Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Jak firma napojowa przeszła na produkcję chemiczną?

2020-12-10

Spółka Krynica Vitamin poinformowała o pracach nad rozwojem biznesu chemiczno – kosmetycznego. W pierwszej kolejności wznawia produkcję płynów do dezynfekcji. To odpowiedź na sytuację rynkową w dobie pandemii.

- Do wznowienia produkcji długo się przygotowywaliśmy. Analizowaliśmy, czy lepiej sprawdzi się płyn, czy żel, zastanawialiśmy się nad składem, jak rozszerzyć asortyment. Zaczęliśmy też budować dział handlowy skupiony na tym segmencie. Nowością będą bezalkoholowe płyny do dezynfekcji. W ciągu pół roku rynek się nasycił, nie chcieliśmy być kolejnym producentem dostarczającym to samo. Dlatego wprowadzamy produkty bezalkoholowe, powstałe w oparciu o nadtlenek wodoru w stężeniu 4,9%. Są one przyjazne dla dzieci, ale też dla osób często dezynfekujących dłonie. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż produkty bezalkoholowe nie muszą być przechowywane w specjalnie wyznaczonych miejscach dla produktów łatwopalnych i niebezpiecznych. Produkcja środków chemicznych ma zapewnić nam dywersyfikację źródeł przychodów. Wydaje się, że przyzwyczajenia dotyczące dezynfekcji dłoni zostaną z nami na dłużej, higiena rąk weszła nam w krew – komentuje Rafał Załubka, członek zarządu i dyrektor komercyjny Krynicy Vitamin.

Pytany o to, jak to się stało, że spółka zaczęła produkować płyny do dezynfekcji odpowiada, iż podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa ucierpiało wiele branż, w tym handlowa i gastronomiczna, a w konsekwencji także producenci napojów, a do takiej grupy należy Krynica Vitamin.

- Niektórzy z naszych największych odbiorców znacznie ograniczyli zamówienia na napoje. Czasem z dnia na dzień dowiadywaliśmy się, że wstrzymują odbiory, bo niesprzedany towar zalega im w magazynach. Zastanawialiśmy się pod koniec marca, jak w takiej sytuacji uratować firmę i uniknąć masowych zwolnień, tym bardziej, że nie wiedzieliśmy, jak długo potrwa lockdown. Musieliśmy zadziałać w sposób niestandardowy. Nie mieliśmy żadnego doświadczenia w produkcji chemicznej, więc dużo ryzykowaliśmy. Skorzystaliśmy z wprowadzonej wyjątkowo przyspieszonej procedury rejestracyjnej środków biobójczych. Sprzedawaliśmy je w kwietniu i w maju i do końca nie mieliśmy pewności, czy w ten sposób uratujemy spółkę. Najpierw musieliśmy nauczyć się kupować spirytus i inne składniki wcześniej niepotrzebne w naszej działalności. Później trzeba było znaleźć rynki zbytu, bo zaczęliśmy od produkcji do magazynu. W Polsce nie było zainteresowania ani ze strony podmiotów komercyjnych, ani państwowych instytucji. A gdy w końcu znaleźliśmy partnera w Niemczech, rząd zakazał wywozu produktów używanych w walce z pandemią. Obawialiśmy się, że zostaniemy z pełnym magazynem i zamiast pomóc firmie jeszcze jej zaszkodzimy, tym bardziej, że zaczęły się zapowiedzi reklamacji. Mieliśmy wolną rezerwową linię produkcyjną do wytwarzania półlitrowych butelek PET, którą mogliśmy uruchomić – tak, by produkcja chemiczna nie wpływała na wytwarzanie napojów. Nie mieliśmy żadnego biznesplanu, ani długofalowych przemyśleń. Postanowiliśmy zaryzykować i sprawdzić, co się wydarzy – przekonuje Rafał Załubka.

Łącznie do września tego roku spółka sprzedała płynów do dezynfekcji na kwotę 94,6 mln złotych. Rezerwy z tytułu reklamacji stanowiły 14,2 mln zł. Sprzedaż netto wyniosła 80,4 mln zł. Te wyniki finansowe przełożyły się na wzrost wartości akcji. Rynek pozytywnie zareagował na wyniki spółek, które włączyły się w walkę z pandemią.

- Z czasem produkcja płynów została wstrzymana. Po pierwszej fazie pandemii rynek nasycił się dezynfektantami, nie było zapotrzebowania na dalszą produkcję, a my, mając zapasy płynów, latem zawiesiliśmy produkcję. Dziś działamy w innej rzeczywistości rynkowej, więc powtórzenie wyników z wiosny będzie wręcz niemożliwe. Konkurencja jest większa, a marże dużo niższe. Obserwujemy rynek i widzimy, że potrzebne są płyny i żele w mniejszych objętościach – np. 50 ml. Uczestniczymy w przetargach ogłaszanych przez administrację publiczną i inne podmioty zobowiązane do zapewnienia bezpieczeństwa sanitarnego w czasie pandemii. Mamy moce produkcyjne na poziomie 15 tysięcy litrów miesięcznie, ale też jesteśmy elastyczni. Wielkość produkcji dostosujemy do zapotrzebowania rynku – kończy przedstawiciel Krynicy Vitamin.

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie