Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Polski przemysł kosmetyczny musi być gotowy na zmiany prawa

2017-09-15

Polscy producenci muszą przygotować się do planowanych zmian regulacyjnych w Unii Europejskiej, które z pewnością wpłyną na ich działalność – przekonują autorzy raportu „Sektory Banku Zachodniego WBK. Branża kosmetyczna”, opracowanego przez PI Research na zlecenie BZ WBK.

Europejski rynek kosmetyków jest bardzo mocno uregulowany. Od 40 lat podlega zharmonizowanym przepisom, na które składają się regulacje bezpośrednio dotyczące branży kosmetycznej oraz wiele przepisów okołobranżowych i horyzontalnych. Wszystkie one mają bezpośrednie przełożenie na działalność europejskich, w tym polskich, przedsiębiorstw kosmetycznych.

W ocenie autorów raportu, w najbliższym czasie nie dojdzie do nowelizacji podstawowego dla branży rozporządzenia kosmetycznego (nr 1223/2009). Nieustannie wpływa ono jednak na działalność firm, ponieważ na jego podstawie stale podejmowane są decyzje o możliwości stosowania poszczególnych składników w produkcji kosmetyków. W przygotowaniu znajdują się także inne przepisy, które dotkną branżę. Zmiany będą miały wpływ zarówno na działanie sektora w Polsce, jak i na warunki eksportu w ramach UE.

Najważniejsza zmiana to kurcząca się grupa dopuszczalnych składników produktów kosmetycznych. Zgodnie z rozporządzeniem kosmetycznym, Bruksela na bieżąco wydaje bowiem akty wykonawcze ograniczające lub całkowicie wykluczające z produkcji kosmetyków składniki, które są uznawane za niebezpieczne. Decyzję podejmuje Komisja Europejska i poprzedza ją procesem konsultacji z udziałem przedstawicieli branży oraz administracji państw Unii. W ostatnich latach Komisja wydaje coraz więcej decyzji ograniczających lub wykluczających z produkcji kosmetyków konserwanty, co ma bezpośredni wpływ na proces produkcji kosmetyków. Branżę niepokoją plany dotyczące ograniczenia zastosowania kolejnych składników konserwujących oraz stosowanie przez KE krótkich okresów przejściowych, co jest wyzwaniem dla producentów, którzy muszą zmienić receptury swoich produktów i przestawiać procesy wytwórcze. Komisja przewiduje przeciętnie sześć miesięcy okresu przejściowego na wycofanie się z produkcji i dziewięć miesięcy na udostępnianie produktu z danym konserwantem na rynku.

Branża kosmetyczna została wciągnięta także w kontrowersyjną debatę na temat substancji zaburzających gospodarkę hormonalną (endocrine disruptors). Unia stara się wypracować kryteria, które pozwolą wykluczyć z rynku składniki szkodliwe dla organizmu. Prace dotyczą co prawda substancji stosowanych w środkach ochrony roślin i produktach biobójczych, ale branża kosmetyczna martwi się, że przyjęte rozwiązania mogą wpłynąć również na jej produkcję, ograniczając pulę dozwolonych składników.

- Negocjowane są też przepisy dotyczące oznakowania „made in”. Projekt rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa produktów konsumpcyjnych nakłada na producentów, m.in. kosmetyków, obowiązek umieszczania informacji o kraju pochodzenia produktu za pomocą określenia „made in/wyprodukowane w”. W przypadku państw trzecich powinno ono zawierać nazwę kraju. W przypadku państw UE producent miałby jednak swobodę wyboru pomiędzy np. „made in EU” a „made in Poland”. Branża kosmetyczna obawia się jednak, że nowe przepisy mogą negatywnie wpłynąć na jej strategie marketingowe. Dotychczas producenci kosmetyków nie mieli obowiązku umieszczania informacji o pochodzeniu produktu, a jedynie o podmiocie odpowiedzialnym za produkt na danym rynku. Producenci boją się konkurencji produktów oznaczonych np. „made in Germany”. Niejasne zapisy dotyczące kryteriów określania pochodzenia produktu (zgodnie z miejscem tzw. ostatniej istotnej modyfikacji) mogą oznaczać, że polscy producenci lokujący część produkcji np. na Ukrainie nie mogliby umieszczać na produkcie oznakowania „made in EU” – czytamy w raporcie „Sektory Banku Zachodniego WBK. Branża kosmetyczna”.


przemysł kosmetycznyprawoBZ WBK

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie