Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Przemysł chemiczny w polskim Sejmie

2017-06-29

Przemysł chemiczny jest tą częścią polskiej gospodarki, która wywołuje zainteresowanie polityków i z tego względu o chemii mówi się również w parlamencie.

Sprawy odnoszące się do przemysłu chemicznego nie są oczywiście wiodącym tematem sejmowych debat i nie stanowią podstawowego zainteresowania parlamentarzystów, jednak nie oznacza to, że w codziennej pracy polskiego parlamentu są nieobecne. O chemii w Sejmie się mówi, więc należy śledzić, jakie zagadnienia są podejmowane w pracach polityków i co wynika z uwagi, którą poświęcają branży.

W tej kadencji Sejmu kwestia przemysłu chemicznego pojawiła się już na pierwszym posiedzeniu i to w dodatku w trakcie najważniejszego wystąpienia, bo expose premier Beaty Szydło. Szefowa rządu zapowiadała jesienią 2015 r., że celem zadaniem dla jej gabinetu będzie „wsparcie tych dziedzin i branż naszej gospodarki, które mają największe szanse rozwojowe, przynajmniej w skali naszego regionu. Chodzi o przemysł energetyczny, chemiczny”.

Ten sam wątek został podjęty także przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego w ogłoszonym przez niego Planie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju. Branżę chemiczną zaliczył on do jednej z ośmiu gałęzi rodzimego przemysłu, w których istnieje szansa na uzyskanie przez nasz kraj wiodącej pozycji na rynku globalnym, a przez to zasługujących na wsparcie podejmowanych działań eksportowych.

Nie wydaje się zasadnym, aby teraz odpowiadać na pytanie, czy te obietnice są skutecznie realizowane, czy nie, bo zapewne odpowiedź i tak bazowałaby na sympatiach politycznych, ale na pewno należy się zgodzić, że były to dwa kierunkowe wskazania, iż chemia będzie dostrzegana przez polityków. I faktycznie w dotychczasowej pracy Sejmu obecnej kadencji można znaleźć wiele przykładów podkreślających zainteresowanie sprawami chemii. Pojawiają się one zarówno w trakcie debat na sali plenarnej, jak również podczas prac w komisjach – przy czym ten artykuł celowo nie podejmuje ustawodawczej działalności posłów w odniesieniu do branży chemicznej, ale skupia się na funkcji kontrolnej, m.in. analizie interpelacji, zapytań poselskich, inicjowanych debat.

Niestety nie wszyscy parlamentarzyści wypowiadający się w temacie chemii mają o niej podstawową choćby wiedzę – przykładowo jeden z posłów prosił o udzielenie mu informacji przez ministra skarbu państwa o wynikach finansowych Grupy Azoty Police, w sytuacji, gdy taka informacja jest powszechna i znalezienie jej zajmuje dwie minuty. Inny dociekał, czy prawdą jest, że Instytut Nowych Syntez Chemicznych w Puławach jest producentem nawozów? Nie jest prawdą i to też jest informacja, której zdobycie wymaga dwóch minut poselskiej pracy.

Kłótnie o Grupę Azoty Police

W pierwszych miesiącach tej kadencji Sejmu odnotować można było pochylanie się nad tematem prywatyzacji spółki CIECH. Celowali w tym zwłaszcza posłowie PiS, wskazując, iż rząd PO – PSL złamał prawo sprzedając państwowe udziały w CIECH-u. Do Ministra Sprawiedliwości oraz istniejącego jeszcze wtedy Ministra Skarbu Państwa skierowano kilka interpelacji dotyczących działań wobec spółki, np. w sprawie dokumentów prywatyzacji CIECH SA przechowywanych w domu przez byłego wiceministra Skarbu Państwa w świetle wydarzeń związanych z działaniami CBA wobec prezesa Giełdy Papierów Wartościowych, czy też w sprawie strategicznego znaczenia przedsiębiorstwa CIECH SA dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.

 

Poseł Janusz Szewczak (PiS) pytał „czy wysocy urzędnicy Ministerstwa Skarby Państwa w trakcie prywatyzacji spółki CIECH SA uwzględnili w wycenie tego przedsiębiorstwa wartość i znaczenie tzw. rurociągów do przesyłu solanki, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania magazynów ropy i paliw oraz do prawidłowego i bezpiecznego funkcjonowania spółki Skarbu Państwa Orlen SA?”.

W dalszej części swej interpelacji dowodził, iż odkupienie dzisiaj tych linii technologicznych należałoby szacować na setki milionów złotych, w sytuacji, gdy za sprzedaż spółki CiIECH uzyskano zaledwie 619 mln zł.

- Czy byłe kierownictwo MSP zaniedbało swe obowiązki polegające na pozostawieniu rurociągów solankowych z Ciech SA pod kontrolą państwa? Kto ponosi odpowiedzialność personalną za ewentualne niedopełnienie obowiązków w tej kwestii lub przekroczenie swych uprawnień? Czy Prokurator Generalny podejmie działania prawne w tej sprawie? – dopytywał Janusz Szewczak?

Mniej więcej jednak od ponad pół roku temat prywatyzacji CIECH-u znacząco ucichł. Wiadomo, że w dalszym ciągu w sprawie toczą się działania prokuratorskie. Informację o ich stanie przekazał posłom w październiku 2016 r. Bogdan Święczkowski, Pierwszy Zastępca Prokuratora Generalnego. Wyjaśnił, że postępowanie ma charakter wielowątkowy i w dalszym czasie rozwojowy. Prowadzi je wrocławska Delegatura CBA, a nadzorowane jest przez Departament do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

CIECH jest przedmiotem zainteresowania, bo to jeszcze do niedawna spółka Skarbu Państwa, tak samo jak w dalszym ciągu PKN Orlen, Grupa Lotos oraz Grupa Azoty, którym to politycy oczywiście chętnie się przypatrują. Najmocniej w ostatnim czasie czynili to jednak względem Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police. I o ile sprawa CIECH stanowiła punkt zaczepienia dla obecnej większości sejmowej, o tyle wydarzenia odnoszące się do Grupy Azoty Police aktywizują głównie polityków PO i Nowoczesnej. Powodem tego opublikowany przez spółkę komunikat z 30 maja 2016 r., w którym to przyznawała, że jej jednostkowe sprawozdanie finansowe za 2015 r. i skonsolidowane sprawozdanie finansowe grupy kapitałowej dotknięte zostały błędem o charakterze istotnym, którego źródłem była prezentacja zawyżonej wartości aktywów spółki zależnej African Investment Group, odpowiedzialnej za afrykańskie złoża fosforytów Grupy Azoty Police. Jednocześnie zarząd Polic określił wpływ stwierdzonych błędów na dane, które zostały zaprezentowane w opublikowanych sprawozdaniach. W konsekwencji tego zysk netto Grupy Azoty Police za 2015 r. winien był przybrać wartość niższą o 58,9 mln zł, zaś wynik finansowy netto powinien był ujawnić stratę w kwocie 71,651 mln zł zamiast 164,8 mln zł zysku netto.

Ten komunikat był jednak tylko początkiem sprawy. Już 27 czerwca 2016 r. Grupa Azoty Police podała do wiadomości kolejny komunikat. Stwierdziła w nim, iż otrzymała stanowisko biegłego rewidenta, który wydał opinię stwierdzającą rzetelność sprawozdań za 2015 r., w których to wcześniej zarząd spółki stwierdził istnienie istotnych błędów.

Reasumując: w maju ujawniono dużą aferę, a w czerwcu okazało się, że sprawy nie ma. W międzyczasie jednak wartość akcji na GPW spadła z 24,88 zł do 21,9 zł, a to oznaczało ucieczkę całkiem konkretnych pieniędzy.

 

Piotr Misiło, poseł Nowoczesnej dawał do zrozumienia, że przekazanie informacji poufnej (odkrycia przez zarząd Polic błędu w sprawozdaniu) do publicznej wiadomości w komunikacie z 30 maja 2016 r. wywarło wpływ na cenę akcji spółki oraz, że doszło do zamierzonego wprowadzenia opinii publicznej w błąd. Jednocześnie, już po informacji, że błędu jednak nie było, poseł pytał, czy członkowie zarządu Grupy Azoty Police, posiadający wprawdzie uprawnienia w zakresie podejmowania decyzji wywierających wpływ na rozwój i perspektywy prowadzenia działalności gospodarczej, posiadają należyte kompetencje do prowadzenia wiodącej spółki giełdowej?

Dawid Jackiewicz, ówczesny Minister Skarbu Państwa bronił władz Grupy Azoty Police. Twierdził, iż nie ma podstaw dla formułowania przypuszczenia, by mogło dojść do zamierzonego wprowadzenia w błąd opinii publicznej, zaś spółka miała prawny obowiązek poinformować inwestorów o powzięciu przez jej zarząd wiedzy o podstawach dla weryfikacji wartości istotnych pozycji bilansu. Zatajanie tej informacji mogłoby dać asumpt do formułowania zarzutu o wprowadzanie w błąd inwestorów, a także zarzutu naruszenia obowiązków informacyjnych ciążących na spółce publicznej.

Sprawa przez kilkanaście dni była głośna, a opozycja domagała się odwołania zarządu Grupy Azoty Police, do czego jednak nie doszło.

Swoje zastrzeżenia do sytuacji w Grupie Azoty Police ma także Platforma Obywatelska. Jej poseł Norbert Obrycki w interpelacji z grudnia 2016 r., w sprawie postępowania i decyzji prezesa spółki Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police, zarzucił szefostwu firmy z Pomorza Zachodniego, iż za kadencji byłego, ale powołanego już przez PiS, prezesa zarządu PDH Polska, czyli spółki zależnej Grupy Azoty Police, rozpisano zły przetarg na część portową inwestycji dotyczącej produkcji propylenu. Obrycki wytknął, iż termin składania ofert ustalono na nieadekwatnie krótki, w stosunku do wielkości i stopnia skomplikowania inwestycji, okres 11 dni. Tak sporządzona specyfikacja przetargowa miała praktycznie wykluczać uczestnictwo w przetargu wszystkich polskich firm przez brak doświadczenia, a dawać preferencje firmom lub konsorcjom zagranicznym, w szczególności włoskim, które zdobyły wcześniej doświadczenie w Polsce przy budowie terminalu LNG w Świnoujściu. Poseł PO dopytywał ponadto, jakie były podstawy unieważnienia przetargu na część portową inwestycji dotyczącej produkcji propylenu i czy wpływ na decyzję o unieważnieniu przetargu miała skarga polskich przedsiębiorców na postępowanie przetargowe do wicepremiera Morawieckiego, wskazująca na sprzeczność tych działań z głoszonymi przez wicepremiera postulatami większego zaangażowania polskich firm w polskie inwestycje?

Z zarzutami opozycji nie zgadza się Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju. Do sprawy odniósł się w trybie odpowiedzi na interpelację.

- Nie jest prawdą, jakoby nowy zarząd PDH Polska ogłosił przetarg na część portową inwestycji dotyczącej produkcji propylenu, w którym termin składania ofert ustalono na okres 11 dni. 10 października 2016 r. PDH Polska opublikowała zaproszenie do wyrażenia zainteresowania złożeniem oferty na generalne wykonawstwo portu według formuły „pod klucz” za cenę ryczałtową. Wyznaczony w zaproszeniu na 21 października 2016 r. termin dotyczył zatem jedynie deklaracji zainteresowania złożeniem oferty w dalszym toku postępowania. Na złożenie właściwej oferty, co stanowić miało kolejny etap postępowania, przewidywano okres trzech miesięcy. W zakreślonym terminie pisemne zainteresowanie udziałem w przetargu złożyło ośmiu oferentów (samodzielnie lub w formie konsorcjów), a kolejny oferent przesłał swe zgłoszenie drogą elektroniczną. Liderami aż czterech konsorcjów, które zgłosiły swój udział w postępowaniu były firmy polskie. Łącznie wśród członków konsorcjów zainteresowanych udziałem w przetargu było zaś osiem polskich firm. Przeczy to zarzutom o dyskryminowaniu polskich firm. Terminal gazowy objęty zamierzeniem inwestycyjnym jest jednym z największych tego typu w Polsce, po terminalu LNG w Świnoujściu, i jest obiektem zagrożonym wysokim ryzykiem skutków awarii przemysłowej. Dlatego w przetargu sformułowano adekwatne do skali obiektu i zagrożeń wymagania w zakresie udziału podmiotów legitymujących się referencjami w projektowaniu i budowie podobnych instalacji. Powodem zakończenia postępowania przetargowego była zmiana strategii realizacji projektu inwestycyjnego podyktowana przede wszystkim koniecznością urealnienia, w stosunku do założeń z 2015 r. i początku 2016 r. harmonogramu realizacji projektu PDH, niedoszacowanych nakładów inwestycyjnych, a także zapewnienia możliwości finansowania projektu w formule project finance, co umożliwia optymalizację kosztów finansowania. Powyższe założenia dotyczące optymalizacji finansowania zostały potwierdzone w ramach kontynuacji procesu pozyskiwania kapitału na realizację projektu. Sposób procedowania przetargu w projekcie PDH jest zgodny z najlepszymi praktykami rynkowymi, dotyczącymi projektów o podobnej skali i stopniu skomplikowania – przekonywał w Sejmie wiceminister rozwoju.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 3/2017 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.


 


CIECHprzemysł chemicznyprawoGrupa Azoty Police

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie