Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Wojna o glifosat: rozejm na pięć lat

2018-06-15  / Autor: Dominik Wójcicki

Batalia o stosowanie glifosatu w branży środków ochrony roślin to jeden z najczytelniejszych przykładów w całym przemyśle chemicznym obrazujących spor między tym, co niezbędne a tym, co ryzykowne.

Glifosat jako produkt dopuszczalny

Zacznijmy od informacji podstawowej: glifosat jest substancją czynną środków ochrony roślin stosowanych do ochrony m.in. upraw rolniczych i ogrodniczych. Substancja ta, jako tzw. istniejąca substancja czynna, została po raz pierwszy zatwierdzona w UE w 2001 r. przez Komisję Europejską, zgodnie z dyrektywą Rady dotyczącą wprowadzania do obrotu środków ochrony roślin. Zatwierdzenie substancji czynnej poprzedziła ocena wpływu jej szkodliwości na zdrowie człowieka, zwierząt i środowisko oraz kryteriów wskazujących, że pozostałości wynikające z jej stosowania zgodnie z dobrą praktyką ochrony roślin, nie mają żadnych szkodliwych skutków dla zdrowia ludzi lub zwierząt, wód gruntowych, bądź żadnego niedopuszczalnego wpływu na środowisko.

Glifosat został zatwierdzony do stosowania w środkach ochrony roślin na okres 10 lat, czyli do 30 czerwca 2012 r. Gdy termin ten wygasł, to przedłużono okres zatwierdzenia substancji do 31 grudnia 2015 r. Gdy także i ten drugi termin upłynął, to w toku procedury dalszego odnowienia substancji czynnej dokonano zakrojonej na szeroką skalę oceny danych technicznych i naukowych przedłożonych przez wnioskodawcę, tj. amerykański koncern Monsanto, który jest największym światowym dostawcą omawianej substancji. W tej sprawie jednak Monsanto działał z upoważnienia grupy zadaniowej złożonej z 24 producentów glifosatu.

Ocena była prowadzona przez urząd właściwy w sprawach rejestracji środków ochrony roślin Republiki Federalnej Niemiec (tzw. państwo członkowskie pełniące rolę sprawozdawcy) oraz Słowacji (tzw. współsprawozdawcy) z udziałem Europejskiego Biura ds. Bezpieczeństwa Żywności.

W związku z wątpliwościami naukowymi odnoszącymi się do klasyfikacji glifosatu, jako substancji potencjalnie rakotwórczej, w ocenie uwzględnione zostały dodatkowe dane pochodzące z Międzynarodowej Agencji Badawczej ds. Raka (IARC) na temat potencjalnej rakotwórczości glifosatu oraz środków ochrony roślin zawierających tę substancję. Ponadto, urząd Republiki Federalnej Niemiec zwrócił się do Europejskiej Agencji Chemikaliów o ocenę wyników badań w odniesieniu do zharmonizowanej klasyfikacji substancji czynnej glifosat, w tym także do klasy zagrożenia rakotwórczego.

Mając na uwadze wszystkie podjęte działania, przedłużono okres zatwierdzenia substancji czynnej glifosat do stosowania w środkach ochrony roślin do 31 grudnia 2017 r. lub na okres sześciu miesięcy od daty otrzymania przez Komisję Europejską opinii Komitetu ds. Oceny Ryzyka Europejskiej Agencji Chemikaliów (RAC).

Zgodnie z komunikatem ECHA, substancja czynna glifosat nie została jednak sklasyfikowana jako rakotwórcza, mutagenna lub też działająca szkodliwie na płodność. Jak wskazano w przedmiotowej opinii, Komitet ds. Oceny Ryzyka Europejskiej Agencji Chemikaliów, opracowując zharmonizowaną klasyfikację substancji czynnej glifosat, opierał się na dostępnych badaniach naukowych. Mówiąc najprościej: glifosat dalej można było stosować, a dostępna wiedza wskazywała, że jest bezpieczny.

Taki stan prawny utrzymywał się do końca 2017 r. Im bliżej jednak było tego terminu, tym bardziej walka o dalsze losy substancji czynnej stawała się ostrzejsza. Zaczęto przedstawiać coraz liczniejsze dowody, że chodzi jednak o substancję powodującą bardzo ciężkie choroby.

Glifosat w ogniu krytyki

W marcu 2015 r. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) sklasyfikowała glifosat jako substancję „prawdopodobnie rakotwórczą dla ludzi” (grupa 2A) na podstawie „ograniczonych dowodów” na działanie rakotwórcze u ludzi (w oparciu o rzeczywiste przypadki narażenia); a także na podstawie „wystarczających dowodów” na działanie rakotwórcze u zwierząt doświadczalnych (na podstawie badań obejmujących „czysty” glifosat) oraz na podstawie „mocnych dowodów” dotyczących mechanizmu działania związanego z działaniem rakotwórczym (w odniesieniu do genotoksyczności i stresu oksydacyjnego) zarówno w przypadku „czystego” glifosatu, jak i jego form użytkowych.

 

Zwolennicy dalszego stosowania glifosatu natychmiast przedstawili kontrekspertyzy. Przykładowo Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) ukończył w listopadzie 2015 r. wzajemną ocenę glifosatu i stwierdził, że „prawdopodobieństwo stwarzania przez glifosat zagrożenia rakotwórczego u ludzi jest niewielkie, a dowody nie potwierdzają konieczności sklasyfikowania tej substancji w odniesieniu do jej potencjału rakotwórczego”. Z kolei w marcu 2017 r. Komitet ds. Oceny Ryzyka (RAC) Europejskiej Agencji Chemikaliów uznał w drodze konsensusu, że nie istnieją dowody pozwalające na powiązanie glifosatu z rakiem u ludzi w oparciu o dostępne informacje oraz że glifosat nie powinien zostać sklasyfikowany jako substancja powodująca uszkodzenia genetyczne (mutagenne) lub zakłócająca reprodukcję. Wydawało się, że te dwie opinie kończą sprawę z korzyścią dla glifosatu.

Tak się jednak nie stało. Oto bowiem dowodzono, że w obydwu opiniach nie było mowy o wpływie glifosatu na powodowanie alergii, nieżytów, bezpłodności czy deformacji płodu. A to przecież też ogromne krzywdy, mogące być ewentualnie wyrządzone.

Co więcej, w związku ze sporem sądowym prowadzonym w Stanach Zjednoczonych, a wszczętym przez osoby, które twierdzą, że w wyniku narażenia na działanie glifosatu zachorowały na chłoniaka nieziarniczego, amerykański sąd ujawnił dokumenty wewnętrzne koncernu Monsanto, czyli właściciela i producenta najpopularniejszego w branży środka Roundup, którego substancją czynną jest właśnie glifosat. Ujawniona korespondencja poddała w wątpliwość wiarygodność pewnych badań, zarówno tych sponsorowanych przez Monsanto, jak i przypuszczalnie badań niezależnych, które znalazły się wśród dowodów wykorzystanych przez EFSA i ECHA do dokonania ich własnej oceny bezpieczeństwa glifosatu.

Powołując się m.in. na te dokumenty, o wycofanie glifosatu z obrotu na terenie UE zaapelowały organizacje społeczne. Przedstawiciele europejskiej inicjatywy przeciw autoryzacji glifosatu zebrali ponad milion podpisów pod petycją o zakazanie stosowania tej substancji i przekazali je właściwemu komisarzowi Komisji Europejskiej. W mediach pojawiało się coraz więcej informacji o tym, jakim zagrożeniem dla ludzi jest glifosat.

Sąd nad glifosatem

W grudniu 2017 r. doszło do ostatecznego głosowania w sprawie glifosatu. Komisja Europejska zdecydowała się odnowić zatwierdzenie dla tej substancji na kolejne pięć lat. Co ciekawe, decyzja ta nikogo właściwie nie zadowoliła. Strona społeczna przegrała, bo zakazu stosowania glifosatu jak nie było, tak nie ma.

Biznes jednak również nie czuje się zwycięzcą, bo glifosat w dalszym ciągu znajduje się na cenzurowanym, czemu zresztą KE dała wyraz. Oto bowiem w tego typu kwestiach, przy spełnieniu wszystkich wymaganych kryteriów, zazwyczaj proponuje ona udzielenie zezwolenia na 15 lat. Z zezwoleniem na pięć lat glifosat został zatem potraktowany w sposób szczególny. Przy ustalaniu odpowiedniego okresu odnowienia wzięto pod uwagę szybkie tempo ukazywania się nowych informacji na temat substancji.

Jak tłumaczyli potem brukselscy urzędnicy, KE dążyła do podjęcia decyzji, która mogłaby zgromadzić możliwie najszersze poparcie ze strony państw członkowskich przy jednoczesnym zapewnieniu wysokiego poziomu ochrony zdrowia ludzi i środowiska, zgodnie z prawodawstwem UE.

W ostatecznych konkluzjach KE napisała, iż po dokonaniu dokładnej naukowej oceny wszystkich dostępnych danych na temat glifosatu stwierdzono, że nie istnieje związek pomiędzy glifosatem a występowaniem nowotworów u ludzi. Czy to złagodzi obawy przed glifosatem? Nie wiadomo.

Warto przy tym mieć świadomość, że to jednak w ostatecznym rozrachunku państwa członkowskie odpowiedzialne są za udzielanie zezwoleń, stosowanie lub wprowadzanie zakazu stosowania produktów na bazie glifosatu na swoim terytorium. Na poziomie UE zatwierdzane są jedynie substancje, których bezpieczeństwo zostało obiektywnie wykazane. Zatem, aby finalnie na polskim rynku mogły się pojawiać produkty glifosatowe, to musi być na to wewnętrzna zgoda. I o ile za przedłużeniem autoryzacji opowiedziały się m.in. Niemcy, Dania, Hiszpania, Polska, Czechy – łącznie 18 państw, to jednak przeciwko były m.in. Francja, Włochy, Cypr, Austria – łącznie dziewięć. Co więcej Francja, Włochy, Holandia wprowadziły u siebie ograniczenia stosowania glifosatu, zwłaszcza w miejscach użyteczności publicznej, takich jak parki czy tereny rekreacyjne.

W Belgii od 1 czerwca 2017 r. obowiązuje zakaz sprzedaży tego środka osobom fizycznym i firmom, które nie mają odpowiedniej licencji. Przykłady te pokazują, że wewnętrzne uregulowania przeciwko glifosatowi są możliwe.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 3/2018 DWUMIESIĘCZNIKA "CHEMIA I BIZNES". ZAPRASZAMY.


 


środki ochrony roślinprawoglifosat

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie