Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Krajowy przemysł farmaceutyczny – rozwój napędzany przez eksport

2011-07-21

Już od dłuższego czasu sektor farmaceutyczny wyróżnia się na tle innych obszarów sektora chemicznego wysoką dynamiką wzrostu, jak również ponadprzeciętną rentownością. Aktualnemu rozwojowi branży sprzyjają, oprócz dynamicznego wzrostu popytu krajowego, korzystne trendy zachodzące w otoczeniu globalnym. Wobec rosnącej popularności generyków w Europie Zach., krajowy sektor farmaceutyczny notuje wysokie wskaźniki wzrostu sprzedaży eksportowej.

Polską branżę farmaceutyczną tworzą trzy podstawowe grupy producentów. Pierwszą z nich są firmy kontrolowane przez kapitał krajowy – zarówno prywatne (np. Polpharma, Adamed, Bioton, Hasco Lek, Aflofarm), jak i te wciąż niesprywatyzowane (Polfa Tarchomin i Polfa Warszawa). Żaden z wymienionych podmiotów nie osiągnął skali porównywalnej choćby ze średniej wielkości graczem globalnym (bądź europejskim), ale niektóre z nich posiadają relatywnie silną pozycję i cieszą się uznaną renomą na rynkach środkowo- i wschodnioeuropejskich. W niektórych segmentach krajowego rynku skutecznie rywalizują one z konkurencją zagraniczną, coraz bardziej zainteresowaną jego dużym i wciąż nie w pełni wykorzystanym potencjałem. Drugą grupę stanowią firmy z kapitałem zagranicznym, których początki działalności produkcyjnej w naszym kraju wiążą się z nabyciem udziałów w dawnych zakładach Polfy. Najwybitniejszym przedstawicielem tej grupy przedsiębiorstw jest oczywiście GSK Pharmaceuticals – gracz posiadający największe udziały w polskim rynku leków, a jednocześnie będący największym inwestorem zagranicznym w polskim sektorze farmaceutycznym. W tym gronie znajdują się również mniejsi producenci, których działalność ma mniej globalny charakter (np. litewski Sanitas będący właścicielem Jelfy, czy też węgierski Gedeon Richter, nabywca Polfy Grodzisk Mazowiecki), jak również te firmy zagraniczne, które na poziomie globalnym przejęły pierwotnych nabywców niektórych Polf (np. Teva, Valeant). Ekspansja wymienionych firm na polski rynek była niejako ułatwiona, gdyż wspierana przez gotową infrastrukturę produkcyjną i dystrybucyjną. Nieco dłuższą drogę rozwoju przeszli producenci zagraniczni będący w Polsce inwestorami greenfield, a którzy obecnie zaliczają się do najważniejszych przedstawicieli omawianej branży w naszym kraju (np. Lek/Sandoz, Krka, Sanofi-Aventis).
Ta mozaika polskich i zagranicznych producentów leków składa się na najprężniej rozwijającą się branżę farmaceutyczną w Unii Europejskiej (nie licząc Litwy, która na unijnym rynku odgrywa jednak marginalną rolę). W drugiej połowie minionej dekady produkcja leków i substancji farmaceutycznych w Polsce wzrosła wg Eurostatu łącznie aż o ponad 60%, co daje średnioroczne tempo rozwoju na poziomie ok. 10%. To znacznie szybciej niż w Europie Zachodniej, gdzie analogiczny wzrost odbywał się w średnim tempie 3,5% rocznie, a także w innych krajach regionu (np. w Czechach i na Węgrzech przeciętny wzrost branży farmaceutycznej wyniósł w tym czasie ledwie ok. 4% rocznie). I choć generalnie sektor farmaceutyczny cechuje się niską wrażliwością na zmiany koniunktury makroekonomicznej, to wzrost rzędu ok. 8% rocznie w kryzysowych latach 2009-2010 uznać należy za wynik co najmniej zadowalający.

 

 

 

Analizując przyczyny tak dynamicznego wzrostu krajowej branży, dojść można do wniosku, że polskie leki wreszcie zaczynają podbijać Europę. Krajowe zakłady nie są w stanie konkurować w oparciu o innowacyjność, lecz wyłącznie o niskie koszty działalności (z których aż ok. ¼ stanowią koszty pracy). Z tego powodu też z ich taśm produkcyjnych schodzą niemal wyłącznie leki generyczne (odtwórcze). Te zaś zdobywają coraz większą popularność na dojrzałych rynkach zachodnioeuropejskich, gdzie dotychczas zdecydowanie preferowane były leki oryginalne. W miarę wygasania patentów na kolejne farmaceutyki oraz w świetle poważnych problemów fiskalnych państw strefy euro (stanowiących pobudkę dla ograniczania wydatków państwa na służbę zdrowia, w tym refundację leków), popyt zaczyna przesuwać się tam w stronę niemniej skutecznych, a wyraźnie tańszych generyków. Ze względu na dotychczasową niską penetrację rynku lekami odtwórczymi, potencjał wzrostu ich sprzedaży jest w tych krajach szczególnie istotny. Zjawisko to staje się zresztą źródłem coraz poważniejszych problemów dla globalnych producentów oryginalnych leków. Szacuje się, iż w rozpoczynającej się dekadzie spod parasola ochronnego patentu wypadnie na całym świecie nawet ok. 800 receptur. Znacznemu ograniczeniu ulec mogą tym samym dochody najbardziej innowacyjnych producentów. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że spada jednocześnie liczba nowo rejestrowanych leków oryginalnych. Podstawowych przyczyn takiego zjawiska jest kilka. Z jednej strony bowiem światowa branża napotyka na coraz poważniejszą barierę technologiczną. Coraz trudniej stworzyć jest lek o na tyle unikalnych właściwościach, aby mógł on później konkurować z dostępnymi na rynku generykami. Gwałtownie rosną ponadto koszty wynalezienia i przede wszystkim wprowadzenia nowego leku na rynek, które łącznie sięgać mogą nawet 1 mld dolarów. Oprócz olbrzymich nakładów na badania i rozwój rosną również koszty reklamy i marketingu, co z kolei ma związek z nasilającą się konkurencją rynkową. W konsekwencji tak wyraźny jeszcze kilka lat temu podział sektora na producentów leków oryginalnych i odtwórczych ulega stopniowemu zacieraniu. Innowacyjne firmy coraz bardziej angażują się bowiem w konkurencyjny cenowo segment generyków, co potęgowane jest przez fakt, iż ten drugi - poprzez konsolidację – rośnie wyraźnie w siłę.
Choć w Unii Europejskiej branża farmaceutyczna w dalszym ciągu przoduje na liście najbardziej innowacyjnych gałęzi przemysłu, to jednak w minionej dekadzie coraz bardziej traciła ona dystans do bardziej efektywnych w tym względzie firm amerykańskich. Opisane procesy stanowią wodę na młyn dla krajowych producentów, którzy na rosnącym popycie na generyki ze strony zamożnych krajów „starej Unii” budują trwały i dynamiczny wzrost wartości. Dowodzą temu dane statystyczne. W ostatnich czterech latach polski eksport farmaceutyków rósł w spektakularnym średniorocznym tempie ok. 30%. Rezultat ten osiągnięty został pomimo ewidentnego załamania koniunktury gospodarczej w 2009 roku. Największa w tym zasługa właśnie państw UE-15, których udział w łącznym polskim eksporcie farmaceutyków wzrósł pomiędzy 2006 i 2010 rokiem niemal dwukrotnie (z ok. 30% do blisko 60%), przy średniorocznym tempie wzrostu sprzedaży na omawiane rynki przekraczającym 50%. W tak krótkim okresie sprzedaż lokalnie wytwarzanych leków na rynek włoski (obecnie czwarty najważniejszy kierunek polskiego eksportu) wzrosła aż blisko 25-krotnie, na rynek francuski (trzeci największy rynek zagraniczny) ponad 10-krotnie, na kluczowym rynku niemieckim zaś uległa ona potrojeniu. Jednocześnie utrzymany został szybki wzrost eksportu na większość rynków środkowo- i wschodnioeuropejskich, gdzie od dłuższego czasu cieszą się one uznaną renomą.

 

 

 

W znacznie mniejszym stopniu do gwałtownego rozwoju lokalnego przemysłu farmaceutycznego przyczynia się z kolei popyt wewnętrzny. Nie wynika to bynajmniej z mało rozwojowego charakteru polskiego rynku. Wręcz przeciwnie, zaliczany jest on przez IMS Health do elitarnej grupy 17 najszybciej rozwijających się i najbardziej perspektywicznych rynków farmaceutycznych na świecie. W ostatnim pięcioleciu sprzedaż leków liczona w cenach producentów rosła w Polsce w średniorocznym tempie przekraczającym poziom 7% rocznie. I choć w minionym roku krajowy rynek dostał chwilowej zadyszki (wzrost jedynie o niecałe 4% r/r), to oczekuje się jednocześnie, iż już w bieżącym roku osiągnie on tempo wzrostu zbliżone do ścieżki dotychczasowego rozwoju.
Malejący wkład lokalnego popytu w obecny rozwój produkcji farmaceutycznej w Polsce wynika raczej z faktu, iż udziały krajowych producentów ulegają na nim stopniowej erozji. Poza tym krajowy rynek leków wyraźnie nadreprezentowany jest przez leki generyczne, które już teraz stanowią blisko 2/3 jego wartości i ok. 80% łącznego wolumenu sprzedaży. Pod tym względem Polska jest prawdziwym ewenementem na mapie Unii Europejskiej. Przyczyn tego faktu upatrywać można zarówno w niskich dochodach (a więc niskiej sile nabywczej) ludności, jak również w polityce refundacyjnej charakteryzującej się relatywnie niskim udziałem państwa w wydatkach na leki. Z tego też powodu pola dla dalszego wzrostu udziału generyków w krajowej sprzedaży leków (a więc m.in. również lokalnie wytwarzanych farmaceutyków) nie ma już raczej zbyt wiele.
Inna rzecz, że pomimo dynamicznego wzrostu w ostatnich latach, polski przemysł farmaceutyczny cechuje wciąż silny niedorozwój i samodzielnie nie byłby on w stanie zaspokoić potrzeb lokalnego rynku – zarówno jeśli chodzi o wielkość produkcji, jak też paletę oferowanych leków. Biorąc pod uwagę wartość krajowej produkcji leków w przeliczeniu na 1 mieszkańca, jest ona średnio 3-5-krotnie niższa niż w dużych gospodarkach Europy Zachodniej. Jeszcze większy dystans dzieli Polskę od mniejszych państw UE wyraźnie specjalizujących się w produkcji farmaceutyków (jak Szwecja, Dania czy Irlandia), gdzie tak mierzona produkcja leków jest nawet kilkunastokrotnie większa niż w naszym kraju. Ów niedorozwój polskiego sektora farmaceutycznego znajduje wyraźne odzwierciedlenie w wysokim deficycie handlu zagranicznego leków. W 2010 roku osiągnął on olbrzymie rozmiary ponad 2,6 mld euro. Różnica w wielkości obu przepływów jest tak duża, że choć import rośnie w znacznie wolniejszym tempie niż sprzedaż zagraniczna polskich leków, to i tak ujemne saldo wymiany handlowej w ujęciu nominalnym wykazuje wciąż tendencję wzrostową. Kryzysowy rok 2009, w którym to słaby złoty skutecznie ograniczył napływ produktów importowanych, przyniósł jedynie przejściową korektę tego negatywnego trendu.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 4/2011 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



przemysł farmaceutycznygeneryki

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie