipcu br. na Towarowej Giełdzie Energii ceny notowania osiągnęły historyczne maksimum. W pierwszym kwartale 2018 r. średnia hurtowa cena energii elektrycznej na Rynku Dnia Następnego (RDN) wyniosła 184 zł/MWh i była wyższa o 19% od średniej ceny notowanej w analogicznym okresie ubiegłego roku.

W całym pierwszym półroczu 2018 r. średni poziom indeksu wyniósł 197 zł/MWh i był o 30% wyższy niż w tym samym okresie 2017 r. Ponadto w drugim kwartale bardzo mocno wzrosły ceny energii w kontraktach terminowych na sierpień, wrzesień oraz cały trzeci kwartał 2018 r. Ceny przekraczały 330 zł za MWh. Średni poziom cen w Polsce w pierwszym półroczu 2018 roku był znacznie wyższy niż w krajach sąsiadujących, co było szczególnie widoczne w drugim kwartale 2018 r. Bardzo wysokie ubytki systemowe, wysokie zapotrzebowanie na moc wraz z niskimi temperaturami oraz niską generacją ze źródeł wiatrowych, jak również wzrost notowań EUA oraz utrzymujące się wysokie ceny węgla doprowadziły do wzrostu cen na rynku polskim. Największe odchylenia cen odnotowano do rynku niemieckiego (+29,7%, tj. 45,18 zł/MWh), a mniejsze w porównaniu do cen na rynku skandynawskim (+20,1%, tj. 32,99 zł/MWh).

Ceny energii będą wciąż rosnąć

Aktualnie na ceny energii elektrycznej wpływ mają m.in. takie czynniki, jak trwająca restrukturyzacja spółek węglowych przy udziale firm energetycznych, utrzymujące się wysokie ceny gazu, wdrażanie efektywności energetycznej wpływające na obniżenie zużycia energii elektrycznej, utrzymująca się tendencja wysokich cen węgla na rynkach światowych i w kraju, czy wreszcie wzrost cen jednostek emisji CO2. Wszystko to sprawia, że w najbliższej przyszłości prognozowany jest dalszy wzrost cen energii, a to już powoduje znaczne obawy po stronie zarządzających przedsiębiorstwami chemicznymi.

– W tej chwili kwestia polityki energetycznej państwa jest dla Grupy Azoty kluczowa. Większość wytwarzanych przez nas produktów cechuje się niską marżowością, gdyż działamy w oparciu o skalę produkcji. Analizując nasze zużycie surowców energetycznych, to konsumujemy 2,1 mld m3 gazu ziemnego, a także 1,4 mln ton węgla oraz 3 TWh energii elektrycznej. Jeśli chodzi o gaz ziemny, to warunki w jakich się obracamy są zupełnie typowe dla krajów Unii Europejskiej.

Jedyne, co można w tym zakresie robić, by uzyskać poprawę konkurencyjności, to wpływać na politykę celną UE w celu ochrony wewnętrznego rynku przed importem wyrobów spoza UE. Tak naprawdę jednak pola manewru w odniesieniu do poprawy konkurencyjności w obszarze gazu ziemnego nie ma. Warto przy tym odnotować, że jeśli chodzi o poziom techniczno-technologiczny pracy naszych instalacji, to już teraz jesteśmy zdecydowanie powyżej średniej dla konkurentów z UE i więcej w tym aspekcie już nie da rady osiągnąć. Jest natomiast problem rynku energii elektrycznej.

Nasze warunki w porównaniu z najbliższym otoczeniem są tutaj zdecydowanie gorsze. Widzimy to wyraźnie, gdyż posiadamy spółkę zależną w Niemczech i ona pracuje w oparciu o zdecydowanie niższe koszty energii elektrycznej. Ten czynnik jest na tyle poważny, że w niedalekiej przyszłości może doprowadzić do zdecydowanej obniżki naszych i tak już niedużych marż – tłumaczy Witold Szczypiński, wiceprezes i dyrektor generalny Grupy Azoty.

 

Dodaje on, iż osobnym problemem dla poziomu konkurencyjności branży chemicznej w odniesieniu do energetyki jest trwający wzrost kosztów emisji dwutlenku węgla. Z powodu wyższego poziomu emisji CO2, w stosunku do przydziału darmowych uprawnień,

Grupa Azoty może być zmuszona do ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z działaniami inwestycyjnymi w celu zmniejszenia emisji podtlenku azotu i dwutlenku węgla. Wielkość emisji dwutlenku jest bowiem powiązana z energochłonnością produkcji. W celu minimalizowania wpływu tego ryzyka, spółki Grupy Azoty podejmują działania mające na celu redukcję energochłonności procesów, a co za tym idzie zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych.

– Kupujemy 4 mln jednostek rocznie i ich cena w ostatnim czasie znacząco wzrosła. Jest to dla nas koszt trudny do skompensowania. Ten stan rzeczy wymaga rekompensat w zakresie zużycia energii. Nie możemy sobie pozwolić na istotne zwiększenie kosztów, gdyż natychmiast odbije się to na naszej konkurencyjności – twierdzi Witold Szczypiński.

– Marżowość projektów w Niemczech dlatego może być większa niż ma to miejsce w Polsce, gdyż energia elektryczna w hurcie kosztuje w Niemczech 160 zł, a w naszym kraju jest to już powyżej 200 zł. Widać zatem, że to energia elektryczna jest kluczowym elementem dla przemysłu chemicznego, jeśli chodzi o różnice w ponoszonych kosztach - podkreśla Iga Lis, partner w kancelarii prawnej CMS

Budować czy nie budować własnych jednostek energetycznych?

– Przemysł chemiczny w Polsce będzie musiał budować w przyszłości własne źródła energetyczne, żeby zabezpieczyć się przed nieprzewidywalnością przychodzącą z zewnątrz. Bloki energetyczne w naszym kraju są bowiem coraz starsze. 80% z nich osiągnęło już okres eksploatacji, na który zostały zaprojektowane. Dlatego branża chemiczna, ograniczając pewne ryzyko związane z własnym funkcjonowaniem, musi przystąpić w perspektywie czasu do budowania własnych bloków energetycznych i wydaje się, że jeśli chodzi o cenę może to być atrakcyjne. Jest to bowiem spowodowane bezpieczeństwem procesowym. Bez własnej energetyki nie można przecież mówić o bezpieczeństwie procesowym. Czy w przypadku silnych zaburzeń odnoszących się do zasilania w energię na poziomie kraju przemysł chemiczny mógłby dzisiaj funkcjonować? Oczywiście, że nie, więc nie może on polegać jedynie na zewnętrznych dostawach energii. Branża jest uzależniona od energii i jest naturalną sytuacją, że musi wspierać jej rozwój – uważa z kolei Andrzej Ziółkowski, prezes Urzędu Dozoru Technicznego.

O takim pomyśle branża nie chce jednak słuchać.

– My jesteśmy klientem na rynku energii i z tego tytułu ponosimy szereg opłat, w tym opłat sieciowych. Płacimy za bezpieczeństwo dostaw, więc wymaganie od nas byśmy inwestowali jeszcze we własne źródła energii jest nieporozumieniem. Po to wnosimy opłaty, żeby krajowa energetyka dostarczała nam w sposób bezpieczny prąd, mający nam służyć do realizowanych przez nas procesów. A teraz słyszymy, że w sumie to sami mamy sobie budować energetykę – mówi Elżbieta Rozmus, pełnomocnik zarządu ds. energii w PCC Rokita.

Mówiąc o prognozach na przyszłość, nie ma ona dla rodzimej chemii najlepszych wieści. – Dojdą znaczące koszty, które poniesie cały polski przemysł, w tym przemysł chemiczny. To są koszty rynku mocy, których dzisiaj nie znamy, choć pojawia się kwota rzędu 40 zł/KWh; koszty kogeneracji, których nikt z nas nie zakładał. Dodatkowo pojawią się inne koszty regulacyjne, w tym opłata OZE. Jeżeli wszystko to skumulujemy, to powstaje pytanie, jak być w ogóle konkurencyjnym? Przecież koszt zakupu energii na polskim rynku jest w tej chwili o ok. 60% większy od tego, co mają nasi konkurenci w Europie.

Oczekujemy zatem, żeby wykorzystano te instrumenty, które mają nasi konkurenci w innych państwach. Mowa o rekompensatach, czyli instrumencie, który pozwoli nam chociaż w części zrekompensować koszty polityki klimatycznej, ale też o innych narzędziach, np. o obniżeniu opłat sieciowych, ulgach w opłacie przejściowej, w opłacie jakościowej. Oczekujemy, że bardzo szybko zostaną wprowadzone ulgi dla odbiorców energochłonnych w rynku mocy. Oczekujemy także jako branża, że w projektowanym modelu kogeneracji znajdzie się ulga kogeneracyjna dla odbiorców przemysłowych – upomina się pełnomocnik zarządu ds. energii w PCC Rokita.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 5/2018 DWUMIESIĘCZNIKA "CHEMIA I BIZNES". ZAPRASZAMY.


 


przemysł chemicznyGrupa AzotyPCC RokitaenergetykaUrząd Dozoru Technicznego

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie