Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Przemysł chemiczny: Rosja rośnie w siłę

2014-03-25

Rosnące wpływy rosyjskiego przemysłu chemicznego poznawała w ostatnich miesiącach m.in. branża w Polsce. W perspektywie kilkunastu lat mogą być one także ogromnym wyzwaniem dla całego europejskiego sektora chemicznego. Rozwój produkcji wewnętrznej jest w Rosji tak duży, że pojawiły się tam wręcz obawy, iż w najbliższych latach państwo to stanie w obliczu nadmiernej podaży monomerów i polimerów, której to nie dorówna popyt na gotowe produkty z tworzyw.

Rosja zależy tylko od siebie?
Gdy cały branżowy świat z zachwytem spogląda na Stany Zjednoczone, jako miejsce rewolucji chemicznej zachodzącej dzięki wydobyciu gazu łupkowego, w cieniu pozostaje realizowany od niedawna wielki projekt modernizacji rosyjskiej chemii. Jego celem jest wykorzystanie lokalnych bogactw złóż konwencjonalnego gazu ziemnego i stworzenie zintegrowanego łańcucha wartości biegnącego od źródeł surowcowych, poprzez produkcję petrochemikaliów, a skończywszy na polimerach i wysoko przetworzonych wyrobach.

– Rewolucja gazu łupkowego nie oznacza końca rywalizacji w światowym przemyśle petrochemicznym, ponieważ poprzez nowe technologie odkrywane będą kolejne sposoby wydobycia istniejących zasobów. Tak zwana rewolucja łupkowa jest być może korzystna dla USA, ale nie widzę, żeby taki sam gaz pochodzący choćby z Chin znacząco wpływał na światowy rynek – mówi Alexander Moskalenko, rosyjski analityk gospodarczy i szef agencji konsultingowej GCE Group.

Zastrzega przy tym, iż wcale nie uważa, żeby w perspektywie długoterminowej Rosja, posiadająca największe na świecie złoża konwencjonalnego gazu, stała na straconej pozycji. Tylko w ubiegłym roku import ze strony państw europejskich rosyjskiego gazu ziemnego stanowił największą w historii, bo aż jedną trzecią, całego zapotrzebowania naszego kontynentu na gaz. Gazprom sprzedał do Niemiec 21% więcej błękitnego paliwa niż rok wcześniej, do Wielkiej Brytanii 54% więcej, a do Włoch aż 68% więcej. Rosjanie, przynajmniej oficjalnie utrzymują, że amerykański gaz z łupków, jeśli trafi w ogóle do Europy, to nie będzie w żaden sposób konkurencyjny z surowcem dostarczanym z Rosji. Wedle przywoływanego analityka, jedyne czego obecnie potrzebuje rosyjski przemysł chemiczny, to odpowiednia strategia własnego rozwoju.

Putin zatwierdza plan działania
I taka strategia została już sformułowana. Pod koniec stycznia 2012 r. Władimir Putin, jeszcze jako premier rządu, podpisał dokument ustanawiający sześć specjalnie wybranych klastrów rozsianych po całej Rosji. Ulokowano je w Syberii Zachodniej, Okręgu Nadwołżańskim, rejonie Morza Kaspijskiego, na Północnym – Zachodzie kraju, w Syberii Wschodniej oraz na Dalekim Wschodzie. W każdym z tych klastrów prowadzona będzie działalność petrochemiczna. Tym samym powstał wyraźny impuls dla ożywienie przemysłu, gdyż plany przekształcania rosyjskiego przemysłu chemicznego istniały już od czasów prezydentury Michaiła Gorbaczowa, czyli początku lat 90. ubiegłego stulecia, ale storpedowała je wieloletnia destabilizacja polityczna, będąca udziałem Rosji. Nowi właściciele potężnych zakładów przejętych od państwa częściej toczyli walki o pozostawienie ich w swoich rękach, niż o ich zmodernizowanie.

Teraz jednak rolę promotora zmian ponownie wzięło na siebie państwo i przekonało zarządzających koncernami oligarchów do maksymalnie jak najbardziej opłacalnego wykorzystania gazowych bogactw.

Przekształcenie zakładów w holdingi petrochemiczne postrzegane jest na Kremlu jako atrakcyjny sposób mogący doprowadzić do odejścia od modelu, w którym to wyłącznie gaz ziemny i ropa naftowa stanowią gospodarczą podstawę krajowej gospodarki. Rząd w Moskwie przyznał już, że celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której w 2030 r. produkcja surowców petrochemicznych zostanie znacząco rozbudowana. Na początek 2013 r. rosyjskie zdolności produkcyjne w obszarze etylenu szacowane były na 3,3 mln ton, co stanowiło blisko 2,2% w rynku światowym. Rosja oczekuje, że produkcja etylenu wzrośnie do 2030 r. sześciokrotnie, do 14,2 mln ton; produkcja tworzyw masowych (PE, PP, PCW, PS i PET) 5,8 razy, do 19 mln ton; polimerów konstrukcyjnych czterokrotnie, do 2 mln ton; a kauczuku syntetycznego o 1,7 razy, do 2 mln ton.

Istniejące projekty zakładają, że popyt na petrochemikalia oraz produkty chemiczne potroi się do końca trzeciej dekady tego wieku. Powodem optymizmu jest rosnąca dynamika w sektorze przemysłowym, budowlanym i drogowym. Rosja otrzymała przecież organizację dwóch wielkich imprez sportowych, czyli zakończonych niedawno Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi oraz zaplanowanego na 2018 r. piłkarskiego mundialu, który odbędzie się w 10 miastach. Takie wydarzenia zawsze są kołem zamachowym gospodarki. W momencie pisania tekstu nie wiadomo jeszcze, jaki będzie bieg wypadków związanych z ingerencją Rosji w sprawy Ukrainy oraz jakie będą gospodarcze implikacje tego zaangażowania Kremla.

Za powołaniem sześciu wspomnianych klastrów petrochemicznych idzie w ślad rządowe finansowanie ulokowanej tam infrastruktury, czyli głównie rurociągów i dróg o długości kilku tysięcy kilometrów potrzebnych do tego, by transport surowców, tworzyw sztucznych i gotowych produktów był jak najbardziej zoptymalizowany.

 

 

 

Rosyjski przemysł chemiczny nikogo w Europie nie zachwyca
Pomimo zwiększającej się produkcji – w 2013 r. produkcja tworzyw sztucznych wzrosła w Rosji o 13% i osiągnęła poziom 6,1 mln ton, produkcja kauczuków syntetycznych podskoczyła o 2,7% do wielkości 1,5 mln ton, nawozów o 2,7% do stanu 18,3 mln ton, bezwodnego amoniaku o 4,7% do 14,4 mln ton – tamtejszy przemysł chemiczny nie cieszy się aktualnie dobrą opinią w Polsce i większości państw europejskich.

– Branża chemiczna w Rosji jest stosunkowo przestarzała, przez ponad 20 lat nie było w niej inwestycji systemowych. Większość infrastruktury eksploatowana jest przez ponad 20 lat, ponad 50% maszyn i urządzeń wymaga wymiany, w niektórych przypadkach nawet 80%. Udział rosyjskiego przemysłu chemicznego w PKB wynosi zaledwie 1,5%. Brakuje innowacji i wykształconych kadr, niska jest wydajność pracy – w taki sposób charakteryzowali branżę pod koniec 2012 r. Anna Madej i Marek Śmietana z Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Moskwie.

I chociaż przez półtora roku 8 tys. firm, bo tyle mniej więcej tworzy rosyjski sektor chemiczny, nie zmieniło rzecz jasna diametralnie swojego potencjału, to jednak już teraz poczyniono wystarczająco dużo pracy, a jeszcze więcej jest w toku, by w perspektywie kilku lat można było patrzeć na omawiany przemysł jak na jednego z ważniejszych graczy rynku międzynarodowego i to nie tylko w kontekście produkcji nawozów, ale także w sektorze tworzyw sztucznych.

Gazprom przestaje być głównym rozgrywającym
Podstawową zmianą jaka zaszła w branży jest zmniejszenie wielkiej nad nią kontroli ze strony Gazpromu, czyli największego rosyjskiego koncernu. W 2011 r. odsprzedał on swoje udziały w spółce Sibur, będącej z kolei największym przedsiębiorstwem chemicznym. W tej chwili jest ono kontrolowane przez oligarchów, choć powstało w 1995 r. przy 38% udziale środków publicznych. Swoiste panowanie Gazpromu nad branżą chemiczną, będącą głównym konsumentem gazu ziemnego, było przez lata tak duże, iż zdarzało się, że wybrane firmy chemiczne po prostu odcinano od bieżących dostaw gazu, gdy tylko koncernowi zależało – a tym samym taka była wola władców Kremla, dla których petersburski gigant gazowy jest narzędziem sprawowania kontroli nad różnymi segmentami życia w Rosji – na przejęciu aktywów poszczególnych spółek.

Najgłośniejszą tego typu sprawą, choć paradoksalnie nie skończyła się ona sukcesem Gazpromu, była ta sprzed siedmiu lat, gdy przedsiębiorstwo KazanOrgSintez z Tatarstanu (największy rosyjski producent polietylenu i jedyny w kraju wytwórca poliwęglanu) zostało na kilkanaście tygodni pozbawione dostaw gazu. Stroną w konflikcie był należący wówczas do Gazpromu Sibur, któremu jednak nie udało się nabyć KazanOrgSintez, bo w ostatniej chwili firma z Tatarstanu zawiązała sojusz z bankami.

Rozejście się Gazpromu i Siburu oraz fakt, że nowym właścicielem tego drugiego podmiotu został Leonid Michelson, główny udziałowiec koncernu Notatek, czyli największego niezależnego od Gazpromu producenta gazu w Rosji, nie przeszkadza jednak obydwu filarom rosyjskiej gospodarki współpracować ze sobą. Dowodem tego jest m.in. podpisane pod koniec 2013 r. memorandum na temat współpracy przy realizacji wspólnego projektu petrochemiczno – gazowego na Dalekim Wschodzie.

Porozumienie dotyczy budowy instalacji przetwórstwa gazu ziemnego i powiązanego z nim kompleksu petrochemicznego w Białogorsku, czyli już w azjatyckiej części Rosji. Gazprom rozważa wzniesienie w Białogorsku zakładu przetwórstwa gazu ziemnego pochodzącego z Jakucji i Irkucka, czyli lokalizacji, w których rozwija swój Wschodni Program Gazowy. W zakładzie o wydajności 60 mld m3 odbywałaby się separacja etanu i pozostałych frakcji gazowych. Sibur z kolei wzbogaciłby się o kompleks petrochemiczny dostarczający surowców potrzebnych do produkcji polimerów.

To jak bardzo tego rodzaju surowce potrzebne są krajowej gospodarce widać choćby po polityce Moskwy korzystającej z bardzo rzadkiego w dzisiejszej ekonomii mechanizmu ceł eksportowych. W ubiegłym roku wprowadzające je rządowe dekrety objęły niemal wszystkie produkty petrochemiczne. Opłaty wyższe o dwa dolary za tonę nałożono na etylen, propylen, butylen i butadien. O pięć dolarów za tonę wzrosło cło na benzen, ksylen i toluen. Warto w tym kontekście wiedzieć, że cło eksportowe nakładane na surowce ma na celu zachęcanie do większego ich przetwarzania w kraju. Powoduje ono wzrost cen produktów krajowych zagranicą i pogorszenie bilansu handlowego państwa poprzez zmniejszenie eksportu. Wprowadza się je zatem wyłącznie po to, by zminimalizować eksport deficytowych towarów.

Sibur przekształcił rynek polipropylenu
Możliwości rozwoju rosyjski przemysł chemiczny szuka w rozbudowie wewnętrznej produkcji, tak by pokryć lokalne zapotrzebowanie na chemikalia i przy okazji stać się ich europejskim eksporterem.

 

 

 

Jeszcze bowiem w 2012 r. w dziedzinie polimerów sprzedaż zagraniczna Moskwy opiewała jedynie na kwotę nieco ponad 1 mld dol., a import był czterokrotnie wyższy. Pierwszym krokiem w realizacji celu będzie otworzona w połowie listopada 2013 r. przez Sibur w Tobolsku na Syberii (jest to miasto urodzin Dmitrija Mendelejewa) wielka instalacja produkcyjna. Składa się z dwóch jednostek: polipropylenu oraz odwodornienia propanu. W gali inaugurującej to największe w historii rosyjskiego przemysłu chemicznego przedsięwzięcie udział wziął sam prezydent Federacji Władimir Putin. Jego obecność w Tobolsku była jasnym sygnałem, że chodzi o kluczową inwestycję z punktu widzenia całej gospodarki. Powstała bowiem jedna z najpotężniejszych na świecie wytwórni polipropylenu o mocach 500 tys. ton rocznie. Zakłady o takiej samej nominalnej zdolności produkcyjnej funkcjonują jeszcze jedynie w Chinach i Arabii Saudyjskiej. Większe są dopiero budowane (m.in. przewidziany na ten rok projekt Borouge III w Zjednoczonych Emiratach Arabskich). W Europie już od dawna o wznoszeniu podobnych jednostek nikt nie myśli, a największa instalacja polipropylenu na kontynencie (480 tys. ton rocznie) działa w Belgii i należy do koncernu Total.

Budowany przez blisko trzy lata kosztem 1,2 mld euro kompleks Tobolsk-Polimer znalazł się w gronie 10% najbardziej wydajnych na świecie instalacji polipropylenu pod względem bezpośrednich kosztów związanych z produktywnością. Sama lokalizacja też odgrywa fundamentalne znaczenie pod kątem opłacalności produkcji. Region ten jest przecież od blisko 30 lat największym w państwach byłego Związku Sowieckiego centrum frakcjonowania gazu ziemnego. Rocznie prawie 4 mln ton NGL (gazu składającego się z cięższych niż metan związków, m.in. etanu, propanu i butanu) za pomocą kilometrów sieci rurociągowych połączone jest z zakładami jego przetwórstwa ulokowanymi w Zachodniej Syberii.

Sibur w zasadniczy sposób przekształcił zatem rosyjski rynek polipropylenu. Jeszcze w 2012 r. wewnętrzna produkcja roczna wyniosła w tym kraju ok. 660 tys. ton, podczas gdy zapotrzebowanie szacuje się na blisko 900 tys. ton. Wciąż oczywiście średnie zużycie polipropylenu w przeliczeniu na głowę mieszkańca jest o wiele niższe niż gdzie indziej na świecie i wynosi jedynie 6 kg, podczas gdy w Europie Centralnej jest to 14 kg, w Stanach Zjednoczonych 17 kg, a w Europie Zachodniej 18 kg. Równie duże dysproporcje panują w obszarze zużycia polietylenu niskiej gęstości. W Rosji to 4 kg na osobę, w Europie Środkowej 6 kg, a w Europie Zachodniej 9 kg. Przewidywany wzrost konsumpcji polipropylenu to ok. 4,2% rocznie do 2020 r., natomiast dla polietylenu niskiej gęstości ma to być ok. 2,5%. Na dzisiaj zatem w obszarze poliolefin Rosja stała się nie tylko państwem samowystarczalnym, ale też poważnie zaczęła myśleć o eksporcie tworzywa. Specjalnie w tym celu Sibur powołał już dwie nowe spółki dystrybucyjne w Turcji i na Ukrainie. Zwłaszcza nad Bosforem jest dla Rosjan pole dla ekspansji, bo właśnie tam panuje największa nierównowaga między własną produkcją a lawinowo przyrastającym popytem (blisko 12% tempo wzrostu). W Turcji działa tylko jeden producent – Petkim, a z 1,8 mln ton polipropylenu potrzebnych tamtejszemu przemysłowi aż 1,2 mln ton sprowadzane jest z Arabii Saudyjskiej, a 400 tys. ton z Europy Zachodniej.

Swoją szansę rozwijania pozarosyjskiej sprzedaży Sibur widzi jeszcze w jednym fakcie. Oto bowiem w dłuższej perspektywie oczekiwane zużycie polipropylenu w Europie Zachodniej przewyższyć ma podaż pochodzącą z lokalnych dostaw. Zresztą także Europa Środkowa jest coraz bardziej uzależniona od importu.

W przeciwieństwie do bardzo szybko przyrastających mocy produkcyjnych dla etylenu, dostępność propylenu w kolejnych latach może być ograniczona. W trakcie ubiegłorocznych targów K w Niemczech podczas jednej z konferencji branżowych zasugerowano, że o ile globalna produkcja etylenu wzrośnie do 2020 r. o 40%, czyli ok. 50 mln ton, o tyle udział propylenu z krakingów parowych obniży się do 50% całej jego światowej produkcji, podczas gdy jeszcze w 2000 r. było to ponad 70%. Oczekuje się zatem, że w konsekwencji Europa Zachodnia może przejść ze stanu nadpodaży na polipropylen (w 2012 r. było to ok. 400 tys. ton) do stanu deficytu w wysokości nawet 1,7 mln t/r. na koniec obecnej dekady. I jeśli tylko pojawia się pytanie, czy te ewentualne przyszłe niedobory zaspakajać, rozwijając dostawy propylenu, to nie brak opinii, że bardziej ekonomicznym rozwiązaniem jest importowanie polipropylenu. Rosja zaś będzie miała co Europie sprzedawać. Minister energetyki Aleksandr Novak już zastrzegł, że import polipropylenu do Rosji ma się całkowicie skończyć między rokiem 2014 a 2017.

Ruszyła lawina inwestycji
W cieniu potężnej inwestycji Siburu równo rok temu także Grupa Tytan uruchomiła w Omsku w Zachodniej Syberii zakład polipropylenu. Jego moce produkcyjne to 180 tys. ton rocznie. Budowa fabryki była od 2006 r. wielokrotnie odkładana; wreszcie produkcja prowadzona w oparciu o licencję Lyondell- Basell mogła zostać zainaugurowana.

Z jeszcze większym rozmachem i przy zaangażowaniu jeszcze potężniejszych środków niż ma to miejsce w odniesieniu do polipropylenu idzie poprawa potencjału etylenowego i w dalszej kolejności polietylenowego. Również w Tobolsku i również Sibur, choć tym razem poprzez swoją spółkę zależną ZapSibNeftekchim, realizuje jeszcze jedną potężną inwestycję w postaci budowy w oparciu o etan krakera etylenowego o pojemności 1,5 mln ton rocznie. Będzie to największy tego typu obiekt w Rosji i będzie on dysponował również możliwościami rocznego wytwarzania 500 tys. ton propylenu oraz 100 tys. ton butadienu z etanu, propanu i butanu.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 2/2014 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY.



tworzywa sztuczneprzemysł chemicznypolietylenpolipropylenetylenpropylenGazpromKazanOrgSintezSiburTytan

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie