Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Spółki chemiczne walczą w sądach

2018-05-30  / Autor: Dominik Wójcicki

Polskie firmy chemiczny są stroną wielu postępowań sądowych. Często ich stawką jest gra o wcale niemałe pieniądze. W większości najbardziej spornych kwestii konfrontacja odbywa się z zagranicznymi podmiotami.

Przedsiębiorstwa dobrze wiedzą, że utrzymywanie we własnej strukturze działów prawnych lub też współpraca z zewnętrznymi kancelariami jest rzeczą w biznesie obowiązkową, a na obsłudze prawnej oszczędzać nie można, bo prędzej czy później się to zemści. Gdy zatem chodzi o wysokość ponoszonych na ten cel kosztów, to są one oczywiście w przypadku każdej dużej spółki odmienne, ale względem jej rocznych przychodów i tak zawsze stanowią ułamek. Przykładem to ilustrującym jest choćby 1 mln zł wydatków poniesionych w 2017 r. przez Grupę Azoty Zakłady Azotowe Puławy. Pieniądze te poszły na wynagrodzenia z tytułu obsługi prawnej spraw spornych, wydawanie opinii i pisanie wniosków, pozwów sądowych, reprezentację spółki w sprawach spornych oraz doradztwo o charakterze prawnym. Przedstawione koszty zawierały zarówno koszty usług zakupionych od podmiotów zewnętrznych, jak też koszty utrzymania wewnętrznej komórki radców prawnych. Naturalnie, zgodnie z polityką rachunkowości, wszystkie spółki na postępowania sądowe tworzą odpowiednie rezerwy finansowe w przypadkach, gdy istnieje znaczące prawdopodobieństwo, że poniesione zostaną koszty, a ich wysokość może zostać rozsądnie oszacowana.

Wpływ prawa na funkcjonowanie spółek chemicznych to bowiem nie tylko konieczność spełniania przez nie wymagań rozmaitych dyrektyw, rozporządzeń lub innych aktów kształtujących warunki prowadzenia biznesu. W wielu przypadkach to także konieczność dochodzenia własnych interesów lub obrona praw na drodze sądowej w postępowaniach arbitrażowych, cywilnych, administracyjnych i wynikających ze współpracy z własnymi kontrahentami, innymi graczami rynku chemicznego lub organizacjami społecznymi. Tego ostatniego doświadczył niedawno Synthos, któremu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił projekt budowlany wraz z pozwoleniem na budowę spalarni śmieci w Oświęcimiu, po rozpatrzeniu skargi ekologów z Towarzystwa na Rzecz Ziemi w Oświęcimiu. W ten sposób firma traci szansę na wybudowanie obiektu, który pełniłby również funkcje nowoczesnej zakładowej elektrociepłowni.

- Można śmiało założyć, że każde duże przedsiębiorstwo chemiczne w swojej historii już było, aktualnie jest, lub dopiero będzie stroną postępowań sądowych związanych ze codzienną działalnością. W praktyce biznesowej nader często zdarza się bowiem, że dochodzi do sytuacji, w której strony umowy nie mogą dojść do porozumienia w zakresie egzekwowania praw i realizowania obowiązków wynikających ze wzajemnej współpracy i treści zawartych umów. W konsekwencji z reguły pojawia się konieczność wszczęcia postępowania sądowego w celu rozstrzygnięcia zaistniałego sporu. Oczywiście proces sądowy to długa i kosztowna procedura, choć największe podmioty gospodarcze tworzą na ten cel specjalne rezerwy finansowe i dysponują odpowiednimi kancelariami, więc są przygotowane na takie okoliczności. Z drugiej strony, w biznesie wartością jest również utrzymywanie dobrych stosunków między skonfliktowanymi partnerami, więc oddanie sprawy do rozstrzygnięcia sądowego stanowi często ostateczność, ale też, gdy spór znajduje już swój finał na sali sądowej, to nie powinno być to dla przedsiębiorstw rzeczą kłopotliwą. W biznesie antagonizmy to stały element rzeczywistości i to nie tylko w relacjach między producentem a odbiorcą, ale nawet wspólnikami – tłumaczy mecenas Witold Duś z jednej z rzeszowskich kancelarii prawnych.

Konflikty z zagranicznymi podmiotami

Rzeczywiście trudno nie przyznać mu racji, przyglądając się wydarzeniom mającym miejsce w krajowej branży chemiczne i to także w kontekście wygłoszonej opinii o możliwej różnicy zdań między wspólnikami. Przykładem bardzo dobrze ilustrującym tę tezę jest choćby spór między PKN Orlen a Basell Europe Holding, czyli udziałowcami Basell Orlen Polyolefins, jedynego polskiego producenta polietylenu i polipropylenu.

W 2012 r. PKN Orlen wszczął w stosunku do Basell Europe Holdings postępowanie arbitrażowe przed Trybunałem Arbitrażowym ad hoc w Londynie o odszkodowanie w związku z umową joint venture z 2002 r., która skutkowała właśnie powstaniem BOP. Przedstawione roszczenia wynikały ze stosowania przez Basell Sales & Marketing Company tzw. Cash Discounts, czyli rozwiązań efektywnie wpływających na obniżenie ceny produktów, płatnej na rzecz Basell Orlen Polyolefins. W 2014 r. PKN Orlen złożył stanowisko w sprawie, w którym wnosił m.in. o zasądzenie od Basell Europe Holdings na rzecz Basell Orlen Polyolefins kwoty ok. 30 mln euro powiększonej o odsetki lub też alternatywnie o zasądzenie od Basell Europe Holdings na rzecz PKN Orlen kwoty ok. 57 mln zł. W maju 2016 r. Trybunał Arbitrażowy przesłał stronom wyrok, w którym oddalił roszczenia PKN Orlen i zasądził na rzecz Basell Europe Holdings zwrot kosztów postępowania. Płocki koncern po analizie możliwości odwołania podjął decyzję o niewnoszeniu skargi o uchylenie wyroku.

 

To naturalnie nie jedyny przykład starcia między firmą polską a zagranicznym podmiotem. Znacznie głośniejszym echem w całym sektorze chemicznym odbił się konflikt między Grupą CIECH a amerykańskim koncernem Air Products. Już długo po jego zakończeniu, ówczesny prezes CIECH Dariusz Krawczyk przyznał, że był to moment, w którym CIECH „mógł się przewrócić”. Rzecz była o tyle poważna, że działa się w momencie największych problemów spółki, wówczas niezwykle zadłużonej i stojącej na skraju bankructwa. Jednym z działań restrukturyzacyjnych, które podjęto wyprowadzając CIECH na prostą było zamknięcie Zakładów Chemicznych Zachem, czyli spółki zależnej. Jest ona w tej historii o tyle istotna, że to właśnie ona była bezpośrednią przyczyną konfliktu prawnego między Grupą CIECH a Air Products.

Przypomnijmy zatem, że w październiku 2012 r. bydgoski Zachem wypowiedział umowę na dostawy aminy od Air Products. Była to reakcja na zaprzestanie dostaw aminy z fabryki w Pasadenie w Stanach Zjednoczonych oraz na brak gwarancji ze strony Amerykanów co do dalszej realizacji dostaw z tej właśnie lokalizacji. Jednocześnie Zachem wytknął partnerowi przeniesienie bez swego pozwolenia obowiązków kontraktowych w zakresie dostaw aminy na firmę Bayer.

W odpowiedzi Air Products złożył wniosek o zabezpieczenie roszczenia pieniężnego przeciwko Zachemowi w kwocie 98,61 mld dolarów. Wprawdzie jeszcze w 2012 r., wniosek został oddalony w całości postanowieniem Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, a następnie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, ale w następnym kroku Air Products złożył zażalenie, które zainicjowało wielomiesięczny spór. Skierował do Federalnego Sądu Rejonowego dla Wschodniego Rejonu Stanu Pensylwania pozew arbitrażowy przeciwko Zachemowi o zapłatę 98,61 mln dolarów oraz dodatkowe odszkodowanie, uzasadniając to niezgodnym z prawem rozwiązaniem umowy na dostawę aminy. Krok taki oczywiście zrodził dodatkowe pytanie, czy w ogóle istnieje jakakolwiek jurysdykcja sądu amerykańskiego względem polskiej spółki, ale akurat ta kwestia nie doczekała się rozstrzygnięcia. Air Products utrzymywał, że poniósł szkodę rzędu 16 mln dolarów w postaci ustępstw cenowych na rzecz Zachemu oraz dalsze szkody w postaci utraty zysków w wysokości nie mniejszej niż 98 mln dolarów. CIECH odpowiadał, że druga strona zmierza do uzyskania bezpodstawnych korzyści w związku z rozwiązaniem umowy.

Sprawa przybierała dla polskiej spółki coraz bardziej skomplikowany obrót, więc w drodze kontrataku złożyła ona pozew wzajemny, w którym domagała się od Air Products wypłaty odszkodowania w kwocie nie niższej niż 161,64 mln zł z tytułu konieczności zwolnienia ponad 600 pracowników zatrudnionych w zlikwidowanym w międzyczasie Zachemie i wypłaty dla nich stosownych odpraw, a także konieczności demontażu instalacji produkcyjnych w Bydgoszczy oraz rekultywacji terenu tamtejszych zakładów. W opinii prawników był to wówczas jedyny sposób na powstrzymanie eskalację żądań Amerykanów.

Kontratak zakończył się dla CIECH-u pomyślnie, bo strony po upływie ponad roku batalii postanowiły zrzec się wszelkich zgłaszanych wobec siebie roszczeń i zakończyć postępowanie, które toczyło się już zarówno w USA, jak i przed sądem polubownym przy Międzynarodowej Izbie Handlu w Paryżu. Ugoda była oczywiście znaczącym sukcesem polskiej spółki.

Dziwny proces Azotów Tarnów

O ile omówione wyżej sprawy można zakwalifikować do katalogu bardzo typowych i nie wzbudzających wielkiego zdziwienia, to na pewno trudno to samo powiedzieć o najważniejszym w ostatnim czasie postępowaniu z udziałem Grupy Azoty, a konkretnie jej tarnowskiej Jednostki Dominującej. Tutaj także rzecz dotyczy wydarzeń sprzed kilku lat, a dokładnie nabycia w 2009 r. przez ówczesne Zakłady Azotowe w Tarnowie – Mościcach niemieckiej spółki Unylon Polymers, produkującej poliamidy, która aktualnie funkcjonuje pod nazwą Grupa Azoty ATT Polymers.

Dziewięć lat temu przedsiębiorstwo było na skraju likwidacji, wszczęto wobec niego postępowanie upadłościowe, którego częścią składową było znalezienie inwestora. Tym inwestorem okazała się być spółka z Tarnowa, która od tej właśnie inwestycji rozpoczęła proces budowy największej grupy chemicznej w naszym kraju. Zakup został sfinalizowany, za niemieckiego wytwórcę tworzyw sztucznych zapłacono 4 mln euro, z czego 3 mln euro poszło na dokapitalizowanie przejmowanej firmy poprzez podwyższenie jej kapitału. Jednym słowem odbyła się zwykła biznesowa transakcja. Tak przynajmniej mogło się w 2009 r. wydawać.

 

Tymczasem prawie trzy lata później Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościach otrzymały od niemieckiej spółki Isarios Industriekapital AG pismo, dotyczące potencjalnych roszczeń Unylon AG przeciwko nabywcy Unylon Polymers GmbH z siedzibą w Guben, czyli właśnie ZAT. Jak wynikało z treści pisma, Isarios Industrielkapital stał się w sierpniu 2011 r. właścicielem bliżej nieokreślonych roszczeń, które miały przysługiwać Unylon AG względem ZAT, a związanych z akwizycją spółki Unylon Polymers GmbH. Osoba występująca w imieniu Isarios - Christian Schennstedt - wskazywała, iż toczą się bliżej niesprecyzowane postępowania sądowe na etapie apelacji w przedmiocie unieważnienia uchwały podjętej w grudniu 2009 r. przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, na którym to WZA zdecydowano o sprzedaży Unylonu Zakładom Azotowym w Tarnowie – Mościcach. W pismach tych nie zostały jednak skonkretyzowane jakiekolwiek roszczenia, ani żądania względem ZAT. Polska strona nigdy wcześniej nie była również uczestnikiem jakiegokolwiek postępowania sądowego, arbitrażowego, w którym formułowane byłyby względem niej roszczenia w odniesieniu do ważności transakcji nabycia udziałów w spółce Unylon. Toczyły się wprawdzie postępowania pomiędzy poszczególnymi akcjonariuszami Unylon AG oraz tą spółką w przedmiocie kwestionowania przez część akcjonariuszy prawidłowości przeprowadzenia Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy spółki Unylon AG, kiedy to wyrażono zgodę na nabycie jej udziałów przez Zakłady Azotowe w Tarnowie – Mościcach, ale nie były to kwestie dla sprawy istotne. Posiadane przez ZAT opinie prawników potwierdzały jednomyślnie, iż umowa zakupu udziałów w niemieckim producencie poliamidów jest ważna i nie istnieją żadne okoliczności, które czyniłyby ją wadliwą. Niemniej ze strony Isarios nastąpiła próba unieważnienie umowy poprzez podważenie uchwały WZA z 2009 r. Rozpoczęła się trwająca kilkadziesiąt miesięcy batalia o to, czy Grupa Azoty ma w ogóle prawo do kupionych przez siebie niemieckich aktywów. W pewnym momencie stała się ona nawet dla Grupy Azoty niebezpieczna, bo w połowie 2012 r. sąd w Hamburgu wydał wyrok uchylający uchwałę WZA o zakupie przez ZAT spółki Unylon. Postępowanie przed hamburskim sądem toczyło się bez obecności przedstawicieli ZAT, a firma o wyroku dowiedziała się dopiero z pisma doręczonego przez pełnomocników Isarios Industriekapital. W piśmie tym, na podstawie wydanego wyroku, zawarto żądanie zwrotu udziałów w Unylon w zamian za zapłatę pierwotnej ceny sprzedaży. Żądanie zostało przez ZAT odrzucone.

Równocześnie w 2012 r. do Tarnowa trafił wydany przez Sąd Arbitrażowy przy Międzynarodowej Izbie Handlu z siedzibą w Paryżu pozew Isarios Industriekapital AG, w którym to zawarto żądanie zwrotnego przeniesienia własności udziałów w spółce Grupa Azoty ATT Polymers GmbH oraz alternatywnie żądanie zapłaty 400 tys. euro, jak również żądanie zwrotu utraconych przez Isarios Industriekapital AG korzyści finansowych. Wartość przedmiotu sporu została oznaczona przez Isarios na kwotę 1 mln euro, przy czym wartość przedmiotu sporu została określona tylko na potrzeby obliczenia kosztów prowadzonego postępowania arbitrażowego, co w konsekwencji nie oznaczało, że ewentualna szkoda, którą mogłaby ponieść Grupa Azoty nie byłaby wyższa. Stąd też w 2013 r. Grupa Azoty złożyła zarzut formalny odnośnie do wartości sporu, która powinna zostać urealniona do kwoty prawdziwej wartości przedsiębiorstwa. Zarzut ten spotkał się z akceptacją Sądu Arbitrażowego, który podwyższył wartość przedmiotu sporu do kwoty 10,2 mln zł. Oznaczało to po prostu wezwanie stron do uiszczenia zwiększonych opłat arbitrażowych, co miało stanowić dla Isarios Industriekapital barierę uniemożliwiającą kontynuowanie postępowania sądowego.

W lutym 2014 r. w sądzie Düsseldorfie odbyła się pierwsza rozprawa. Przesłuchano świadków, których skład orzekający ograniczył do czterech osób: dwóch ze strony powodowej oraz dwóch ze strony pozwanej.

I chociaż przez cały czas trwania tego w sumie bardzo dziwnego procesu Grupa Azoty nie wykluczała ryzyka podważenia transakcji nabycia niemieckiej spółki, to ostatecznie potwierdzona została legalność dokonanego przez nią zakupu. Tym samym prawo do posiadania niemieckich fabryk nie jest już dzisiaj kwestionowane.


CAŁY ARTYKUŁ ZNAJDĄ PAŃSTWO W NR 3/2018 DWUMIESIĘCZNIKA "CHEMIA I BIZNES". ZAPRASZAMY.


 


PKN OrlenGrupa AzotyprawoGrupa CIECH

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie