Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

INNOCHEM - duma rozpiera - Beata Tylman

2016-03-02

O pracy nad programem INNOCHEM i jego założeniach rozmawiamy z Beatą Tylman, dyrektor w firmie PwC Polska i osobą odpowiedzialną za przygotowanie studium wykonalności programu.

Jakie dokładnie racje stały za stworzeniem programu INNOCHEM?

Przede wszystkim należy spojrzeć na INNOCHEM od strony tego, jakiego typu programem grantowym jest. Dotychczas było tak, że funkcjonowały rozmaite programy pozwalające uzyskać dotacje na badania i rozwój, ale większość z nich skierowana była do ogółu przedsiębiorstw bez specjalizacji technologicznej lub branżowej. W związku z tym nie miały one swojej agendy badawczej, która jest podstawą programu INNOCHEM, lecz generalnie oceniały szeroko pojętą innowacyjność projektu i to bez względu na to, czego dotyczył. W efekcie nie zawsze wspieraliśmy te branże, czy kierunki rozwoju, które jako całość były dla polskiej gospodarki rzeczywiście najważniejsze.

W 2014 r. zaszła jednak znacząca zmiana. Wprowadzono Krajowe Inteligentne Specjalizacje oraz Regionalne Inteligentne Specjalizacje, które mówią, w jakich konkretnie dziedzinach powinno się dystrybuować dotacje. Jednoznacznie wskazano, w jakich obszarach gospodarczych Polska chce się rozwijać. W tym gronie znalazł się też przemysł chemiczny, który dzięki temu może aplikować o fundusze. Jednak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju poszło jeszcze krok dalej i w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój zdecydowało, że oprócz programów ogólnych, chce wybrać kilka programów sektorowych w tych branżach, które są w stanie udowodnić, iż dadzą radę w ciągu kilku najbliższych lat wznieść się na znacznie wyższy poziom swego zaawansowania i istotnie poprawić własną innowacyjność. Chemia znalazła się w tym gronie i tak właśnie powstał program INNOCHEM.

Jak bardzo zatem może on zmienić polski przemysł chemiczny?

W ramach tego programu sektorowego utworzono agendę badawczą. Powstała ona, gdyż to sami przedsiębiorcy i reprezentanci jednostek naukowych zdefiniowali pola tematyczne, w których chcą się w ciągu najbliższych lat rozwijać. W ten sposób powstało pięć obszarów tematycznych, 16 Strategicznych Obszarów Badań i Rozwoju, 43 zagadnienia badawcze i 275 szczegółowych technologii proponowanych do opracowania i wdrożenia.

Jako PwC, czyli firma tworząca studium wykonalności, przeprowadziliśmy analizę światowych i polskich trendów w przemyśle chemicznym, wskazaliśmy trzy kraje benchmarkowe, na których chcemy, by przemysł chemiczny w Polsce się wzorował. Pod względem metodologicznym wykonaliśmy naprawdę ciężką pracę, ale dzięki temu polska chemia może składać wnioski o dofinansowanie w dziedzinach, które rzeczywiście są dla niej ważne i które sama określiła. To pozwala sądzić, że projekty, które się niebawem rozpoczną będą miały naprawdę dużą szansę na powodzenie. Wszystkie one, gdy zakończą się wdrożeniami, powinny zapewnić nam konkurencyjność na rynku światowym, bo już niekoniecznie punktem odniesienia musi być dla nas tylko Europa.

Zaznaczam przy tym, że do realizacji nie trafią wyłącznie proste projekty, bo nie takie jest założenie. Czekamy ze strony przemysłu i nauki na propozycje, które w istotny sposób podniosą naszą konkurencyjność w przemyśle chemicznym.

Skoro założenia tego programu były konsultowane z biznesem, to na co w największym stopniu zwracały uwagę same firmy?

Biznes podszedł do sprawy pragmatycznie i bardzo dobrze, bo dzięki temu mamy gwarancję, że planowane projekty zakończą się sukcesem. Przedsiębiorcy mają swoje strategie rozwojowe, wiedzą na jakie rynki chcą wejść i w jakich obszarach się rozwijać. Najbardziej zależało im, aby opracowane zagadnienia badawcze nie były jedynie teoretyczne i z naukowego punktu widzenia bardzo zaawansowane, a potem "powędrowały na półkę". Wszystkie projekty zawarte w agendzie badawczej muszą się komponować z planami biznesowymi polskich spółek. Po drugie, biznesowi zależało na projektach, które będzie można zakończyć wdrożeniem produktu na rynek w okresie trwania konkursu.

Czy istnieje jednak ryzyko, że tylko duże firmy skorzystają z zalet programu INNOCHEM? One przecież, będąc najbogatszymi i tak przeznaczają na badania i rozwój najwięcej środków. Czy zatem nie jest to program głównie dla największych przedsiębiorstw, które i tak mają pieniądze?

Jest dokładnie na odwrót. Przygotowaliśmy program, w ramach którego wszystkie spółki mają równe szanse. Także Polska Izba Przemysłu Chemicznego zabiegała o taki kształt programu, by służył on całemu sektorowi chemicznemu, a nie tylko tym największym.

Dlatego konsekwencją tego założenia będą konkretne pieniądze trafiające do małych i średnich spółek. Firmy będą składać wniosek na projekt, dziedzinę badawczą, a ocena będzie bazować na zgodności z agendą. Nie będzie oceniana wielkość spółki, obroty, czy poziom zatrudnienia. Decydującymi kryteriami jest innowacyjność projektu, potencjał rynkowy do komercjalizacji i potencjał zespołu badawczego. Proszę też zwrócić uwagę, że kwalifikowane są projekty już od 1 mln zł, co jest właśnie ukłonem w stronę małych i średnich przedsiębiorstw.

Spoglądając na proponowane w agendzie badawczej tematy, widać, że jest mnóstwo dziedzin, w których zaistnieć mogą także małe i średnie spółki. Troska o to była jednym z naszych priorytetów na etapie przygotowywania studium wykonalności.

Struktura programu, która przechodzi od rzeczy ogólnych do szczegółowych sprawia, że nawet mała firma jest w stanie znaleźć dla siebie temat badawczy, trafiając na swoją niszę. Dotychczas takie nieduże przedsiębiorstwa musiały startować we wspólnych konkursach, np. z dużymi firmami biotechnologicznymi lub farmaceutycznymi. O zdobycie dofinansowania było im wówczas o wiele trudniej.

Jeśli patrzy się na agendę badawczą, to pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest niezwykła szczegółowość programu INNOCHEM. Na ostatnim poziomie wyszczególnionych zostało przecież ponad 270 tematów. Czym taka drobiazgowość była podyktowana?

To było oczekiwanie ze strony Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W pierwszej propozycji naszej agendy ta szczegółowość była nieco mniejsza, ale NCBiR poprosił o jej rozbudowanie. Z perspektywy czasu widzę, że było to słuszne i dzięki temu program jest tak bardzo skonkretyzowany.

Jak Pani ocenia dzisiejszą innowacyjność polskiej branży chemicznej na tle innych sektorów gospodarki w Polsce?

Moim zdaniem nie jest z nią źle i nasz krajowy sektor chemiczny oceniam stosunkowo wysoko. Z punktu widzenia innowacyjności musimy jednak analizować cały system funkcjonujący wokół danego sektora. Jeżeli bowiem mielibyśmy w nim jedną firmę o ponadprzeciętnie wysokim potencjale innowacyjności, to wciąż byłoby to za mało, by stwierdzić, że cały sektor jest innowacyjny. Taki układ na dłuższą metę byłby bardzo niewydolny. W chemii tego nie ma. Mamy za to w przemyśle chemicznym całkiem dobry zestaw uczestników ekosystemu w porównaniu z innymi sektorami w naszym kraju. Z jednej strony omawianą branżę tworzą duże spółki skarbu państwa.

Obok nich działają duże korporacje zagraniczne, które w Polsce posiadają centra badawczo – rozwojowe, czyli odbywa się tutaj transfer wiedzy do naszych rodzimych specjalistów. Trzecią grupą są spore firmy prywatne i wreszcie średniej wielkości spółki, które jednak z sukcesem sprzedają wyroby zagranicą. Z punktu widzenia struktury własnościowej i wielkości, a więc i elastyczności w działaniu, reprezentowany jest zatem pełen przekrój możliwości.

Inną rzeczą charakterystyczną dla polskiego przemysłu chemicznego, która zresztą znalazła swoje uwypuklenie na etapie przygotowywania studium wykonalności, jest fakt, iż w naszym kraju bardzo aktywne są jednostki naukowe, zwłaszcza instytuty badawczo – rozwojowe. Ze swej natury są one znacznie bliżej przemysłu i komercjalizacji swoich prac niż uczelnie wyższe. Tego rodzaju instytutów jest w branży chemicznej wiele i w trakcie przygotowań programu INNOCHEM były one niezwykle aktywne.

Trzeci element, który wyróżnia nasz przemysł chemiczny to rosnąca liczba start-upów. Jest to o tyle istotne, że właśnie start-upy są najbliżej trendów innowacyjnych. Realizują one przedsięwzięcia o największym ryzyku. Rozwijają się zwykle poza głównym ekosystemem tworzonym przez duże przedsiębiorstwa, ale niekiedy są do nich inkorporowane.

Przemysł chemiczny posiada zatem wszystkie elementy, które wydają się być niezbędne do budowania innowacyjności. Jest aktualnie w takim momencie rozwoju, że działające w branży przedsiębiorstwa powinny mieć wystarczająco dużą motywację, by podążać ścieżką zorientowaną na badania. Myślę, że znajdują się w tym punkcie, iż w pełni rozumieją, że proste konkurowanie skalą produkcji dobiegło końca i należy szukać dla siebie nisz i specjalizacji, które pozwolą wejść na rynek globalny. Od takiego myślenia nie może być odwrotu i przemysł przez ostatnie lata bardzo mocno uczył się tej filozofii.

Dlatego uważam, że będzie w stanie podjąć tematy, które składają się na program INNOCHEM. Te obszary badawcze nie powstały na zasadzie życzeniowej. Każde przedsiębiorstwo deklarowało, co chce robić i na tej podstawie powstała agenda badawcza. Pod tym więc względem INNOCHEM to konkretny, solidny plan, zgodnie z którym będzie się rozwijać polska chemia.

Program to nie tylko wyzwanie dla przedsiębiorstw, ale także dla jednostek naukowych. Czy są one wystarczająco dobrze przygotowane, by temu wyzwaniu podołać?

Oczywiście nie ma powodu ukrywać, że nie są tak bardzo konkurencyjne, jak ich odpowiednicy w krajach wysoko rozwiniętych. Ale, bez względu na tę uwagę, ich przygotowanie oceniam lepiej niż gorzej.

Uważam, że potencjał merytoryczny polskich środowisk naukowych jest w przypadku chemii na wysokim poziomie. Brakuje natomiast większej liczby wspólnych projektów ze światem biznesu. Obydwa te środowiska żyją jeszcze zbyt bardzo daleko od siebie.

Na Twitterze, komentując zakończenie prac nad programem INNOCHEM, napisała Pani „Ach, duma rozpiera”. Z czego zatem Pani duma, jako osoby, która tworzyła studium, jest największa?

Faktycznie duma jest duża. W pierwszej kolejności bierze się ona z miejsca na liście rankingowej, jaką zajął program. Po drugie, ze stworzonej agendy badawczej. Ona jest naprawdę dobra i wiem co mówię, gdyż widziałam już wiele studiów wykonalności. Jest konkretna i produktowa. Nie zawiera ogólnych zapisów w postaci, że trzeba zmniejszyć poziom emisyjności instalacji chemicznych. Jest natomiast wskazanie, co dokładnie trzeba zrobić, by tak się stało. I to wskazanie jest do bólu konkretne. Z tego studium wykonalności można się dowiedzieć, co jeśli chodzi o produkty i technologie chce mieć polska chemia za kilka czy kilkanaście lat. Wytyczyliśmy drogę całej branży. Dlatego jestem dumna, bo zmusiliśmy sektor do bardzo praktycznego myślenia. W dodatku nasze prace udało się skończyć bardzo szybko.


CAŁY WYWIAD ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 1/2016 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



przemysł chemicznyPwC Polskabadania i rozwójINNOCHEM

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie