Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety
REKLAMA

Czego boi się polski przemysł chemiczny?

2016-11-10  / Autor: Dominik Wójcicki

Lista zagrożeń, z którymi muszą się zmagać największe polskie firmy chemiczne jest zaskakująco długa. Na szczęście jednak podejmowane są działania, by z wyzwaniami sobie radzić.

Obawa pierwsza

Nie tracić na gazie ziemnym

– Wynegocjowana umowa stanowi nowy etap współpracy pomiędzy Grupą Azoty a PGNiG. Dzięki podpisaniu kontraktu otrzymujemy nie tylko gwarancję stabilnych dostaw, ale także rynkowe mechanizmy zapewniające pozyskiwanie gazu w cenach powiązanych z indeksami giełdowymi.

Umowa wprowadza innowacyjne rozwiązania dla realizowanych dostaw, które wynikają z konkurencyjnej oferty naszego strategicznego dostawcy surowca, czyli PGNiG – w taki sposób w połowie kwietnia br. Mariusz Bober, prezes Grupy Azoty komentował podpisanie przez kierowaną przez niego spółkę ramowego kontraktu z PGNiG na dostawy gazu ziemnego. Zaopatrzenie dotyczy pięciu podmiotów wchodzących w skład Grupy Azoty, czyli części w Tarnowie, Puławach, Policach, Kędzierzynie - Koźlu oraz zakładów Siarkopol.

Dla Grupy Azoty to ważne wydarzenie, bo kwestia zakupów gazu ziemnego, a jeszcze bardziej jego cen i dostępności ma dla niej fundamentalne znaczenie. Podstawowym nośnikiem kosztów związanych z produkcją nawozową jest przecież cena zakupu gazu ziemnego, a to bezpośrednio przekłada się potem na ceny oferowanych produktów, które to muszą rywalizować na wspólnym rynku z nawozami często pochodzącymi od producentów z innych regionów świata bazujących na znacznie tańszym surowcu: Stany Zjednoczone (własne pokłady gazu łupkowego), Rosja (realizacja polityki podwójnych cen gazu połączona z dostępem do zasobów potasu i apatytów), Bliski Wschód (zintegrowanie producentów branży chemicznej z zapleczem surowcowym). Cały czas zatem, z uwagi na ewentualne niepowodzenia w dziedzinie zaopatrzenia w gaz ziemny, zachodzi poważna obawa pogorszenia konkurencyjności segmentu nawozowego Grupy Azoty.

Minimalizując to zagrożenie najbardziej jak się tylko da i żeby z tytułu zaopatrzenia w gaz nie tracić wiele ze swej konkurencyjności, w ramach Grupy prowadzone są wspólne dla wszystkich spółek negocjacje z dostawcami. Taka taktyka ma wzmocnić pozycję przetargową spółki. W 2015 r. lider polskiej chemii zakupił 59,9% zużytego przez siebie gazu od PGNiG. W celu dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia reszta gazu kupiona została jednak poza systemem PGNiG.

Do tranzytu wykorzystywano moce nabyte w ramach tzw. rewersu wirtualnego na gazociągu jamalskim, moce ciągłe na interkonektorze w Lasowie oraz w polskim systemie przesyłowym. Realizowano też zakupy na Towarowej Giełdzie Energii.

Ilości gazu kontraktowane są w Grupie Azoty na okresy roczne, kwartalne, weekendowe, a nawet dzienne. Optymalizuje to koszty zaopatrzenia. Jednocześnie dostępność gazu jest na bieżąco monitorowana, a w firmie obowiązuje zarządzenie wraz z procedurą postępowania w przypadku ograniczenia dostaw tego podstawowego surowca. W razie ograniczeń np. w Puławach możliwy jest alternatywny zakup amoniaku. Zwiększone możliwości magazynowania amoniaku, związane z użytkowaniem nowego stokażu, zdecydowanie poprawiają elastyczność gospodarowania amoniakiem.

Kończąc kwestię polityki prowadzącej do ograniczenia niebezpieczeństw związanych z zaopatrzeniem w gaz, zauważyć trzeba, że ceny błękitnego paliwa w ciągu ostatniego roku mocno spadały, co dla Grupy Azoty było naturalnie rzeczą pozytywną. Niskie ceny gazu były np. przyczyną spadków cen amoniaku. Kwestią korzystną dla polskiej branży chemicznej wydaje się być także realizowana w kraju rozbudowa interkonektorów gazowych, magazynów gazu oraz uruchomienie gazoportu LNG w Świnoujściu. Wszystkie te czynniki ograniczają ryzyko braku dostępności „błękitnego paliwa”.

Obawa druga

Kontrolować ceny surowców i bronić się przed uzależnieniem od dostawców

Gaz w przypadku polskiej chemii jest oczywiście surowcem szczególnym, ale kwestia zaopatrzenia branży w surowce na nim się nie kończy. Spektrum potencjalnych zagrożeń odnoszących się do surowców jest znacznie szersze. Zawsze bowiem to relacja cen rynkowych wyrobów do cen wszystkich podstawowych surowców użytych do ich produkcji przesądza o stopniu konkurencyjności oferty danej spółki.

To choćby z uwagi na ten czynnik Grupa Azoty Zakłady Chemiczne Police zdecydowała się na inwestycję w Senegalu, która w zamyśle, poprzez oczekiwane dostawy fosforytów z własnej afrykańskiej kopalni, miała pozytywnie rzutować na obniżanie kosztów odbywającej się w Policach produkcji.

Synthos z kolei wprost przyznaje, że wahania cen surowców lub zakłócenia w dostawach działają bardzo niekorzystnie na koszty jego produkcji. W takiej zaś sytuacji, chociaż w długiej perspektywie zmiany cen surowców zostają odzwierciedlone w cenach produktów, to w krótkim okresie ich zmienność jest problemem i firma może nie być w stanie szybko przenieść wzrostu tych kosztów na klientów poprzez korektę cen. Jedyny polski producent kauczuków przekonuje również, że gwałtowne zmiany cen mogą wpływać na popyt zgłaszany przez klientów.

 

W nadzwyczajnych przypadkach, takich jak choćby ogłoszenie przez kluczowego dostawcę wystąpienia siły wyższej, producent chemiczny może znaleźć się w sytuacji niedoboru materiałów do produkcji swoich wyrobów. W przypadku ograniczonej dostępności jakiegokolwiek kluczowego surowca może nie być w stanie produkować części wyrobów w ilościach wymaganych przez klientów, co może mieć niekorzystny wpływ na wykorzystanie mocy produkcyjnych i sprzedaż produktów wymagających takich surowców.

Obok wszelkich zagadnień związanych z cenami surowców niemałym problemem bywa uzależnienie od ograniczonej liczby dostawców. W razie utraty choćby jednego z nich wyniki natychmiast mogą się pogorszyć. Zresztą branża chemiczna w naszym kraju doskonale pamięta konflikt, który kilka lat temu wybuchł między Grupą CIECH a amerykańskim Air Products. Jego długofalowym skutkiem był początek końca bydgoskiego Zachemu, czyli wtedy spółki zależnej CIECH.

Przypomnijmy, że sprawa dotyczyła umowy na zakup aminy, którą Zachem posiadał z Air Products. W 2012 r. wypowiedział jednak kontrakt. CIECH argumentował, że doszło do przerwania dostaw aminy z fabryki w amerykańskiej Pasadenie oraz wycofania przez Air Products gwarancji odnośnie do zapewnienia Zachemowi możliwości dalszej realizacji zamówienia z tej właśnie fabryki.

W ocenie Amerykanów kontrakt natomiast nie ograniczał się do zaopatrywania Zachemu w aminę pochodzącą wyłącznie z fabryki w Pasadenie, ale mówił ogólnie o oferowaniu produktu wysokiej jakości. Air Products kontynuował zatem dostawy z innego miejsca, a później zaproponował Zachemowi przeniesienie posiadanych przez siebie zobowiązań na koncern Bayer. Bydgoska spółka odmówiła. Air Products potraktował to jako wymówkę i domagał się odszkodowania za zerwanie umowy. Także i CIECH dochodził swoich roszczeń w sądzie. Ostatecznie po wielu miesiącach konfliktu strony zrzekły się wzajemnych pretensji i zawarły ugodę.

Cała historia przytoczona została jako ilustracja pokazująca, jak duże kłopoty mogą wyniknąć w momencie problemów z dostawami surowców.

Raz jeszcze prawdę tę potwierdza Synthos, którego specyfika produkcji wymaga dostaw znaczących ilości surowców, w tym frakcji C4, butadienu, benzenu, etylenu i styrenu. Spółka z Oświęcimia wymienione surowce do swoich polskich i czeskich zakładów pozyskuje z instalacji krakingu należących do PKN Orlen, SABIC i OMV. Zakłady Synthosu połączone są również rurociągami z wybranymi dostawcami, w tym czeskim Unipetrolem, od którego producent kauczuku pozyskuje frakcję C4, etylen i benzen dla swojego zakładu w Czechach. Jak jednak tłumaczą przedstawiciele firmy, charakter prowadzonej przez nią produkcji wymaga wysoce regularnych dostaw surowców, co oznacza, że nie zawsze da się uniknąć zagrożenia, jakim jest poleganie wyłącznie na jednym dostawcy. Jest to naturalnie sytuacja bardzo niebezpieczna, bo najmniejsze choćby zakłócenia lub opóźnienia dostaw od pojedynczego dostawcy lub jego nawet przejściowa utrata doprowadzić mogą do przestojów w produkcji, a tym samym pokaźnych strat.

– Jeżeli którykolwiek z dostawców Grupy z jakiegoś powodu nie będzie w stanie spełniać wymogów w zakresie dostaw, np. w związku z niewypłacalnością, zniszczeniem zakładów produkcyjnych lub odmową realizacji kontraktu, Grupa może nie być w stanie pozyskać surowca od innych dostawców w wystarczającej ilości lub po takiej samej lub niższej cenie. Zmaterializowanie się któregokolwiek z tych ryzyk może mieć niekorzystny wpływ na jej działalność, wyniki i sytuację finansową – wyjaśnia Synthos, pokazując tym samym, że obawa o wysokość, terminowość i regularność dostaw jest istotna w kontekście jego codziennej aktywności.

Bardzo interesujące relacje w odniesieniu do dostaw surowcowych są udziałem firm Polwax i Grupy Lotos. W latach 2004-2012 producent rafinowanych i odwanianych parafin oraz szerokiego asortymentu wosków parafinowych działał w strukturach Grupy Lotos, jako Lotos Parafiny. Opuszczając firmę z Gdańska, zachował z nią jednak bliskie relacje biznesowe. W ich wyniku Grupa Lotos do dzisiaj jest najważniejszym dostawcą surowców dla Polwaxu, a konkretnie gaczy parafinowych stosowanych do produkcji parafin.

Na bazie wzajemnych relacji widać jednak uzależnienie od jednego dostawcy. Oto bowiem umowa między Polwaxem a Grupą Lotos zapewnia ok. 50-60% dostaw gaczy potrzebnych Polwaxowi. Kontrakt obliguje jednak tę spółkę do zakupu całości produktu, jaki jest wytwarzany w Grupie Lotos. Z informacji przedstawianych przez Polwax wynika, że formuła cenowa ujęta w kontrakcie opiera się na rynkowych notowaniach cen parafiny. Pomimo, iż Polwax dywersyfikuje dostawy gaczy, współpracując w zakresie dostaw z innymi podmiotami i nawet jest w stanie zapewnić sobie obsługę z różnych źródeł, to jednak doszedł do wniosku, że realną jest groźba, iż utrata dostaw z Grupy Lotos wskutek wypowiedzenia, zmiany lub rozwiązania obecnej umowy, mogłaby wpłynąć na stabilność dostaw oraz koszt pozyskania produktu. W konsekwencji zaś odstąpienie od kontaktów z Lotosem miałoby negatywny wpływ na sytuację finansową i wyniki osiągane przez Polwax.

 

Problem jeszcze innej natury zgłasza CIECH. Część surowców, których potrzebuje, takich jak wapień, solanka, czy energia pozyskiwane jest w ramach umów długoterminowych, z których niektóre zawarte zostały na okres aż 25 lat. Pomimo, że kluczowe warunki umów z dostawcami, jak również cena i jakość są elastyczne i mogą być pod pewnymi warunkami modyfikowane, by lepiej odzwierciedlać aktualne warunki gospodarcze, to nie ma pewności, że ta elastyczność będzie wystarczająca, aby dostosować umowy do bieżących warunków gospodarczych w sposób akceptowalny dla Grupy CIECH.

Obawa trzecia

Obronić się przed malejącym popytem i zewnętrzną konkurencją

Azja, a zwłaszcza Chiny, już od wielu lat zajmują pozycję lidera światowej chemii. Ponieważ jest to rynek absolutnie zglobalizowany, to fakt ten ma swoje realne konsekwencje także w odniesieniu do polskich producentów chemicznych. Przykładowo fundamentalne zmiany zachodzące w ostatnim czasie na światowym rynku kaprolaktamu wpierw zmusiły nasze krajowe przedsiębiorstwa do rezygnacji z ekspansji, a potem zobligowały je do podjęcia działań mających na celu już tylko obronę własnej pozycji.

Jeszcze przed konsolidacją branży chemicznej w kraju, działając jako osobne podmioty, Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach i Zakłady Azotowe Puławy publicznie ogłosiły zamiar budowy w Chinach własnej fabryki kaprolaktamu. Następnie zaś z przyczyn ekonomicznych pomysł został zarzucony. Ofensywy nie było, a dzisiaj po upływie kilku lat Grupa Azoty zastanawia się, w jaki sposób minimalizować niekorzystne skutki zmian popytowo-podażowych na rynku kaprolaktamu. Jak tłumaczy firma, gwałtownie rosnące zdolności produkcyjne w Chinach powodują kurczenie się rynku eksportowego dla kaprolaktamu wytwarzanego przez Grupę Azoty Puławy. Reakcją polskiej spółki jest podejmowanie działań w celu zmniejszenia udziału odbiorców z rynku chińskiego we własnej sprzedaży, a także dywersyfikacja sprzedaży w Azji. Przede wszystkim jednak Grupa Azoty bilansuje ilość produkowanego kaprolaktamu w ramach własnej struktury poprzez regularne dostawy do ATT Polymers, czyli niemieckiej spółki zależnej. Dodatkowym czynnikiem, który ma zminimalizować negatywne skutki zmian na rynku kaprolaktamu jest wdrożenie przez Grupę Azoty wieloletniego planu ograniczania kosztów wytwarzania kaprolaktamu. Reakcją na rynkowe wyzwania jest też budowa nowej instalacji do produkcji poliamidu w Tarnowie. Poliamid jest produkowany z kaprolaktamu, zatem poprzez budowę nowej wytwórni tworzyw modyfikowanych Grupa Azoty chce wydłużyć swój łańcuch produktowy.

Nie tylko w tworzywach, ale i w nawozach jest Grupa Azoty pod presją rynków globalnych. Tutaj – jak sama zauważa w swoich dokumentach – niebezpieczeństwo dla jej pozycji wiąże się z utrzymaniem niskich i stabilnych ceł eksportowych na nawozy w Chinach, co w razie zahamowania popytu w tym kraju powoduje okresowo masowy zalew pozostałych rynków nawozami chińskimi. W sytuacji wstrzymywania subsydiowania zakupów przez rząd Indii i ograniczenia zamówień rządowych innych krajów azjatyckich, będących rynkami buforowymi dla chińskiego eksportu, ta masa towarowa rozprzestrzenia się na pozostałe rynki, w tym Europę. Równocześnie zniesienie sankcji wobec Iranu może skutkować napływem mocznika irańskiego do UE.

Duże zagrożenie dla swojej pozycji z uwagi na presję producentów chińskich dostrzega również Synthos. Przekonuje, że nadmiar zdolności produkcyjnych w tym kraju dla kauczuku syntetycznego może mieć negatywny wpływ na jego działalność. Chiny są bowiem jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się rynków kauczuku, a w minionych latach ogólny poziom produkcji uległ tam znacznej poprawie na skutek zwiększenia koncentracji branży. Zdolności produkcyjne branży kauczuku syntetycznego w Chinach znacznie przekroczyły faktyczne zapotrzebowanie tamtejszego rynku, co spowodowało konieczność pokaźnego eksportu do UE i to po konkurencyjnych cenach.

Tendencja taka w oczywisty sposób zwiększa ilość kauczuku „made in China” dostępnego na naszym kontynencie. W kontekście wpływu Azji na swoją działalność Synthos zwraca też uwagę na fakt, iż jest narażony na ryzyko cen dumpingowych produktów z Chin lub Indii, gdy pobierane ceny są poniżej poziomu cen pobieranych w Chinach lub Indiach lub poniżej kosztu produkcji, co może zaszkodzić pozycji konkurencyjnej rodzimego producenta kauczuku.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 5/2016 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY


 


tworzywa sztuczneSynthosCIECHgaz ziemnyprzemysł chemicznyGrupa AzotyGrupa LotosPolwaxGrupa Azoty PoliceGrupa Azoty Puławy

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Komentarze
HeniekObaw jest dużo i niestety są one uzasadnione.
mariaPolski przemysł chemiczny całkiem dobrze sobie radzi, mimo wszystko. Chociaż rządzącym raczej nie zależy na rozwoju polskiej gospodarki.
aska_skoraMamy bardzo dużo utalentowanych naukowców, którzy mają osiągnięcia, tyle że zagranicą.
DanielRzeczywiście osoby, które chcą rozwijać karierę naukową zazwyczaj decydują się na emigrację i raczej długo się to nie zmieni.
janeckiPolski przemysł chemiczny ma uzasadnione obawy, miejmy nadzieje, że się nie spełnią.
KromkaUzależnienie od dostawców to bardzo realne zagrożenie.
ana7543Bardzo ciekawy artykuł.
kamilNiestety te obawy są jak najbardziej uzasadnione, ale czy podejmowane działania mają szansę zmniejszyć zagrożenie? Kto zajmuje się uregulowaniem tych kwestii?
grazkaNo cóż zawsze jest ryzyko, obawy może i uzasadnione, ale można pracować nad tym, aby uniknąć niekorzystnego obrotu sytuacji.
KardysArtykuł bardzo ciekawy, daje do myślenia.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


REKLAMA

WięcejSklep

Książka: Surfaktanty i ich zastosowanie w produktach kosmetycznych

95.00 zł

Książka: Atlas Mikrobiologii Kosmetyków

94.00 zł

Książka: Zagęstniki (modyfikatory reologii) w produktach kosmetycznych

78.00 zł

“Chemia i Biznes” nr 1/2025

Nowość!Dostęp online

20.00 zł

“Chemia i Biznes” nr 6/2024

Dostęp online

30.00 zł

"Kosmetyki i Detergenty" nr 4/2024

Nowość!Dostęp online

30.00 zł

Emulsje i inne formy fizykochemiczne produktów kosmetycznych. Wprowadzenie do recepturowania

108.00 zł

Bilety - XIV Międzynarodowa Konferencja Przemysłu Detergentowego

Nowość!

639.60 zł

WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)

REKLAMA


WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)

REKLAMA


WięcejSonda

Czy przemysł wykorzysta środki z KPO?

Zobacz wyniki

REKLAMA
REKLAMA

WięcejW obiektywie