Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Dekada w Unii: jakie efekty dla branży przetwórstwa tworzyw?

2014-11-19

Czy 10 lat członkostwa naszego państwa w Unii Europejskiej to dla rodzimego przemysłu przetwórstwa tworzyw sztucznych czas znaczącego rozwoju, czy może dekada nie w pełni wykorzystanej szansy? Niestety rozstrzygającej odpowiedzi, która miałaby na uwadze branżę jako całość, udzielić nie sposób. Wciąż bowiem trudno jednoznacznie mówić o bilansie naszej obecności w UE.

Mówią liczby…
Na początek należy przywołać to, co ma twarde pokrycie w danych liczbowych. Według statystyk PlasticsEurope w 2005 r., czyli pierwszym dla Polski roku pełnej obecności w UE, przetwarzano nad Wisłą ok. 1,89 mln ton tworzyw. Zajmowaliśmy w tym zestawieniu siódme miejsce w Unii. W 2013 r. było to już natomiast ponad 2,9 mln ton tworzyw i stanowiło awans o jedną lokatę.

Z kolei wyliczenia GUS wskazują ponadto, że w produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych i kauczuku w 2005 r. przychody ze sprzedaży wyniosły 25,64 mld zł, a w 2013 r. wzrosły do 67,202 mld zł. Wyraźnie w branży poprawił się również wynik finansowy netto: w 2005 r. było to 1,394 mld zł, a w 2013 r. już 4,157 mld zł. W analizowanym okresie wzrósł także wskaźnik rentowności – z 5,3% do 7,5%. Podniosło się dodatkowo zatrudnienie w firmach zajmujących się działalnością przetwórczą – na koniec ubiegłego roku było to 161 tys. osób, podczas gdy 10 lat temu branża dawała pracę 115 tys. osób.

…ale nie wszystko
W bardzo podstawowych parametrach dokonał się więc zauważalny postęp. Tym razem jednak liczby całej prawdy nie oddają. Po pierwsze, Unia Europejska jest częścią politycznego i gospodarczego pejzażu współczesnej Europy i Polska powinna mieć w niej swoje miejsce. Nie oznacza to jednak, że w związku z efektami naszego członkostwa, wyciąganie wniosków innych niż tylko entuzjastyczne, jest próbą lokowania nas poza Wspólnotą. Po drugie i znacznie ważniejsze, aby mówić o ostatecznych efektach, jakie dla rozwoju danego sektora przemysłowego niesie za sobą polska przynależność do UE, trzeba dysponować szczegółowymi analizami ekonomicznymi, finansowymi, prawnymi, socjologicznymi.

Tymczasem – i nie jest to uwaga dotycząca jedynie branży przetwórstwa tworzyw sztucznych – z inicjatywy rządu nie powstał w naszym kraju ani jeden międzysektorowy raport, który pokazywałby, w jaki sposób spożytkowaliśmy europejskie pieniądze z unijnego budżetu za lata 2007 – 2013.

Taki raport powinien pokazywać, ile środków popłynęło do poszczególnych gałęzi przemysłu, na co konkretnie zostały one przeznaczone, jakie firmy otrzymały wsparcie i dlaczego je otrzymały, jakie cele zapisano we wnioskach o finansowanie unijne i czy cele te zostały potem zrealizowane lub są w trakcie realizacji? Powinniśmy także wiedzieć na ile zmieniła się pozycja rynkowa przedsiębiorstw i poszczególnych przemysłów w porównaniu z europejską i światową konkurencją w wyniku korzystania z brukselskich dotacji i bycia na wspólnym rynku. Warto byłoby również posiadać wiedzę co do tego, jakie mogą być długofalowe skutki obecnego modelu gospodarki, która coraz mocniej przypomina poddostawcę, kooperanta i zaplecze dla gospodarki niemieckiej.

 

 

 

Niestety takich opracowań w Polsce nie ma, co sprawia, że każda próba podsumowania dekady, w której polskie firmy mogły korzystać z funduszy europejskich oraz zalet wspólnego europejskiego rynku może być jedynie intuicyjna lub opierać się na niewystarczającym dla całościowej oceny wyliczaniu bezpośrednich przepływów finansowych z budżetu UE do budżetu RP i z powrotem. W tym kontekście trzeba przypomnieć, że polskie PKB szacowane jest w ujęciu rocznym na ponad 1,5 bln zł, zaś z UE przez 10 lat otrzymaliśmy ok. 370 mld zł. Rocznie więc wpływy z Brukseli stanowią niecałe 3% polskiego PKB i to bez uwzględnienia wpłacanej przez nas składki. To zdecydowanie za mało, by w oparciu o te pieniądze projektować dźwignię gospodarczego rozwoju kraju.


Zdaniem firm
– Obecność Polski w UE pozytywnie wpłynęła na branżę przetwórstwa tworzyw sztucznych. Dzięki zniesieniu barier celnych wzrosła konkurencyjność polskiej produkcji i możliwości rozwoju zagranicznego rodzimych wytwórców. Jednocześnie włączenie naszego kraju do UE przełożyło się na wzrost zaufania unijnych odbiorców do polskich produktów. Towary od nas dostarczane otrzymały większy niż do tej pory kredyt zaufania. Już nie była to produkcja pochodząca z „dzikiego wschodu”, ale wyroby unijne produkowane zgodnie z wewnątrzwspólnotowymi wymogami. Niewątpliwą korzyścią jest też dostęp do finansowego wsparcia z funduszy unijnych. Ponadto pozytywny wpływ na branżę przetwórstwa tworzyw sztucznych miały wszystkie te elementy, które dzięki przystąpieniu Polski do UE oddziaływały pozytywnie na całą gospodarkę, jak np. poprawa infrastruktury drogowej – mówi Grzegorz Pawlak, prezes zarządu spółki Plast – Box, jednego z liderów polskiego przemysłu przetwórczego. Jak przyznaje, jego firma korzystała z dofinansowania części inwestycji rozwojowych, co paradoksalnie ułatwiło jej konkurowanie na rynku zachodnim z tamtejszymi wytwórcami. – Fundusze unijne pokryły jednak tylko część naszych wydatków inwestycyjnych. Większość finansowania pochodziła z innych źródeł, w tym ze środków wypracowanych przez grupę – dodaje.

– Liczba firm w naszej branży, które uzyskały bezpośrednie dofinansowanie inwestycji, a zwłaszcza w ramach programu „Innowacyjna Gospodarka” jest znaczna i przyczyniło się to do unowocześnienia stosowanych technologii. Do takich beneficjentów należy również firma, którą ja kieruję, niemniej mam wątpliwości, czy tego typu dofinansowania stanowią najlepszą formę wykorzystania środków publicznych. Można odnieść wrażenie, że zaburzają one proces podejmowania decyzji inwestycyjnych, kierując rozwój w stronę wytyczoną decyzjami administracyjnymi, a nie czysto biznesowymi. Myślę, że warto rozważyć, czy użycie tych środków w inny sposób, np. na zwolnienia podatkowe w zamian za wybrane przez przedsiębiorców inwestycje, nie dałoby lepszych efektów – twierdzi natomiast Tadeusz Nowicki, prezes Grupy Ergis.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 5/2014 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



tworzywa sztucznePlast-BoxprawoErgis

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie