Chemia i Biznes

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności Cookies"

Rozumiem i zgadzam się

Konfiguracja makiety

Niemiecka chemia uzależniona od gazu ziemnego

2016-07-14

Analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich w swoim raporcie dotyczącym uwarunkowań niemieckiej polityki gazowej zwracają uwagę na ogromny wpływ sytuacji na rynku gazu na tamtejszy przemysł chemiczny.

Gaz jest najważniejszym źródłem energii dla sektora przemysłowego w Niemczech. Po ropie naftowej jest to także główny surowiec produkcyjny dla branży chemicznej (ropa naftowa 74%, gaz ziemny 11%). Wprawdzie jej przedstawiciele twierdzą, że gdyby ceny ropy trwale wzrosły, to właśnie gaz zastąpiłby ją, jako surowiec produkcyjny. Tyle tylko, że z uwagi na spadek cen ropy w ostatnich latach obserwujemy całkowicie odwrotny trend. W konsekwencji takiego stanu rzeczy bezpieczeństwo dostaw i konkurencyjne ceny błękitnego paliwa mają dla Niemiec szczególne znaczenie. Spośród wszystkich gałęzi przemysłowych to właśnie sektor chemiczny jest największym konsumentem gazu ziemnego w państwie ze stolicą w Berlinie. Jego zużycie sięga 10% całkowitej konsumpcji surowca.

Jak czytamy w opracowaniu OSW, branża chemiczna w kraju naszych zachodnich sąsiadów znajduje się pod silną presją konkurencji z Ameryki Północnej, gdzie ceny gazu spadły w ciągu ostatnich 10 latach o ok. 70%, podczas gdy w Niemczech wzrosły o ok. 30%. Stosunkowo wysokie ceny w Niemczech prowadzą zaś do przenoszenia inwestycji do USA. Nic więc dziwnego, że niemiecka chemia stara się wywrzeć mocną presję na rynek oraz rząd, by ceny gazu były jak najbardziej konkurencyjne. Dla Berlina uniknięcie ryzyka relokacji inwestycji to podstawa, gdyż RFN jest największym eksporterem wyrobów chemicznych na świecie.

„Obecnie największym problemem dla niemieckiego przemysłu chemicznego jest nierównowaga cen gazu między USA a Europą. Jeszcze do 2005 r. ceny surowca w Unii Europejskiej i USA były bardzo podobne (nieznacznie niższa w Europie), ale od tego czasu ceny gazu w USA gwałtownie spadły. Dzięki bezprecedensowemu wzrostowi produkcji gazu łupkowego, ceny gazu w USA należą obecnie do najniższych na świecie i są o ok. 65% niższe niż w Europie. Według danych koncernu BP uśredniona cena gazu ziemnego w Niemczech jest wyższa (9,11 USD/mln Btu) od uśrednionej ceny w Wielkiej Brytanii (8,22 USD/mln Btu), USA (4,35 USD/mln Btu) i Kanadzie (3,87 USD/mln Btu)” – czytamy w opracowaniu Ośrodka Studiów Wschodnich.

Ta nierównowaga cen gazu ma znajdować odbicie w decyzjach inwestycyjnych niemieckich koncernów chemicznych. W 2015 r. ich zagraniczne inwestycje rosły sześć razy szybciej niż krajowe, przy czym ze względu na niskie ceny ropy i gazu produkcja chemiczna w USA jest obecnie cztery razy bardziej opłacalna niż w Europie. Jeszcze w 2011 r. niemieckie koncerny inwestowały niemal tyle samo w kraju, co zagranicą. Na 2016 r. analitycy Euler Hermes przewidują pogłębienie się tego trendu – szacowany wzrost inwestycji niemieckiej branży chemicznej w ojczyźnie wynosi 1%, a inwestycji zagranicznych 9%. Największym beneficjentem są rzecz jasna Stany Zjednoczone. Potwierdza to fakt, że inwestuje tam m.in. BASF. Rozpoczął on w Teksasie inwestycji wartą 600 mln dolarów, która polega na budowie kompleksu amoniaku. W planach jest też oddanie do użytku wielkiego kompleksu propylenowego.

Chcąc uniknąć ucieczki produkcji, niemiecki Federalny Związek Przemysłu Chemicznego lobbuje za rozpoczęciem wydobycia gazu łupkowego w kraju i to pomimo masowego sprzeciwu społeczeństwa. Za to zdaniem przedstawicieli branży zwiększenie udziału surowców odnawialnych może być jedynie częściowym rozwiązaniem problemu. Ze względu na ograniczenie w powierzchniach uprawnych, ale konkurencję ze strony sektora energetycznego (biogaz, biopaliwa) Niemcy oraz inne państwa UE nie mają możliwości zaspokojenia zapotrzebowania przemysłu chemicznego na surowce odnawialne. Dlatego w hipotetycznych warunkach gospodarki opartej na surowcach odnawialnych ich dostawcą dla przemysłu chemicznego byłyby - ocenie OSW - państwa Ameryki Południowej oraz Azji.


gaz ziemnyprzemysł chemicznyOśrodek Studiów Wschodnich

Podoba Ci się ten artykuł? Udostępnij!

Oddaj swój głos  

Ten artykuł nie został jeszcze oceniony.

Dodaj komentarz

Redakcja Portalu Chemia i Biznes zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu. Twój komentarz wyświetli się zaraz po tym, jak zostanie zatwierdzony przez moderatora. Dziękujemy i zapraszamy do dyskusji!


WięcejNajnowsze

Więcej aktualności



WięcejNajpopularniejsze

Więcej aktualności (192)



WięcejPolecane

Więcej aktualności (97)



WięcejSonda

Czy polski przemysł chemiczny potrzebuje dalszych inwestycji zagranicznych?

Zobacz wyniki

WięcejW obiektywie