Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Bywają problemy, ale biznes się klei

2016-02-01  / Autor: Dominik Wójcicki

Na kilkaset mln zł wyceniana jest wartość rocznej sprzedaży osiąganej przez działających na polskim rynku producentów klejów. Jednak dla mało którego produkcja klejów stanowi jedyny obszar działalności biznesowej.

Dane z rynku światowego

Wedle wyliczeń organizacji Adhesive and Sealent Council, która zrzesza producentów klejów i uszczelniaczy, światowy rynek tych wyrobów wart jest aktualnie – pod względem finansowej wartości rocznej sprzedaży – 40,5 mld dolarów. Jednak już w 2018 r. wartość generowanych przez firmy przychodów powinna dojść do pułapu 58,14 mld dol., co oznaczałoby średni roczny wzrost na poziomie 6,2%. Samo zużycie klejów wynieść miało w ubiegłym roku 8,977 mln ton, zaś w 2020 r. prognozowana jest wielkość 12,392 mln ton. Jeszcze do niedawna dominującym rynkiem, jeśli chodzi o wykorzystanie klejów, była Europa. W 2004 r. przypadało na nią 48% udziału w rynku światowym. Od tego czasu wartości te systematycznie maleją.

Dzisiaj, według danych dostarczonych przez FEICA (Stowarzyszenie Przemysłu Klejów i Uszczelniaczy), udział naszego kontynentu w światowym rynku klejów sięga 35,2%. Oznaczałoby to, że w 2014 r. wartość zrealizowanej sprzedaży klejów w Europie wyniosła 13,4 mld euro. Był to wynik tylko nieznacznie lepszy niż w 2004 r. Mimo tego, w ocenie FEICA, Europa wciąż jest największym rynkiem w przemyśle klejów. Region Azji i Pacyfiku odpowiada bowiem w tym zestawieniu za 33,4% wartości sprzedaży.

Z wielu względów jest to zestawienie, które budzi zdziwienie.

O wiele bardziej bezlitosne dla Europy są statystyki przygotowane przez wspomniany już Adhesive and Sealent Council. Analitycy tej organizacji podkreślają, że od kilku lat mamy do czynienia z nieprzerwaną dominacją państw regionu Azji i Pacyfiku, zwłaszcza Chin. Jest to związane przede wszystkim z rozwojem tamtejszej branży opakowaniowej, budowlanej i transportowej. W tej chwili same tylko Chiny odpowiadać mają za 18% globalnego popytu na kleje, zaś Europa za 25%.

Na naszym kontynencie największym rynkiem, na którym stosuje się kleje są naturalnie Niemcy. FEICA daje im 15% udziału w europejskim zużyciu klejów. Kolejne państwa w tym zestawieniu to Francja (9%), Rosja (8%), Wielka Brytania (7%), Włochy (7%), Turcja (6%), Hiszpania (5%), Polska (4%), Holandia (2%), Szwecja (1%) oraz pozostałe państwa europejskie (36%).

Interesująco przedstawia się także zestawienie segmentów przemysłowych, które w największym stopniu sięgają po kleje. Choć nie jest to zestawienie precyzyjne i nie wyszczególnia wielu segmentów, które w ramach swej działalności nie potrafią obejść się bez klejów, to jednak warto je przytoczyć. Na pierwszym miejscu znajduje się sektor opakowaniowy (37%), który wyprzedza budownictwo (20%), motoryzację (19%), laminaty (12%) oraz przemysł obuwniczy (4%).

Możliwe spowolnienie?

Ostatnie pięć lat uważane jest w przemyśle produkcji klejów za okres pozytywny. Branża rosła w tym czasie w tempie ok. 3-4% rocznie. W Europie 2014 r. był pierwszym, w którym wartość sprzedaży dorównała poziomowi sprzed kryzysu. Największe załamanie miało miejsce w 2009 r., gdy to sprzedaż wyniosła ok. 10,8 mld euro, czyli ok. 2,6 mld euro mniej niż w 2014 r.

Mimo dobrego ubiegłego roku, niemiecki Henkel, będący zdecydowanym światowym liderem w produkcji klejów, ogłosił w październiku 2015 r. plan redukcji o 4% swojego zatrudnienia w jednostce biznesowej odpowiedzialnej za produkcję klejów. Zwolnionych ma być 1,2 tys. osób z liczącej 27 tys. osób załogi tworzącej dział Adhesive Technologies. Powodem jest ciężka – według władz firmy – sytuacja rynkowa w Chinach i Ameryce Północnej. Jednostka biznesowa Adhesive Technologies wygenerowała w 2014 r. przychody ze sprzedaży rzędu 8,127 mld euro. Kwota ta stanowiła 49% wszystkich przychodów Henkla, który operuje dodatkowo w przemyśle kosmetycznym i chemii gospodarczej. Nawet zatem dla absolutnego lidera rynkowego w produkcji klejów obszar ten nie stanowi większościowego źródła przychodów, co dobrze ilustruje tezę, że dla największych producentów biznes klejów nie jest działalnością pierwszoplanową.

W Polsce podobną tendencję można zaobserwować np. w przypadku Grupy Atlas, Seleny, Synthosu. Wszystkie one wytwarzają kleje jako jedną z wielu kategorii produktowych.

 

Tendencje na polskim rynku

Funkcjonujący w Polsce producenci klejów mają rozbieżne opinie na temat aktualnej sytuacji rynkowej. Część tych, z którymi rozmawialiśmy, optymistycznie ocenia bieżącą sytuację, inni zwracają uwagę na szereg uwarunkowań zewnętrznych, które dotykają ich branżę.

– W naszym kraju temat technologii klejów jest niezwykle zaniedbany, zwłaszcza jeśli chodzi o współpracę przemysłu z jednostkami naukowymi. Sama wielokrotnie chciałam zainteresować politechniki, które przecież prowadzą studia chemiczne, by uważniej spojrzały w kierunku odpowiedzialnym za produkcję tego rodzaju asortymentu. Niestety bezskutecznie. Nikogo ze świata nauki to nie interesowało. Tymczasem konieczne jest, by technolodzy stale podnosili swoje umiejętności, jednak by to było możliwe, muszą mieć od kogo czerpać wiedzę. Brak jest w Polsce fachowego wsparcia technicznego i producenci klejów, choć oczywiście są gotowi za poszerzenie wiedzy płacić, nie są jednak w stanie znaleźć osób, które miałyby naukowe przygotowanie w tego rodzaju działalności. Stąd potrzeba kształcenia technologów własnymi siłami, co zresztą także w naszej firmie z dobrym skutkiem czynimy, ale nie na tym rzecz polega. Zresztą my, jako Makrochem, mamy lepiej wyposażone laboratorium niż Politechnika Rzeszowska, więc o czymś to świadczy – opowiada Elżbieta Krzeszowiec, stojąca na czele spółki Makrochem, w ofercie której znajdują się kleje na bazie polioctanu winylu, alkoholu zastosowań w poligrafii, opakowaniach, etykietach typu papier-szkło i papier-tworzywo oraz w kaszerowaniu.

– Swego czasu mieliśmy ambicję opracowania receptury kleju do trudnych powierzchni, gdyż nikt wcześniej w Polsce tego rodzaju kleju nie produkował. Sprowadziliśmy odpowiednie partie produktu, nasi fachowcy na zasadzie metody prób i błędów po pewnym czasie odkryli na czym polega tajemnica tego kleju. W efekcie jesteśmy w stanie go wyprodukować i jest on tańszy niż ten sprowadzany z zagranicy. Naturalnie ciężko było wejść z nim na krajowy rynek, bo odbiorcy są przyzwyczajeni do innych marek, ale się udało. Jednak, nawet mając pomysł na innowację, nie byliśmy w stanie znaleźć w kraju nikogo, kto dostarczyłby nam odpowiedni poziom wiedzy w interesującym nas temacie. Podobnie jest z opracowaniem klejów do etykiet dołączanych do butelek PET, w których sprzedawana jest m.in. woda mineralna. Wszystkie te etykiety muszą być przecież klejone do opakowania. Do Polski taki klej sprowadzany jest od zagranicznych producentów, jednak można byłoby go produkować lokalnie i taniej. Mając w portfolio tylko ten jeden rodzaj produktu, moglibyśmy spokojnie zrezygnować z produkcji pozostałych gatunków, tak duży jest rynek opakowaniowy na przywołany typ kleju. W tym celu potrzeba nam jednak wsparcia naukowego. Oczywiście, jako przemysł podążamy własną drogą, krok po kroku dochodząc do nowych produktów, gdyby jednak podbudowa teoretyczna w technologii klejów była w kraju lepsza, to rozwój rynku na pewno wyglądałby korzystniej – podsumowuje Elżbieta Krzeszowiec z firmy Makrochem.

Problem z utrzymaniem jakości

Kłopoty z rynkową rywalizacją, która ma być prowadzona nie zawsze uczciwie podnoszone są przez większą liczbę producentów. Tyle tylko, że akurat oni zwracają uwagę na inny aspekt. Przyznają, że funkcjonuje w naszym kraju pewien odsetek firm, które udają, że produkują wyroby wysokiej jakości, a w istocie w sposób planowy zaniżają ich parametry użytkowe, by w ten sposób zminimalizować koszty wytwórcze. Zarzut ten znajduje potwierdzenie m.in. w badaniu klejów do styropianu. Zleceniodawcą testu był Związek Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa, a realizatorem Instytut Ceramiki i Materiałów Budowlanych, oddział w Krakowie. Analizie poddano kleje 24 firm. W przypadku sześciu z nich wynik był negatywny.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 6/2015 "CHEMII I BIZNESU". ZAPRASZAMY



chemia budowlanaklejeMakrochem

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie