Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

50 lat od tragedii w rafinerii w Czechowicach - Dziedzicach

Grupa Lotos

2021-06-28

Grupa Lotos przypomniała jeden z najbardziej tragicznych pożarów w polskim przemyśle. 50 lat temu w rafinerii w Czechowicach – Dziedzicach zginęło 37 osób, a 106 zostało ciężko poparzonych. Przedstawiciele koncernu wzięli udział w oficjalnych obchodach rocznicy, które odbyły się w niedzielę 27 czerwca br.

Punktem obchodów była msza świętej w intencji ofiar oraz złożenie kwiatów i uczczenie zmarłych minuta ciszy.

– Choć minęło już pół wieku, to nadal pamiętamy o wszystkich tych, którzy zginęli wtedy walcząc z żywiołem ognia. Jesteśmy tu dziś z ich rodzinami i bliskimi, by oddać hołd ofiarom tamtych wydarzeń. Ta był wstrząs dla całej społeczności, ale też impuls do wielu zmian w ochronie przeciwpożarowej. Miejmy nadzieję, że dzięki temu nigdy więcej nie będziemy świadkami takiej tragedii – mówiła Zofia Paryła, prezes Zarządu Grupy Lotos.

50 lat temu nad Czechowicami-Dziedzicami przechodziła burza. O godzinie 19:50 piorun uderzył w zbiornik, w którym znajdowało się prawie 9 tysięcy m³ ropy. Eksplozja zniszczyła dach, a płonąca ropa rozlała się w tacy zbiornika. Podczas akcji gaśniczej, do zbiornika dostawały się dziesiątki tysięcy litrów wody, która znalazła się pod ropą. Wkrótce woda zaczęła wrzeć. Ciśnienie pary spowodowało gwałtowny wyrzut płonącej ropy w różnych kierunkach, na odległość do 250 metrów. Piana wylała się i popłynęła w kierunku elektrociepłowni oraz do tacy innego zbiornika, który chwilę później eksplodował.

Piana mająca kilka metrów wysokości zakrywała ludzi, wozy i sprzęt gaśniczy, niszcząc wszystko na swojej drodze. Fale płonącej ropy odcięły drogę ewakuacji. Płonęły drogi asfaltowe. Niemal natychmiast zginęły 33 osoby (25 strażaków, siedmiu żołnierzy i jeden pracownik rafinerii). Czterech ratowników zmarło w szpitalach. Temperatura była tak wysoka, że poparzeniom ulegali ludzie stojący w sporej odległości od zbiorników.

„Ogromna jasność i gorąco były nie do wytrzymania. Udało mi się uciec na ul. Barlickiego, którą biegli ludzie i przewracali się. Wydawali nieludzkie jęki, krzyki, płacze, wzywali Boga. Istny koniec świata” – napisał Rudolf Myrczek w książce poświęconej rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach.

Żołnierz Józef Frączek, tak wspominał eksplozję: - Zbiornik zaczął drżeć, a metalowe ściany poczęły nadymać się. W pewnym momencie powietrze rozdarł potworny huk i wszystko zniknęło w olbrzymiej kuli ognia.

Tadeusz Patan, dziennikarz Kroniki Beskidzkiej napisał: - „Ogień rozlał się szerokim, płonącym morzem. Pochłonął strażackie samochody, strawił zabudowania produkcyjne, stopił instalacje. Okoliczne pola i ogrody zmieniły się w pogorzelisko”.

Pożar nie ustępował. Po godzinie 14 eksplodował kolejny zbiornik, stwarzając zagrożenie dla zbiorników z benzyną. Około godziny 23:00 pękł płaszcz zbiornika z ropą. We wtorek 29 czerwca przystąpiono do generalnego natarcia. Po dwóch godzinach pożar ugaszono, jednak w jednym ze zbiorników doszło do ponownego, gwałtownego zapalenia się ropy. Gaszenie trwało trzy godziny.

Straty były ogromne. Ze zbiorników ocalał tylko jeden zawierający 7 tys. ton ropy. Spaliły się kolektor, pompownia, część oddziałów furfurolu, filtrolu, instalacja ABT, magazyn techniczny i zajezdnia lokomotyw. Spłonęły też 22 samochody pożarnicze i wiele sprzętu strażackiego.  Ogółem w akcji brało udział 2610 strażaków z 371 sekcji, 313 wozów gaśniczych, 34 ciężkie wodno-pianowe, 197 pomp pożarniczych. Zużyto 227 ton chemicznych środków gaśniczych.

Odbudowa rafinerii trwała cztery miesiące i zaowocowała nowoczesną instalacją odgromową, gaśniczą oraz „pływającymi dachami”, które uniemożliwiają zgromadzeniu się oparów nad powierzchnią ropy. Na miejscu tragedii stanął dystrybutor paliw. Zbiorniki magazynowe przeniesiono poza obręb rafinerii i daleko od zabudowań miejskich.


Grupa LotosBHP

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie