Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Instytuty badawcze czeka wielka zmiana

2017-12-20  / Autor: Dominik Wójcicki

Trwają prace nad reformą polskich instytutów badawczych. Jest to zagadnienie istotne dla przyszłości branży chemicznej, która to właśnie w badaniach i rozwoju widzi szansę na wzmacnianie własnej innowacyjności.

Stan prac
Nad reformą pracuje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przy wsparciu Ministerstwa Rozwoju. Oponentem w sporze o kształt przyszłej ustawy jest natomiast środowisko instytutów badawczych, które mają podlegać projektowanej reformie. Jest ono reprezentowane przez Radę Główną Instytutów Badawczych.

Pierwszym etapem prac ministerstwa był przedstawiony wiosną tego roku projekt ustawy o Narodowym Instytucie Technologicznym. W skrócie projekt ten zakładał powołanie NIT, w skład którego miało wejść kilkadziesiąt instytutów badawczych. Powstać miałby jeden wielki instytut z połączenia dotychczas istniejących. W toku konsultacji publicznych okazało się jednak, że istnieje bardzo silny opór środowiska branżowego. Po pierwsze nie godziło się ono na powołanie jednego wielkiego organizmu dowodząc, że taki centralnie sterowany moloch nie poradzi sobie w realiach współczesnej gospodarki. Szczególne kontrowersje wzbudzał m.in. zapis dotyczący odebrania instytutom, które miały wejść w skład NIT, osobowości prawnej. W wyniku presji społecznej resort wycofał się z dalszych prac nad wdrażaniem koncepcji o NIT. 

Przedstawił natomiast nową propozycję, która jest aktualna do dzisiaj. Przewiduje ona utworzenie Sieci Badawczej: Łukasiewicz. Ma to być polska wersja niemieckiego Instytutu Fraunhoffera, czyli największej w Europie organizacji zajmującej się badaniami stosowanymi i ich wdrożeniami w przemyśle. Zdaniem instytutów z Fraunhofferem nie ma jednak nic wspólnego.

Sektor chemiczny byłby w Łukasiewiczu bardzo mocno reprezentowany. Dzisiaj bowiem jest on obszarem prac prowadzonych przez takie podmioty, jak Instytut Biopolimerów i Włókien Chemicznych, Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla, Instytut Chemii i Techniki Jądrowej, Instytut Chemii Przemysłowej, Instytut Ciężkiej Syntezy Organicznej „Blachownia”, Instytut Nowych Syntez Chemicznych, Instytut Materiałów Polimerowych i Barwników oraz Instytut Przemysłu Organicznego. 

Już taka wielość jednostek zajmujących się chemią wskazuje, że mamy do czynienia z zagadnieniem bardzo istotnym dla tej branży. Zresztą tematyka dotycząca powołania wpierw NIT, a teraz Łukasiewicza jest m.in. przedmiotem działań Parlamentarnego Zespołu ds. Przemysłu Chemicznego. Jest zatem polska chemia żywo zainteresowana przygotowywaną reformą. Tyle tylko, że wciąż brak zgody co do tego, jak ta reforma ma wyglądać.

Potrzeba reformy
Cele, dla których MNiSW rozpoczęło starania o wprowadzenie nowego prawa obejmującego instytuty badawcze są uzasadnione. Chodzi po prostu poprawę ich jakości oraz większą skuteczność w zakresie współpracy z przemysłem.

- Jeśli chodzi o to, jaka korzyść ze zmian będą mieli przedsiębiorcy, to będą oni mieli do czynienia z profesjonalną kadrą, która będzie w stanie wesprzeć ich w procesie pozyskiwania licencji czy patentów wypracowanych po stronie naukowej. Ta korzyść będzie polegała na tym, że procesy komercjalizacyjne w ramach Sieci Badawczej: Łukasiewicz będą miały zdecydowanie większe tempo niż to się dzieje dzisiaj. Będą miały one większe tempo również dlatego, że naukowcy, którzy będą pracować w tej Sieci będą nagradzani przede wszystkim za efektywność procesów komercjalizacyjnych. Ewaluacja instytutów będzie się opierała na badaniu wskaźników, które dotyczą tego, ile technologii, jakiego rodzaju, na jaką skalę, w jakim zakresie przychodowym zostało przez danego naukowca, dany instytut i całą sieć wprowadzonych do gospodarki. Ten akcent dotyczący komercjalizacyjnej części procesu powoduje w naturalny sposób, że naukowcy będą zorientowani na przedsiębiorców. Będą odpowiadać na ich potrzeby, będą próbowali także wyprzedzać ich potrzeby w zdecydowanie większym stopniu niż teraz. W dzisiejszych instytutach badawczych naukowcy są ewaluowani na takich samych warunkach parametryzacyjnych, jak pracownicy naukowi na uczelniach. Ponieważ uczelnie zorientowane są głównie na badania podstawowe, to efektem tych badań podstawowych są przede wszystkim publikacje. Zarówno instytuty badawcze, jak i uczelnie prowadzą badania w tym samym obszarze, który jest zdecydowanie bardziej odległy od problemów gospodarczych niż chcielibyśmy, żeby to było w rzeczywistości. Zmiana przesunięcia badań z podstawowych na aplikacyjne, zorientowanie się na przedsiębiorców spowoduje, że oni będą w dużo szybszym tempie uzyskiwać możliwość pomocy i wsparcia ze strony tego potencjału naukowego, który będzie zgromadzony w Sieci Badawczej: Łukasiewicz – komentuje Piotr Dardziński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

 

Po raz ostatni instytuty poddano gruntownej reformie w 2010 r. Miała ona przyczynić się do wzrostu poziomu prowadzonych badań, ułatwić współpracę nauki z przemysłem, stworzyć zaplecze instytucjonalne umożliwiające efektywną absorpcję znacząco zwiększonego strumienia finansowania nauki. Po siedmiu latach widać jednak, że wiele z tych zamierzeń nie przyniosło rezultatów. Nie podjęto choćby próby wypracowania modelu funkcjonowania instytutów badawczych i ich relacji do państwa (rządu prowadzącego politykę gospodarczą) oraz gospodarki. Uznano, że to po prostu podmioty niemal tożsame z uczelniami oraz jednostkami naukowymi PAN. Władze samych instytutów także przyznają, że jakaś reforma jest wskazana.

Z analizy przeprowadzonej w 2016 r. przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dowiadujemy się, że w Polsce funkcjonuje 114 odrębnych instytutów badawczych, nadzorowanych przez 16 ministrów. To zaś w oczywisty sposób prowadzi do rozproszenia zasobów. Do tego ta podległość jest podwójna, gdyż merytorycznie instytuty podlegają ministrom właściwym w danym dziale, natomiast jeśli chodzi o podległość prawną i finansową, to są nadzorowane przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Wszystko to tworzy dość niejasny system.

Ministerstwo przekonuje, że instytuty badawcze nie są w stanie osiągnąć „efektu skali”, co skutkuje niewielką liczbą dużych i wartościowych projektów (szczególnie z komponentem międzynarodowym), nieefektywną polityką zakupową, ułomną obsługą procesów komunikacji z rynkiem, zarządzania własnością intelektualną, a wreszcie komercjalizacji i transferu wiedzy do gospodarki. Odrębne organizacje nie uczą się od siebie, a brak koordynacji zakupów powoduje nieefektywność, m. in. w zakresie wykorzystania aparatury naukowo-badawczej. Po drugie, rozdzielenie nadzoru merytorycznego nad instytutami badawczymi między 16 ministrów negatywnie wpływa na możliwość prowadzenia jednolitej polityki państwa w obszarze innowacyjności. W efekcie instytuty badawcze realizują własne agendy badawcze, nierzadko będące efektem indywidualnych zainteresowań pracowników zarabiających na siebie i instytut pozyskiwaniem grantów, a nie wynikiem polityki naukowo-badawczej prowadzonej przez państwo.

To diagnoza surowa, ale też w dość oczywisty sposób formułowana od wielu lat, także w branży chemicznej.
Dodatkowo ministerstwo stwierdziło, że jako niezadowalający należy uznać fakt, iż przychody instytutów badawczych z realizacji usług badawczo - rozwojowych, które przecież stanowią kluczowy aspekt ich działalności z punktu widzenia celu ustawowego, są dramatycznie niskie. 

W latach 2013-2015 udział przychodów ze sprzedaży usług B+R w przychodach instytutów badawczych wyniósł ogółem 7,3% (12,5% przy wyłączeniu medycznych instytutów badawczych). Jest on porównywalny z udziałem dotacji na działalność statutową przyznawanej przez ministra właściwego do spraw nauki. Alarmujące jest to, że 37 instytutów badawczych, czyli niemal co trzeci, ma wyższe przychody z wynajmu nieruchomości niż ze sprzedaży usług B+R. Wspomniane dane znajdują potwierdzenie w statystykach dotyczących patentów. Aż 32 instytuty (28,1% ogółu) w latach 2009-2015 nie uzyskały ani jednego patentu.

Wszystko to sprawia, że instytuty badawcze w przeważającej części nie są wystarczająco konkurencyjne na poziomie międzynarodowym. W 2015 r. ze 114 instytutów badawczych 35 nie uzyskało żadnych środków z grantów międzynarodowych, a dziewięć uzyskało jedynie niewielkie środki z tego źródła, rzędu kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

- Dotychczasowy nadzór ministerstw nad instytutami badawczymi sprowadzał się zwykle do kontroli formalnej poprawności wydatkowania środków publicznych. Często jedynym kryterium oceny instytutów badawczych przez ministra nadzorującego był wynik finansowy. Instytutom pozostawiano swobodę w doborze tematyki i realizowanych projektów. W efekcie instytuty badawcze oddolnie określały dla siebie wyzwania, problemy do rozwiązania i kierunki rozwoju, dlatego celem ich działania stała się maksymalizacja przychodów własnych, a nie wkład do rozwoju polskiej gospodarki. Poza nielicznymi przykładami oznaczało to dryf rozwojowy determinowany potrzebą przetrwania i adaptowania się do otaczającej rzeczywistości, a w skali całego systemu nieefektywność wykorzystania zasobów materialnych i ludzkich, czy też powielanie inwestycji i obszarów działalności. Pomimo sukcesów odnoszonych zarówno przez pojedyncze instytuty badawcze, jak i projekty naukowe, które niejednokrotnie udawało się zrealizować na europejskim poziomie, po wielu latach funkcjonowania instytutów badawczych w nowym otoczeniu prawnym, instytucjonalnym i finansowym można stwierdzić, że reforma nie przyniosła zakładanych rezultatów. Jednym z efektów poprzedniej reformy, sprzecznym z jej założeniami, było istotne pogłębienie rozproszenia działalności naukowej instytutów badawczych oraz związanej z nią obsługi procesów, takich jak zakupy, usługi, transfer technologii – mówiła w trakcie jednej z konferencji, na których przedstawiano założenia projektu ustawy o powołaniu Sieci Badawczej: Łukasiewicz Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.

 

Sieć Badawcza: Łukasiewicz – co to będzie?
Skoro stwierdzono, że na linii nauka – przemysł nie ma wystarczająco silnej synergii, to zaproponowano rozwiązanie, które ma być wyjściem z tej złej sytuacji. Aktualnie forsowaną przez Ministerstwo Nauki ideą jest powołanie Sieci Badawczej: Łukasiewicz.

Powstać ma zintegrowana, zorientowana na realizację wskazanych celów sieć organizacji badawczych. Koordynacją jej działalności zajmie się centralna jednostka – Centrum Łukasiewicz. Będzie to zatem struktura dysponująca znaczną autonomią w zakresie realizacji wskazanych zadań i określonych przez rząd celów. Zarówno samo Centrum, jak i instytuty wchodzące w skład Sieci Łukasiewicz będą państwowymi osobami prawnymi, na czym bardzo mocno zależało samym instytutom (zdaniem władz instytutów wcale tak nie będzie, ale o tej kontrowersji będzie jeszcze mowa w dalszej części artykułu).

Odrębna osobowość prawna oznacza – jeśli na zapisy ustawy będziemy patrzeć okiem MNiSW - że instytuty nadal będą działać we własnym imieniu i na własny rachunek. Z punktu widzenia zewnętrznych partnerów główną zmianą będzie uzupełnienie nazwy instytutu o określenie „Sieć Badawcza: Łukasiewicz”. Przykładowo zatem w miejsce Instytutu Chemii Przemysłowej będziemy mieli Instytut Chemii Przemysłowej Sieć Badawcza: Łukasiewicz. Nie powstaje jeden wielki instytut, jak to miało mieć miejsce w ramach proponowanego Narodowego Instytutu Technologicznego, ale sieć instytutów koordynowanych przez Centrum.

Siedzibą Centrum ma być Warszawa. Za tą lokalizacją przemawia przede wszystkim fakt, że zdecydowana większość instytutów, które będą działać w Sieci ma swoją siedzibę właśnie w stolicy. W Warszawie mieszczą się także siedziby firm, które będą kluczowymi partnerami Sieci.

Głównym celem działalności Sieci Łukasiewicz, zapisanym w przygotowywanej ustawie, będzie prowadzenie badań naukowych i prac rozwojowych szczególnie ważnych dla polityki gospodarczej, naukowej, naukowo-technicznej i innowacyjnej państwa oraz transfer wiedzy i wdrażanie wyników badań naukowych i prac rozwojowych do gospodarki.
Co ważne, Centrum oraz instytuty skupione w Sieci Łukasiewicz nie będą jednostkami naukowymi, w związku z czym nie będą podlegały kompleksowej ocenie działalności naukowej lub badawczo-rozwojowej. Ten wątek zostanie jeszcze rozwinięty w kolejnych fragmentach tekstu.

Instytuty zyskają natomiast status organizacji badawczych, co oznacza że będą mogły pozyskiwać konkursowe, publiczne środki na projekty badawcze. Ani Centrum ani instytuty skupione w Sieci Łukasiewicz nie będą posiadały uprawnień do nadawania stopni naukowych (obecnie uprawnienia takie posiada siedem instytutów), jak również nie będą prowadziły studiów doktoranckich, dlatego też pracownicy pionu badawczego Centrum i instytutów Sieci Łukasiewicz będą mogli rozwijać karierę naukową w ramach współpracy z uczelniami.

- Pojawia się zasadne pytanie ze strony przemysłu związane z możliwością kontynuowania kariery naukowej w instytutach. Zlecenia, prace badawcze, wspólne konsorcja między nauką a przemysłem, a także inne wspólne działania badawcze i wdrożeniowe prowadzone przez firmy z instytutami bazują na wykwalifikowanej i rozwiniętej kadrze naukowej, w tym takiej, która planuje swój rozwój naukowy w instytutach. Przedsiębiorstwa na to zwracają uwagę. Czy nie należy się zatem obawiać, że w przypadku kiedy instytuty przestaną nadawać stopnie naukowe, to kadra nie zacznie z nich uciekać do uczelni lub przestanie być zainteresowana własnym rozwojem naukowym? – komentował w trakcie jednego ze spotkań Parlamentarnego Zespołu ds. Przemysłu Chemicznego Tomasz Zieliński, prezes zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.

Na tę wątpliwość w tym momencie jednak nie ma jednak odpowiedzi.

Centrum Łukasiewicz i instytuty znajdujące się w Sieci będą mogły natomiast tworzyć spółki prawa handlowego, a także obejmować lub nabywać akcje lub udziały w takich spółkach. Ma to im umożliwiać tworzenia spółek typu spin-off, bazujących na innowacyjnych technologiach.

Na czele Sieci Łukasiewicz stanie prezes Centrum, natomiast poszczególnymi instytutami będą kierować dyrektorzy. Nadzór na działalnością Centrum Łukasiewicz sprawować ma minister właściwy ds. nauki, co także jest powodem kontrowersji. Środowisko badawcze dowodzi, że takie rozwiązanie jest nielogiczne i wymaga wyjaśnienia, dlaczego minister właściwy do spraw nauki ma nadzorować Centrum, które z kolei ma nadzorować instytuty niebędące jednostkami naukowymi.

Do Sieci Łukasiewicz ma wejść 36 polskich instytutów, w tym wymienione instytuty chemiczne. Łukasiewicz będzie zatem organizacją skupiającą podmioty zatrudniające kilka tysięcy pracowników o przychodach powyżej miliarda złotych.

Jednocześnie 78 instytutów, które nie znajdą się w Sieci, nadal będzie funkcjonować, ale dotacja statutowa, która jest im obecnie przekazywana będzie stopniowo ograniczana, a ich dalsze finansowanie powinno odbywać się już tylko w ramach środków będących w dyspozycji ministrów nadzorujących. Realnie oznacza to zatem pogorszenie ich sytuacji.

Planuje się, że wejście w życie ustawy nastąpi 1 marca 2018 r.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 6/2017 DWUMIESIĘCZNIKA "CHEMIA I BIZNES". ZAPRASZAMY.


 


przemysł chemicznyprawobadania i rozwój

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie