Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Fuzja PKN Orlen i Lotos: teraz albo nigdy

2021-04-22

Połączenie PKN Orlen z Grupą Lotos to w tej chwili jeden z najważniejszych tematów w polskim przemyśle energetyczno-rafineryjno-petrochemicznym. Proces jest w toku, polska strona musi spełnić surowe warunki narzucone przez Komisję Europejską i być może po ich analizie uzna, że fuzja jest niemożliwa do zrealizowania. Niemniej powody strategiczne wskazują na opłacalność całego przedsięwzięcia.

W ocenie analityków Warsaw Enterprise Institute, polskie firmy paliwowe powinny być silne nie tylko w regionie. Osiągnięciu tego celu służy projektowana przez rząd fuzja PKN Orlen i Grupy Lotos. Połączenie działalności obydwu państwowych koncernów miałoby umożliwić zbudowanie liczącego się gracza na rynku rafineryjnym nie tylko w naszym regionie Europy, ale w skali całego kontynentu. Synergie uzyskane w wyniku konsolidacji zwiększyłyby potencjał takiego podmiotu zarówno na rynku produkcji i dystrybucji paliw, jak i w bardzo konkurencyjnym, ale zarazem dochodowym, segmencie petrochemicznym.

Połączenie miałoby również ułatwić ekspansję regionalną i globalną. Konsolidacje firm paliwowych w innych europejskich krajach już dawno nastąpiły. Przykładem jest węgierski MOL, norweski Equinor, hiszpański Repsol, portugalski Galp Energia, włoskie ENI, czy francuski Total. Na tych wszystkich rynkach połączenie największych firm nie tylko nie zaburzyło konkurencji na rynku, lecz dało impuls do wprowadzenia korzystnych zmian. Tym samym zamiar polskiego rządu wpisuje się w logikę, wedle której postępowano przed laty w innych państwach europejskich. Firmy łączyły się, nadawały swoim akcjonariatom bardziej jednolity, oparty na kraju pochodzenia charakter, by zwiększyć swoją siłę działania, dostosować się do rynku, a także po to, by obronić się przed wrogim przejęciem.

Warsaw Enterprise Institute zauważa, iż poza łączeniem sił i konsolidacją narodowych aktywów w sektorze paliwowo-naftowym, cały czas dokonuje się proces fuzji i przejęć wynikający z aktualnej gry rynkowej. W zależności od koniunktury przybiera on mniej lub bardziej aktywny charakter. Dzisiejszy klimat rynkowy sprzyja fuzjom i przejęciom, a instytucje finansowe – przez kilka ostatnich lat nieufnie podchodzące do rynku naftowego – zmieniają swoje nastawienie. Ma to olbrzymie znaczenie dla branży, która zawsze potrzebowała dużych pieniędzy, a sektor finansowy zwykle je dostarczał, choć ważąc przy tym ryzyko.

Rozmowy były, konkretów brak

Jak przypomina WEI, koncepcje połączenia PKN Orlen i Lotosu pojawiały się od wielu lat. Ich założenia były często odmienne: raz miały na celu obronę spółek przed wrogim przejęciem, innym razem stawiano przed nimi zadania ekspansji zagranicznej. Ani razu jednak nie wyszły one poza fazę wstępnych pomysłów. W porównaniu z wcześniejszymi koncepcjami, obecne plany połączenia są najbardziej realne, a okoliczności rynkowe sprzyjają im, jak nigdy dotąd.

Rafineria Gdańska, czyli poprzedniczka Grupy Lotos, była kandydatem do przejęcia nie tylko przez PKN Orlen. Na początku 2001 r. ofertę na zakup 75% jej udziałów złożyły brytyjski Rotch Energy oraz węgierski MOL. PKN Orlen nie mógł być wtedy kandydatem do transakcji, ponieważ rządowy program prywatyzacji sektora paliwowego nie zakładał połączenia dwóch polskich spółek (rynek miał być dzięki temu bardziej konkurencyjny). Warunkową zgodę na zakup akcji Rafinerii Gdańsk otrzymał zatem Rotch Energy, ale ponieważ miał problem z zapewnieniem finansowania transakcji to zaprosił do kooperacji rosyjski Łukoil. I z tego też względu do sfinalizowania przedsięwzięcia nie doszło.

Stosunkowo blisko połączenia PKN Orlen i Rafinerii Gdańsk było za to w 2002 r. Rząd zmienił strategię prywatyzacji sektora paliwowego, umożliwiając płockiej spółce przejęcie gdańskiego konkurenta. Do gry znowu wszedł Rotch Energy, który zawiązał z PKN Orlen konsorcjum. Plan był następujący: płocki koncern obejmie 25% udziałów Rafinerii minus jedna akcja, a Rotch Energy 50% plus jedna akcja.

Według wstępnych deklaracji władz koncernu, który po przejęciu miał się stać ośrodkiem konsolidującym sektor paliwowy w Europie Środkowo-Wschodniej, nakłady inwestycyjne miały sięgać nawet 1,5 mld dolarów rocznie przez kilka lat. Ofertę PKN Orlen i Rotch Energy Ministerstwo Skarbu Państwa ostatecznie odrzuciło w lipcu 2003  r. Kolejna próba pojawiła się w sierpniu 2004 roku, kiedy ówczesny prezes PKN Orlen, Jacek Walczykowski oświadczył, że spółka jest zainteresowana zakupem 30-35% akcji Grupy Lotos (zmiana nazwy Rafinerii nastąpiła w 2003 r.), po wprowadzeniu jej na GPW. O pełnym połączeniu mówiło się jako o ewentualnych planach na przyszłość.

Kolejny prezes PKN Orlen, Igor Chalupec, stwierdził z kolei w 2004 r. o zamiarze pełnego włączenia Lotosu do Orlenu. Według niego Lotos miał mieć bowiem w przyszłości problemy z samodzielnym funkcjonowaniem na rynku.

Potem temat połączenia przycichł na kilka lat. Dopiero w 2008 r. PKN Orlen zaczął ponownie sygnalizować zainteresowanie Grupą Lotos, ale czynił to w kontekście konsolidacji polskiej branży energetycznej, zatem nie tylko firm paliwowych, ale również PGNiG, PGE czy Tauronu. Z kolei w 2010 r. Ministerstwo Skarbu Państwa rozglądało się za inwestorem branżowym dla gdańskiej spółki. PKN Orlen nie był nią wówczas zbytnio zainteresowany, gdyż był zajęty swoim nowym nabytkiem, czyli rafinerią w Możejkach, którą kupił w 2006 r.

Z kolei już za rządów PiS, przed pojawieniem się obecnej koncepcji przejęcia Grupy Lotos przez PKN Orlen, ujawniony został plan konsolidacji obu koncernów paliwowych oraz PGNiG. W styczniu 2016 r. Ministerstwo Skarbu Państwa informowało o rozpoczęciu prac analitycznych nad koncepcją połączenia tych trzech firm.

Silni w regionie

Warsaw Enterprise Institute jest zdania, iż fuzja PKN Orlenu i Lotosu pozwoli zbudować silny, regionalny koncern. Stworzy to nową sytuację na rynku paliwowym i rafineryjnym w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Oczywiście, nawet po połączeniu, PKN Orlen i Lotosowi daleko będzie do globalnych gigantów, bo Shell, BP, Total, Gazprom, Lukoil, Rosneft czy ENI są poza naszym zasięgiem. To koncerny działające na całym świecie, o przychodach sięgających setek miliardów dolarów, a do tej wielkości Orlenowi i Lotosowi dużo brakuje.

Natomiast w stosunku do regionalnych graczy, już teraz PKN Orlen, nawet bez Lotosu, to liczący się podmiot na rynku energetycznym. Znajduje się wśród 100 wiodących firm energetycznych świata oraz wśród 25 czołowych przedsiębiorstw z sektora oil & gas. Pod względem przychodów wyprzedza nie tylko MOL, ale i OMV. Po połączeniu z Grupą Lotos ta przewaga jeszcze bardziej się zwiększy. Z kolei w kategorii wydobycia węglowodorów nawet połączenie obu spółek niewiele zmieni: w dalszym ciągu znacznie gorzej wypadną one nie tylko w stosunku do MOL, ale i OMV. Dopiero ewentualne połączenie z PGNiG, które także jest szeroko dyskutowane, mogłoby nieco poprawić tę pozycję, pozwalając na wyprzedzenie Węgrów.

Analizując kontekst międzynarodowy, WEI zwraca uwagę, że rynek zdominowany jest przez koncerny działające równocześnie w obszarze gazu i ropy, upstream i downstream. Tak zorganizowany jest MOL i OMV, Statoil (Equinor), Repsol, Total czy ENI. Natomiast PKN Orlen działa głównie w segmencie downstream; upstream ma niewielkie, choć rosnące znaczenie. Obie polskie spółki nie posiadają natomiast części gazowej, jak większość ich konkurentów europejskich. Stąd zapewne koncepcja, by do duetu PKN Orlen – Lotos dołączyć również PGNiG. Dopiero taka trójka mogłaby stać się mocnym europejskim graczem, będącym w stanie wejść w starcie na przykład z Repsolem. Dystans pod względem przychodów nadal pozostanie rzecz jasna znaczący, jednak potencjał rodzimego tria wydaje się bardzo duży, mając na uwadze przyszłe inwestycje oraz chłonność naszego i wschodnioeuropejskiego rynku.

„Niezależnie od dalszych planów związanych z konsolidacją, której naturalnym kolejnym etapem wydaje się połączenie lub bliska współpraca paliwowych spółek z polskim gazowym gigantem, fuzja PKN Orlenu i Lotosu to racjonalne rozwiązanie, biorące pod uwagę etap na jakim znajduje się paliwowy biznes w Europie. Wszystkie koncerny przystosowują się do nadchodzących czasów, w których pojawiają się nowe możliwości produkcji energii i ambitne wyzwania stawia technologia. Tempo procesów wydaje się duże, choć trzeba pamiętać, że na rynku oil & gas mogą one przebiegać nieco wolniej, biorąc pod uwagę skalę inwestycji i ich efektywne wykorzystanie rozciągnięte w czasie. Jednak zmiany trzeba zacząć już teraz, analizując nie tylko kontekst rynku krajowego, czy nawet regionalnego. Perspektywa dla takich spółek, jak PKN Orlen i Lotos musi być co najmniej europejska” – czytamy w raporcie Warsaw Enterprise Institute.

Autorzy omawianego opracowania nie mają przy tym wątpliwości, że polskim planom przyglądają się wielkie koncerny naftowo-gazowe, i to nie tylko rosyjskie. Połączony PKN Orlen z Lotosem zagrozi austriackiemu OMV, ale w dłuższej perspektywie ekspansji połączonej grupy na kolejne rynki, także innym regionalnym dominatorom. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę plany inwestycyjne (m.in. rozbudowę petrochemii czy zwiększanie sieci stacji paliw) PKN Orlen wejdzie w obszary, na które inne spółki mają ochotę. Mocna polska firma, z solidnym wsparciem finansowym i politycznym, to kłopot nawet dla dużych graczy.

Zysk dla petrochemii

Połączenie firm ma być korzyścią dla polskiej gospodarki. Wielkość koncernu ma poważny wpływ na stabilność rynku nie tylko w kraju, ale również poza nim.

Jeżeli chodzi o rynek krajowy, było to widoczne w przypadku tzw. opłaty emisyjnej. PKN Orlen i Grupa Lotos zadeklarowały, że nie przerzucą wyższych kosztów na swoich klientów. W przypadku jednego i drugiego koncernu opłata emisyjna traktowana jest jako okazja do rozwoju elektromobilności, które PKN Orlen i Lotos uważają za nowy, perspektywiczny kierunek biznesowy. Duży, połączony koncern ma zatem większe możliwości tworzenia nowych obszarów działalności.

Elektromobilność uważana jest przez WEI za trend dla całej gospodarki. Praktycznie wszystkie liczące się koncerny europejskiego wpisują ją do swoich strategii rozwoju. Połączenie PKN Orlen i Lotos pozwoli zatem szybciej wejść na ten rynek, a dużo większa skala działalności – PKN Orlen posiada największą sieć detaliczną w Europie Środkowo-Wschodniej – ułatwi szybsze osiąganie korzyści biznesowych. Na rynku elektromobilności i paliw alternatywnych (mocne wejście w ten obszar zapowiada również PGNiG) liczy się czas, więc zyska ten, kto szybciej zajmie na nim mocną pozycję.

WEI ocenia, że korzyścią z połączenia podmiotów, o których mowa, będzie też zmiana w zakresie handlu zagranicznego produktami petrochemicznymi. Aktualnie saldo jest na tym polu dla Polski zdecydowanie ujemne i trzeba szukać dróg, by ten stan odwrócić. Ponieważ PKN Orlen bardzo mocno stawia na petrochemię, to potrzebuje produktów rafineryjnych. Ich liczącym się wytwórcą jest w kraju właśnie Grupa Lotos, która sprzedaje je zagranicę, a następnie są one eksportowane. Dzięki rozwojowi sektora petrochemicznego, będą one wykorzystywane na miejscu, co oczywiście pozytywnie wpłynie na bilans handlowy Polski.

Petrochemia jest ważna z jeszcze jednego powodu: jest ona relatywnie odporna na czynniki makroekonomiczne, przynosi stabilną marżę i przychody, spełnia więc rolę stabilizującą dla całego rynku i oczywiście dla wszystkich podmiotów działających w ramach grupy kapitałowej. Tym samym aktywa Lotosu przydadzą się petrochemicznej części PKN Orlen, rozwijanej i w Polsce, i w Czechach za sprawą Unipetrolu. Temu celowi służy zresztą wielki program inwestycyjny, który PKN

Orlen zapowiedział już w 2018 roku. Wartość inwestycji petrochemicznych szacowana jest na ok. 8,3 mld zł do 2023 roku. Są one realizowane w Płocku i we Włocławku. Po ich zakończeniu roczny zysk EBITDA może wzrosnąć nawet o 1,5 mld zł. Inwestycje pozwolą bardziej zintegrować segment rafineryjny i petrochemiczny, wzmocnią pozycję koncernu na rynku europejskim, zbilansują handel produktami petrochemicznymi (w optymistycznym scenariuszu Polska może z importera stać się ich eksporterem).

Trwający już program inwestycyjny PKN Orlen obejmuje budowę i zwiększenie mocy produkcyjnych w obszarze pochodnych aromatów, olefin oraz fenolu, a także budowę nowego centrum badawczo-rozwojowego. Według szacunków PKN Orlen, wartość rynku petrochemikaliów i podstawowych tworzyw sztucznych podwoi się do 2040 roku, a realizacja inwestycji oznacza zwiększenie mocy produkcyjnych w segmencie petrochemii o około 30%.

Inwestycje petrochemiczne PKN Orlen mają także znaczenie dla Lotosu. Jest to większa liczba zamówień na produkty rafineryjne, efekt skali, nowe inwestycje, więcej miejsc pracy i większe wpływy podatkowe dla Gdańska. Zresztą, w ocenie WEI, projekty obu spółek są pod wieloma względami zbieżne: strategia Lotosu opiera się m.in. na Projekcie EFRA, którego głównym celem jest lepsze zagospodarowanie ciężkiej pozostałości, czyli tej frakcji ropy naftowej, z której obecnie powstaje ciężki olej opałowy lub asfalty. Zbieżność projektów pojawia się również przy rozbudowie potencjału olefin czy aromatów.

W ocenie analityków WEI, dzięki połączeniu z PKN Orlen Grupa Lotos uzyska dodatkowy potencjał, który pozwoli dokończyć rozpoczęte inwestycje i ruszyć z nowymi projektami. Gdańska spółka posiada nowoczesną rafinerię, a zrealizowany z pewnym poślizgiem Projekt EFRA gwarantuje przerób wielu gatunków ropy, dostarczanych z różnych kierunków, jest więc istotny zarówno z perspektywy PKN Orlen, jak i bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Kolejne korzyści, jakie Lotos może odnieść ze zwiększenia swojego potencjału, to położenie jeszcze większego nacisku na segment wydobywczy. Elementem wyróżniającym gdańską spółkę jest silna pozycja Lotos Petrobaltic. Można założyć, że PKN Orlen postawi na rozwój segmentu wydobywczego, którego rola będzie rosła wraz z wyższymi notowaniami ropy. Lotos posiada w tej dziedzinie liczące się kompetencje. Segment wydobywczy obu grup, dzięki temu, że zwiększy się po przejęciu Lotosu przez PKN Orlen, pozwoli nieco zmniejszyć dystans polskich spółek zarówno do MOL-a, jak i OMV, które czerpią wysokie zyski dzięki posiadanym udziałom w złożach ropy i gazu.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 2/2021 DWUMIESIĘCZNIKA "CHEMIA I BIZNES". ZAPRASZAMY.


 


PKN OrlenGrupa Lotosfuzje i przejęciaprzemysł petrochemicznyWarsaw Enterprise Institute

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie